14 cz 2.

625 76 22
                                    

- Adam się odzywał? - Tata pyta cicho. Całe mieszkanie krzyczy ciszą i rozpaczą. Na małej półce stoją dwie piękne czarne urny. Zdziwiło mnie to, że Marian podzielił prochy na dwie części. Jest wykończony, wręcz wycieńczony widać jak bardzo ostanie miesiące wyssały z niego energię. Od trzech dni tylko śpi. Ledwie cokolwiek je. Michalinka od razu wyczuła, że stało się coś strasznego. Zaskoczyła wszystkich dorosłych podchodząc do Mariana i pociągając go za koszulę w dół. Później przytuliła go mocno.

- Wujek Grześ mówił, że tu wrócisz. Kazał ci powiedzieć, że miał z tobą piękne życie. I prosił mnie, żebym cię mocno przytuliła. - Tak dorosłe słowa z ust małego dziecka są straszne, ale doceniam to, że Grzegorz z nią rozmawiał i ona rozumie to co się stało. Marian opadł na kolana z nią uczepioną swojej szyi i mocno ją otulił ramionami, trwali tak dłuższy czas. Obawiałam się, że to wszystko go złamie do końca ale stało się zupełnie odwrotnie Marian stanął twardo na nogach i pozwolił swojemu ciału odpoczywać. Owszem uśmiech miał raczej zgaszony a jego oczy straciły blask ale przestał płakać. Tak jakby przekaz zza grobu uleczył go.

- Nie, szczerze mówiąc martwię się to już dwa tygodnie tato. - Mój ojciec zawsze się praktycznie rozpływał na to moje określenie. A ja czułam się z tym dobrze. Z czasem pojawiło się wiele wspomnień z naszego wspólnego życia i z perspektywy czasu stwierdzam, że były dobre. Tata miał rację to wszystko co we mnie najlepsze odziedziczyłam po nim. Te same cechy znajduję w moich dziewczynkach. Nie zepsuła tego moja przybrana rodzina ani Michał.

- Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Opowiedz mi o waszych planach. - Lubił tego słuchać.

- Znalazłam domek, który chcę obejrzeć. W Świętej Katarzynie, do centrum Wrocławia jest z niej jedynie dziewięć kilometrów. Na miejscu jest szkoła, więc Michalinka nie będzie musiała nigdzie dojeżdżać. Dom wymaga remontu ale zakochałam się w sadzie. Jest tam kilka starych jabłoni, dwie wisienki, czereśnia, orzech, pigwy a nawet morela. Adam będzie miał wymarzony garaż. I wiesz co tam stoją stare motocykle jak znam życie on je naprawi i będzie na nich szaleć. Zachwyciły mnie pozostawione meble, stare przedwojenne. Owszem wymagają odnowienia ale są cudowne. - Tata się roześmiał na tą moją egzaltację. - I jest malutkie mieszkanie nad garażem, nawet ma łazienkę.

- To cudownie. Chcę z tobą porozmawiać o czymś córcia. - Jak ja nienawidzę tych słów. Chcę z tobą porozmawiać. Moja mina musiała mówić mu wszystko, bo przytulił mnie do swojego silnego ciała. Lubiłam jego zapach, kojarzył mi się ze świeżym powietrzem i lasem. Nie przytłaczał. - To nic złego. Spieniężam mój majątek. I zanim zaczniesz się ze mną kłócić, to musisz wiedzieć, że nic nie zmieni mojej decyzji. Gdy sprzedam dom i firmę zbierze się mała fortuna, zamierzam podzielić to na cztery części. Jedną z nich otrzyma Katarzyna, drugą Michalina a trzecią wykorzystam na kupienie nam tego domku. Mógłbym zamieszkać w jakimś obok ale jaki to ma sens? Mówisz, że nad garażem jest mieszkanie. To właśnie jest dobre rozwiązanie dla nas. Będę mógł być blisko ciebie i Michalinki.

- Tato ja nie mam nic przeciwko temu, że ze mną zamieszkasz. Ale nie musisz mi kupować domu. Już za jeden zapłaciłeś. - Pozwalam mu domyślić się tego co chcę powiedzieć.

- Dziecko to ja cię powołałem do życia i to ja ci te życie zepsułem. - Jego głos ocieka łzami. Kręcę głową na to stwierdzenie.

- Niczego nie zepsułeś, nie podjąłeś za mnie decyzji z kim mam się związać. Byłam naiwna, samotna i wpadłam w pułapkę chytrych ludzi. Oboje byliśmy ofiarami ty o wiele bardziej niż ja. - On wiecznie tonie w oceanie wyrzutów sumienia i łez. Nigdy się z nikim nie związał, zawsze żył tylko dla mnie, jak mogłabym go winić za to, że się starał i mnie kochał. Nie mógł być w dwóch miejscach na raz - Wiesz co zostawmy tą całą przeszłość za nami, bo ja mam dość obwiniania siebie za to co mnie spotkało. Teraz jestem szczęśliwa i to chyba najważniejsze.

- Tak. A ja będę szczęśliwy będąc blisko was i ciesząc się moimi ostatnimi latami. Zawsze tylko tego pragnąłem Aniu, żeby być blisko mojego dziecka. Spełnij moje marzenia proszę. - Prawie pęka mi serce na widok jego załzawionych oczu. Niechętnie kiwam głową.

- Ale Adam nie będzie zadowolony. - Mruczę cicho. Tata chichocze.

- On może to wyremontować, a ja mu chętnie pomogę. To kiedy jedziemy obejrzeć ten dom? - Praktycznie zaciera ręce.

- Nie wiem. Teraz bym chciała być przy Marianie. - Tłumaczę tacie sytuację. On kiwa głową.

- Dom nie będzie na ciebie czekać. - Pada od drzwi. Marian stoi tam oparty o framugę. Wygląda nadal marnie ale i tak o wiele lepiej niż kilka dni temu. - Pojadę z wami, kto wie może mi się spodoba te święte miasteczko. Czy tam wioska. - To mnie zaskakuje. - Mam ofertę na te wszystkie kamienice i zamierzam je sprzedać. - Patrząc na ich pełne nadziei twarze ustępuję. I wtedy to do mnie dociera, że możemy nadal być blisko siebie. Być dla siebie wsparciem.

- Dobrze zadzwonię i umówię się na jutro. Pasuje wam? - Pytam tych ważnych dla mnie mężczyzn, jedyne co mnie przeraża to brak tego najważniejszego. Strasznie do niego tęsknię.

- Tak pomyślałem, że może wypożyczę Harrego Pottera i obejrzymy z Michalinką? - Uśmiecham się na słowa Maniusia, bo to brzmi tak znajomo. Tak spędzali razem czas gdy żył Grześ. Często siadała wtulona w nich dwóch i oglądała z nimi ulubione filmy.

Maniuś zabiera ze sobą małą i idą spacerkiem do wypożyczalni, tata łapie w tym czasie kluczyki i pędzi do jakiegoś adwokata jak na skrzydłach. Ja planuję zrobić lekką sałatkę i pierogi. Przechodząc obok urny głaszczę ją delikatnie z uśmiechem.

- Wszystko się układa braciszku. Zaopiekuję się nim. - Obiecuję mu. W pół kroku zatrzymuje mnie walenie do drzwi. Podchodzę do nich i otwieram. I w tym momencie tego żałuję. Mój najgorszy koszmar patrzy mi w oczy z nienawiścią.

- Co ty myślisz, że kurwa wyprawiasz? - Bełkocze Bartosz. Jest pijany i wygląda na sponiewieranego. Jego ramiona zaskakująco sprawnie poruszają i zakrzywione jak szpony palce wbijają się w moje ramiona tuż obok szyi. Potrząsa mną jak szmacianą lalką.

- Ty jebana suko, nasłałaś tego swojego gliniarza na nas? Ty kurwo jedna, latami ciebie niańczyliśmy i tak się nam odpłacasz? Zabiję cię. - Podnosi dłoń i wali w moją twarz. Matka nie raz wymierzała mi uderzenia w policzek ale nic chyba nie da się porównać do tego co robi z damską twarzą uderzenie męskiej pięści. Mój mózg się praktycznie wyłącza czuję tylko uderzenia w czaszce jakby się obijał jak piłka. Tracę na chwilę wzrok i czucie, osuwam się na ziemię. Kolejne ciosy rejestruję jakbym stała obok, widzę jak moje ciało podskakuje od kopniaków. Wszystko jest odcięte i jakieś pokryte szumem. Mrugam i znikam, rozpływam się w niebycie.

**********************************

Dzisiaj już nie będzie kolejnego rozdziału. Do zobaczenia jutro.

Zaginiony. Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz