Rozdział 10 - ,,Szczerość"

430 27 0
                                    




Być może pamiętałabym swój sen gdybym, nie zerwała się jak poparzona z łóżka. Wiedziałam, że zaspałam, ponieważ łóżka moich współlokatorek były zasłane, a po podłodze walały się ubrania co znaczyło, że zdążyły się już naszykować i wyjść. Spojrzałam na zegarek na szafce Hermiony, który wskazywał grubo po jedenastej.

No pięknie, zaspałam - westchnęłam, opadając na miękką poduszkę. - dlaczego nikt mnie nie obudził?

Wyprostowałam się i zaczęłam ciężkimi ruchami zdejmować z siebie kołdrę. Usłyszałam szelest spadającego pergaminu, który szybko podniosłam z podłogi. Przeleciałam wzrokiem po tekście i już wiedziałam, dlaczego żadna z dziewczyn mnie nie obudziła. Dumbledore dał mi i innym reprezentantom dziś wolne.

Spojrzałam jeszcze raz na zegarek. Do obiadu jeszcze daleko, ale postanowiłam zacząć się szykować. Nie mogłam przeleżeć całego dnia w łóżku.

Weszłam do łazienki zamykając mimo wszystko drzwi na klucz. Tak na wszelki wypadek. Zdjęłam ubrania i odkręciłam ciepłą wodę. Umyłam dokładnie całe ciało wraz z włosami i wyszłam spod prysznica zawijając się szczelnie ręcznikiem. Podeszłam do lustra, aby w parę sekund osuszyć i ułożyć fryzurę. Wyszła całkiem nieźle.

Wychodząc z łazienki od razu podeszłam do szafy, aby wybrać nieco ładniejszy strój. Wiedziałam, że przez cały dzisiejszy dzień nikt z uczniów nie zdejmie ze mnie wzroku. Musiałam wyglądać przyzwoicie i schludnie. Postawiłam na szaty, które kupiłam w wakacje na Pokątnej. Teoretycznie mogłam założyć mugolskie ubrania, ponieważ nie szłam dziś na lekcje, lecz miałam nadzieję, że może w normalnej czarodziejskiej szacie nie będę się aż tak rzucać w oczy. Wygładziłam rękoma pognieciony materiał, odwróciłam się, aby sięgnąć jeszcze raz po szczotkę lecz moje oczy skrzyżowały się z wielkimi zielonymi ślepiami.

Pisnęłam co musiało wystraszyć sowę, która zahuczała ostrzegawczo machając przy tym skrzydłami. Nie musiałam się nawet zastanawiać do kogo należy kruczoczarna sowa.

-Ares - mruknęłam do ptaka, który nawet na mnie nie popatrzył. - dawaj ten list i spływaj stąd. - wcisnęłam mu w dziób ciastko, które niechętnie przyjął, lecz bez słowa wyleciał przez okno.

Znajomy, nieco wilgotny pergamin, z łatwością otworzyłam i przeczytałam wiadomość.

Przyjdź do lochów, dzisiaj wieczorem.

SS

List od ojca wzywający do lochów był tylko kwestią czasu. Sama zamierzałam się do niego wybrać właśnie pod wieczór. Wiedziałam, że czekała mnie z nim nieprzyjemna rozmowa, lecz byłam na nią gotowa. Miałam tylko nadzieję, że chociaż on wesprze mnie w tej decyzji.

Nie byłam pewna, czy do końca była to moja decyzja, czy może kwestia upartej i gryfońskiej woli, którą pewnie ojciec zdąży mi wypomnieć milion razy tego dnia.

Dnia, który zapowiadał się inaczej niż wszystkie inne. Ktoś powie lub pomyśli, że to przecież tylko zwykły turniej, ale ja miałam wrażenie, że moje życie obróciło się do góry nogami. Chciałabym powiedzieć, że czuję niepokój, strach lub podekscytowanie, ale ja w tym momencie nie umiałam opisać słowami swoich uczuć. Miliony myśli latały mi po głowie nie mogąc znaleźć ujścia.

Nawet nie pamiętałam, kiedy dokładnie zamknęłam drzwi od dormitorium i skierowałam się do pokoju wspólnego. Musiałam na chwilę przysiąść na kanapie i złapać się za głowę, ponieważ z tego wszystkiego dostałam migreny.

Czy dobrze robię? Czy mogę się jeszcze wycofać? Co się może stać?

Czułam się jakby zwariowała albo była w bardzo realistycznym śnie.

Madame Snape | córka Snape'a.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz