7 stycznia, Wtorek
Nieznośnie znajome odgłosy budzą Harry'ego o wiele za wcześnie. Próbuje trzymać się strzępów snu, które grają w zakamarkach jego umysłu, ale znikają one wraz z odgłosami wózków, głosami i krokami, które się w nie wdzierają. Nienawidzi być przyzwyczajonym do tych odgłosów.
Jego oczy otwierają się niechętnie, by spojrzeć na tablicę i sprawdzić datę. Pięć dni od wizyty Louisa. Nie ma sensu udawać, że nie tak tutaj liczy czas. Obiecał, że wróci. Tylko nigdy nie powiedział kiedy.
Wciąga długi, powolny oddech, wstrzymuje go i znów wypuszcza. Robi to jeszcze kilka razy, żeby się uspokoić. Wykonuje swoje ćwiczenia ruchowe w łóżku w oczekiwaniu na sesję Niall'a, która odbędzie się później tego ranka, ale ma już dość tego gówna. Niall wciąż powtarza mu, że robi postępy, ale czuje się tak, jakby próbował przejść przez ogromne zaspy śniegu i posuwał się o centymetr.
Logopeda będzie tu za godzinę, więc wie, że śniadanie pojawi się wkrótce. Nie może oczekiwać, że Gemma będzie mu przynosić jedzenie na każdy posiłek. Z pewnością nie poprosi o pomoc matki, więc zmusza się do jedzenia nijakiego jedzenia, które przynoszone jest mu trzy razy dziennie. Nie poprawia mu nastroju fakt, że musi to jeść by nie ryzykować, że dowiedzą się, bo obserwują każdy jego ruch i notują wszystkie jego zachowania. Czuje się jak zwierzę badawcze, które tu utknęło. Chciałby mieć kogoś, komu mógłby się poskarżyć na śniadanie. Wie, że to drobna skarga, ale chuj, jeśli nie chciałby mieć kogoś, z kim mógłby po prostu porozmawiać o wszystkim.
Jego sesja z patologiem mowy przebiega pomyślnie. Jest jedyną osobą, która wydaje się być całkowicie optymistycznie nastawiona do jego postępów. Słowa przychodzą mu teraz łatwiej i jest w stanie wypowiadać pełne zdania z mniejszą ilością przerw. Gdyby tylko znalazł kogoś, z kim mógłby porozmawiać, byłby prawie w stanie prowadzić normalną rozmowę.
Sięga po swojego iPada i koncentruje się na tym, żeby go więcej nie upuścić. Gemma założyła na niego dziecięce etui, w którym czuje się jak idiota, ale to lepsze niż kupowanie nowego za każdym razem, gdy upadnie na podłogę. Przez chwilę przegląda Instagramy swoich ulubionych artystów. Jest tyle do obejrzenia, kiedy ma do nadrobienia lata ich pracy. Jest to również dość przygnębiające.
Jego umysł błądzi w myślach o własnej pracy. Co znajdzie, gdy w końcu wróci do domu? Jego laptop nie zawierał wielu wskazówek dotyczących jego fotografii, co wprawiało go w niepokój. Gdzie jest wszystko, nad czym pracował przez ostatnie dwa lata? Zewnętrzny dysk twardy? Nikogo o to nie pytał, trochę obawia się odpowiedzi.
Słyszy pukanie do drzwi, zanim pojawia się słoneczna twarz Niall'a. Już na samym początku wywołuje to u niego negatywne odczucia.
- Jak się ma dzisiaj mój ulubiony pacjent?
Harry wpatruje się w niego, jego usta zaciśnięte w niezadowoleniu na to, jak łatwo Niall porusza się po pokoju. - Nie wiem. Jak się ma?
- Psssh. Wygląda na to, że jest w gównianym nastroju, ale poza tym wygląda w porządku. - Niall uśmiecha się, jakby Harry powiedział coś miłego. - Gotowy, aby uderzyć na siłownię?
To też go drażni. Z tego co pamięta, to często chodził na siłownię. To, co ma zamiar zrobić z Niall'em, to nie jest 'chodzenie na siłownię'. Kiedy wózek inwalidzki musi przywieźć cię na siłownię, zajęcia tam nie powinny być nazywane 'uderzaniem na siłownię.' - Przestań mówić to w ten sposób.
Niall odwraca na niego zaciekawione spojrzenie i robi pauzę, kiedy miał podejść bliżej i pomóc mu wsiąść na wózek inwalidzki. - Mówić co?
CZYTASZ
Consequences L.T & H.S ✔️
FanfictionDwa lata temu Harry pozwolił, by jego potężna rodzina stanęła między nim a miłością jego życia, czego bardzo żałuję. Louis próbował przejść do porządku dziennego nad ich druzgocącym rozstaniem. Czasami nawet wydaje mu się, że to zrobił. Wystarczy je...