Rozdział IV

266 23 7
                                    

Severus nie wychodził z sypialni do wieczora. Gdy zaniepokojona Narcyza zdecydowała się do niego zajrzeć, zastała mężczyznę w łóżku. Spał spokojnie, więc blondynka nie chciała mu przeszkadzać i sama się położyła. Kiedy wrócili, napisała jeszcze list do Greengrassów, więc zasypiała otulona niepewnością i strachem, przed odpowiedzią Astorii.

Snape przespałby do rana, gdyby nie piekący ból. Obudził się z cichym jękiem, mając wrażenie jakby rany płonęły żywym ogniem. Usiadł gwałtownie. Chciał zdjąć opatrunek jednak koniec bandaża był gdzieś pod łopatką. Wstał. Księżyc zaglądający przez duże okna wyraźnie wskazywał na środek nocy. Zebrał się w sobie i ruszył w stronę sypialni Narcyzy. Piekący ból nasilał się z każdą chwilą. Severus jęknął przeciągle, po czym delikatnie zapukał do drzwi. Po chwili, wychyliła się zza nich wyraźnie zaspana blondynka.

— Jest wpół do pierwszej – wymamrotała, przecierając zaspane oczy. – Co się dzieje? — Oprzytomniała, gdy tylko zobaczyła przesiąknięty opatrunek.

— Zdejmij to ze mnie – wyjęczał ciężko. Złapała go za rękę i poprowadziła z powrotem do sypialni.

— Siadaj – poprosiła, włączając światło. Severus z trudem doszedł do łóżka. Narcyza przycupnęła obok niego i zaczęła odwijać brudny bandaż. – Przepraszam...

— Za co? – zapytał, zaciskając zęby.

— Poszedłeś spać i nie zmieniłam ci już opatrunku – przyznała płaczliwym głosem. – Twoja uzdrowicielka z Munga przysłała mi sowę z tą swoją maścią i dopiskiem, żeby dzisiaj już tego nie ruszać. — Syknął, gdy odkleiła pierwszą gazę. — Tak bardzo cię przepraszam...

— To nie twoja wi... na – odparł, starając się nie jęczeć.

— Moja... — Przeraziła się na sam widok zaognionych ran. — Powinnam sprawdzić, czy wszystko jest dobrze. — Zaczęła delikatnie przecierać zaropiałe ugryzienia. Po opatrunku z maścią wyglądały, i jak Narcyza stwierdziła po minie Severusa, bolały jeszcze bardziej, jednak w miarę jak je czyściła, mężczyzna rozkurczał zaciśnięte pięści. — Połóż się – mruknęła, kończąc zakładać świeży opatrunek.

— Dziękuję – wymamrotał na wpół przytomny Severus. Narcyza uśmiechnęła się do niego słabo, a brunet osunął się na poduszki. Ułożył się na plecach, zamknął oczy i od razu zasnął. Blondynka przykryła go kołdrą i wróciła do własnej sypialni, marząc już tylko o miękkim łóżku.

***

Czyjeś zimne palce błądziły po jego klatce piersiowej. Uchylił ciężkie powieki, by zobaczyć zaspaną Narcyzę.

— Co się dzieje? – zapytał i odgarnął włosy wchodzące do oczu.

— Nic – mruknęła cicho. – Przyszłam zmienić ci opatrunek. Śpij, jest jeszcze wcześnie. —Nawet słaby uśmiech, nie zakrył sińców pod oczami. Severus zebrał się w sobie i usiadł, by blondynka mogła owinąć bandaż wokół barku.

— Może się jeszcze położysz? – zaproponował, spoglądając na zegarek. – Jest wpół do szóstej.

— Nie wiem czy jeszcze zasnę... – odparła, zwijając brudny bandaż. – Muszę napisać do twojej uzdrowicielki i odesłać jej tą ma...

— Połóż się – wciął się tonem nie znoszącym sprzeciwu.

— Dobrze – wymamrotała, przecierając oczy. – Ty też jeszcze nie wstawaj – poprosiła miękko, po czym zniknęła za drzwiami. Severus ułożył się wygodnie i przykrył kołdrą, obiecując sobie, że zaraz wstanie i zrobi Narcyzie śniadanie. Nie przespała przez niego kolejnej nocy...

The Traitor and a LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz