Rozdział 4. - Tomorrow

366 31 2
                                    

- Przyjedź jak najszybciej, bła-a-agam cię... - powiedziała Celine, zanosząc się płaczem w słuchawkę telefonu.

- Cel, co się dzieje? - zaniepokojona Rita zapytała.

- To nie temat na telefon, jedź już, proszę - zdołała wydusić dziewczyna między jedną a drugą falą płaczu, po czym się rozłączyła. Zaniepokojona Rita wrzuciła telefon i portfel do torby, nałożyła pierwsze lepsze buty i wybiegła z pokoju. Skierowała się do pokoju kierownictwa, szybko załatwiła formalności i w dłoń wzięła klucze do białego Land Rovera. Szybkim krokiem dotarła na parking i wsiadła do okazałego samochodu. Docisnęła gaz niemal do podłogi i zdecydowanie przekraczając dozwolną prędkość, kierowała się w stronę rezydencji Celine. Po drodze zahaczyła o supermarket, gdzie kupiła cztery kubki lodów czekoladowo-ciasteczkowych, sos toffie i ponad kilogram truskawek. Wskoczyła z zakupami do auta i już po kilku minutach była na miejscu. Nie musiała przejmować się dzwonieniem do domu - już miesiąc temu Celine dorobiła jej klucze. Otworzyła drzwi, zostawiła buty w garderobie i pobiegła na górę, do pokoju przyjaciółki. Zastanawiała się, o co może chodzić. Przecież dziewczyna była naprawdę silną osobą, trudno było ją ruszyć w jakikolwiek sposób.

Celine siedziała na łóżku, wtulona w poduszkę. Jej czarne włosy wyglądały jak gniazdo srok, a tusz spływał z jej czerwonej twarzy. Kiedy zauważyła Ritę, z jej ust wydobył się nieartykułowany jęk, żeby po chwili zmienić się w kolejną falę płaczu. Agentka z wrażenia upuściła torbę i, nic nie mówiąc, usiadła obok. Sięgnęła do reklamówki, wyciągnęła z niej pierwszą porcję lodów i sos, postawiła je na etażerce obok łóżka. Przytuliła dziewczynę, gładząc ją po plecach, żeby ją uspokoić. Siedziały tak dłuższy czas, robiąc przerwy jedynie na wzięcie chusteczek. Po około dwudziestu minutach Celine uspokoiła się zupełnie i sięgnęła po kubełek lodów. Otworzyła go jednym sprawnym ruchem, polała dużą ilością sosu, oderwała plastikową łyżeczkę, przytwierdzoną do bocznej ścianki kubka i zabrała się za jedzenie. Dopiero, kiedy blisko połowa zawartości znalazła się w jej żołądku, zaczęła mówić.

- Pamiętasz, kiedy kilka tygodni pokazywałam ci resztki mojego rodzinnego albumu? Tego, z którego wycięłam twarze wszystkich, o których nie chcę pamiętać - Rita pokiwała głową. - Jak pewnie zauważyłaś, jedynymi osobami, którą zostawiłam, była moja babcia i przyrodnia siostra, Elle. - Po wymówieniu tego imienia, łza spłynęła po policzku dziewczyny i kapnęła na jej dłoń. Musiała odetchnąć kilka razy, zanim była w stanie opowiadać dalej. - Zafundowałam jej wyjazd na Hawaje, o którym marzyła od kilku dobrych miesięcy. Załatwiłam jej samolot, dobry hotel, opiekę na miejscu i pozwoliłam na zabranie jednej osoby towarzyszącej. - mechanicznie zdawała relację, jakby starała się zdystansować od wydarzeń. Wpatrzona w jeden punkt w ścianie, kontynuowała: - Wzięła ze sobą Courtney, jedną z jej najbliższych przyjaciółek. Wczorajszego wieczora kilka osób widziało je, jak tuż przed zapadnieciem wzroku wychodzą na spacer wzdłuż plaży. Ochroniarz, zgodnie z moim poleceniem, szedł kilka kroków za nimi. Jednak kiedy przechodziły pod molo, stracił je z oczu. Kiedy do niego dobiegł, ich nigdzie nie było. Jakby zapadły się pod ziemię, albo wchłonęło je morze. - broda Celine zaczęła niebezpiecznie sią trząść. Rita usiadła bliżej i objęła dziewczynę, czekając na dalszy ciąg opowieści. Jednak ta, zamiast mówić dalej, wyjęła swój telefon z kieszeni i wręczyła go jej.

od: Numer Prywatny

Mamy twoje słoneczko i jej przyjaciółeczkę. Jeśli chcesz je odzyskać, przelej 5 000 000 $ na numer konta podany niżej. Masz 48 godzin. Jeśli powiadomisz służby albo nie wyrobisz się w czasie - poczęstujemy twoje małe towarzyszki kulkami z pistoletu. Powodzenia, droga O'Casey

Poniżej widniał numer konta. Rita poczuła się, jakby ktoś uderzył ją obuchem w głowę. Cała krew odpłynęła jej z twarzy, a ona sama dopiero po dłuższej chwili zorientowała się, że wstzrymuje oddech. Położyła telefon na etażerce i bez słowa przytuliła do siebie powtórnie płaczącą Celine. Pozwoliła się jej (znów) wypłakać do końca, nie zwracając uwagi na przemoczony sweter. W głowie jednak formowała już plan działania. Musiała pomóc swojego adopcyjnego tatę o pomoc, dlatego nie miała możliwości poinformowania o swoich planach dziewczyny. Tym jednak postanowiła zająć się później, teraz skupiając całą uwagę na załamanej celebrytce. Niemal siłą obróciła ją przodem do siebie, wzięła pod brodę i zmusiła, aby ta spojrzała jej w oczy. Po chwili zaczęła mówić najbardziej miękkim głosem, na jaki była w stanie się zdobyć.

W Tokio jest już jutroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz