Rozdział 43

244 6 34
                                    

- To wszystko wydaje się niemożliwe - zaczyna po chwili. - Kiedy usłyszałam, że jestem w ciąży bardzo się ucieszyłam, miałam urodzić bliźniaków. Potem okazało się, że ciąża jest zagrożona, przez długi okres czasu musiałam leżeć aby dzieciom nic się nie stało. Ja i Will byliśmy tacy szczęśliwi przy porodzie jednak potem okazało się że jednemu z chłopców przestało bić serce.

- To musiało być dla Pani straszne - łapię ją za rękę aby dodać jej otuchy, strata dziecka dla każdej matki musi być ciężka. Przez dziewięć miesięcy nosić pod swoim sercem tego małego człowieka i nagle go stracić, nie wyobrażalna dla mnie strata.

- Kiedy trzymałam ich na rękach widziałam tylko jak podobni są do sobie, te same oczy jednak Harris dość duże znamie na rączce i to go odróżniało od Harrego. Po kilku godzinach pielęgniarka powiedziała mi o stracie dziecka, a ja się załamałam - wyciera łzy z policzka. - Nie byłam w stanie pochować nawet własnego syna tak bardzo wstrząsnęła mną ta strata. Kiedy widziałam jak chowają Harrego wszystkie wspomnienia wróciły, kolejna strata dziecka. To dzieci powinni chować rodziców, a nie na odwrót.

- Tak mi przykro, nie powinnam pani o to wypytywać - stwierdzam spoglądając ze smutkiem w oczach na kobietę.

- Co jeśli pochowałam nie swoje dziecko i on jednak żyje i chce zniszczyć nie tylko mojego wnuka, ale też mnie? - pyta patrząc prosto w moje oczy jakby chciała z nich wszystko odczytać. - W końcu w jakiś sposób go zostawiłam.

Nie wiem co jej odpowiedzieć, sytuacja wygląda na bardzo skomplikowaną i trudną, nie chcę żeby staruszka cierpiała kolejny raz przez rozdrapywanie starych ran, ale Harris może jednak żyje. Pani Rose nie widziała go już nigdy więcej potem, a Pan Will już nie żyje więc nie jest nam w stanie odpowiedzieć na żadne pytanie. W tamtych czasach pielęgniarki robiły różne przekręty z dziećmi być może i ta kobieta została oszukana w ten okropny sposób.

- Nie wiem co odpowiedzieć - odrzekam wiedząc, że moja opinia mogłaby skrzywdzić tylko staruszkę. - Mogę tylko jedynie Panią wesprzeć.

- Kochanie jestem Rose - wysila się na lekki uśmiech. - Jestem ci wdzięczna, że mi o tym powiedziałaś i mam nadzieję, że wszystko się ułoży i moje przeczucia okażą się być tylko przeczuciami.

Też mam taką nadzieję, to nie tylko wstrząsnęłoby Rose, ale też całą rodziną. Nagle w ich życiu może pojawić się wujek o którym nigdy nie słyszeli a w dodatku wyglądem przypominający Harrego. Oby się tylko nie okazało, że tak naprawdę z zza światów wrócił ojciec Oliviera, a śmierć to kłamstwo i kolejna chęć ucieczki od problemów.

- Czy Harry był w stanie sfingować swoją śmierć? - pytam niepewnie. - Ja i Olivier widzieliśmy podobną twarz w dniu walki.

- Harry? - otwiera szerzej oczy ze zdziwienia. - On zawsze lubił znikać, ale nie zrobił by nam tego, nie pozwoliłby nam cierpieć z powodu śmierci jego osoby. Zresztą on nigdy nie chciałby odbierać Olivierowi gangu, od zawsze mówił że jego syn na to zasługuje.

Rose ma rację, Harry nie był najlepszym ojcem, znikał i wracał jakby nic się nie działo, zostawił Olivierowi gang więc po co miałby go potem odbierać? Jedyne słuszne wytłumaczenie tego wszystkiego to jest to, że Harris żyje i ma zamiar odebrać teraz wszystko Olivierowi albo po prostu ktoś się podszywa pod nie żyjącą osobę. Muszę się dowiedzieć o tym więcej, nie chcę żeby ta rodzina znowu cierpiała, jestem im to winna.

- Jestem ci bardzo wdzięczna, dałaś mi informacje, które pomogą rozwinąć mi tą sprawę i mam nadzieję że to wszystko wyjaśni się jak najszybciej - przytulam kobietę kiedy szykuję się do wyjścia. - Zawsze możesz na mnie liczyć - dodaję.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 14, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nienawiść nie zna granicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz