Rozdział 49

17 1 0
                                    

Perspektywa Lilianny

Już za dwa dni zaczyna się czerwiec. A ja z innym chciałabym aby już był, ponieważ wtedy na świecie miał się pojawić mój pierwszy wnuk. Młodzież również się nie może tego doczekać. I tylko wypytują nas kiedy w końcu ich bratanek pojawi się na świecie. A ja z mężem nie mogę ze śmiechu. Chociaż najbardziej tego i tak nie mogli się doczekać przyszli rodzice. A wiadomo tylko, że ma się to wydarzyć na początku czerwca. Co powoduje jeszcze większą radość. Ale co się dziwić. 


Perspektywa Harry'ego

Ja już się nie mogę doczekać, ponieważ jak tak dalej pójdzie to na pewno osiwieję. A małemu jakoś nie jest śpieszy się aby zawitać w końcu na świecie. Moja żona śmiała się, że jeśli kolejny potomek też nam tak będzie robił. To nie będziemy mieli więcej dzieci. A ja się z nią zgodziłem. Po jakimś czasie uzgodniliśmy wspólnie, że udamy się do posiadłości moich rodziców. Aby móc spędzić z nimi trochę czasu.


Perspektywa Jamesa

Gdy mój syn z synową się pojawili to młodzież od razu uznała, że uda się na dwór. Co śmieszyło panie. A Syriusz śmiał się, że jest ciekawi co będą tam robili za co dostał po głowie. Bo dziwnym trafem gdy to mówił to mrugał oczami. A ja z innymi nie mogłem ze śmiechu. Ale co się dziwić. Gdy tak siedzieliśmy i rozmawialiśmy to pojawił się mój ojciec któremu jak zawsze się nudziło. A ja już wiedziałem po kim akurat to przynajmniej mam, bo robienie kawałów to niestety nie wiadomo. Po jakimś czasie młodzież wróciła do posiadłości wtedy też, ujrzała kto jest i zaczęła mu opowiadać. Po jakimś czasie udaliśmy się na obiad. A mój ojciec wrócił do posiadłości aby nie denerwować mojej mamy. Co w jego przypadku na pewno będzie trudne. Bo mam ten sam charakter co on i to stąd wiem.


Perspektywa Dorcas

Po obiedzie młodzież udała się dalej do ogrodu a my rozmawialiśmy. Gdy skończyliśmy to Harry i Ginny wrócili do siebie a my dalej rozmawialiśmy aż do pojawienie się dzieciaków. Którzy już nie chcieli się bawić. Po jakimś czasie ja też z rodziną wróciłem do siebie. To samo po chwili uczynili Lupinowie.


Perspektywa Ginny

Gdy z mężem wróciłam to udaliśmy się do salonu aby spędzić trochę czasu razem aż do kolacji. Gdy wybiła odpowiednia godzina to udaliśmy się do jadalni. I po skończonym posiłku od razu poszliśmy spać. Mając nadzieje, że nic złego się nie wydarzy. Ale nigdy nic nie wiadomo. O czym nie raz się już niestety przekonałam. 

W świecie magii zło nigdy nie śpi (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz