~1~

1.1K 50 70
                                    

-Killua, masz nowe zlecenie- Powiedziała jak zwykle chłodna matka Zoldyck. Killua często miał zlecenia na zabijanie ludzi. Nie lubił rozkazów, nie lubił zabijać, nie lubił słuchać się rodziców, nie lubił swojej rodziny i nie miał nikogo z kim mógłby pogadać. Był samotnym chłopakiem.

-Znowu? Co tym razem? - Serio znowu mam zlecenie? Nie cierpię tego. Chciałbym jakoś tego uniknąć... Uciec tam, gdzie nie ma mojej rodziny, lecz jest to niemozliwe.

-Dzisiaj zadzwoniła do nas osoba, która wręcz pragnie śmierci chłopca o imieniu Gon Freecss. Znajdziesz go gdzieś w mieście. Masz również jego zdjęcie żebyś wiedział dokładnie który to jest- Kolejny biedny chłopak którego muszę zabić. Przysięgam, że kiedyś stąd ucieknę i przestanę zabijać ludzi.

-Gon Freecss... Ładne imie- Powiedziałem szeptem. Nie chciałem żeby moja matka usłyszała co mówię.

-Mówiłeś coś?- Kikyo odpowiedziała właśnie tak, jakby to usłyszała. Nie cierpię tej baby. Ten dom to jedna wielka chujnia.

-Nie, nic nie mówiłem. Do kiedy mam zabić tego chłopaka? Mam wyznaczony jakiś czas?- Wolę się upewnić ile mam czasu.

-Masz 24h. Masz jeszcze jakieś pytania?- Denerwuje mnie jej głos. Zawsze jest taki piskliwy. Jednym słowem jest wkurzający. Chcę mi się rzygać kiedy ją słyszę.

-Nie, pójdę już- Nie będę jej już zawracał głowy, bo przecież jest zajęta nic nie robieniem. Okej, a więc mam czas do jutra.. Powinienem zdążyć.
Chłopak znajduję się gdzieś na mieście, więc 20 minut drogi i będę na miejscu.

Godzine później

-A więc jestem na miejscu. Teraz trzeba poszukać tego Gona- Mówię sam do siebie, jak zwykle w sumie. Muszę teraz poświęcić dobrą godzinę żeby go znaleźć. No to ruszamy.

Jakiś czas później

-Minęła ponad godzina odkąd go szukam. Chłopie, gdzie ty jesteś...? Tyle czasu na ciebie marnuje. Trafiłem do jakiegoś parku przez ciebie. Gdzie jesteś!- Puściły mi nerwy przez to szukanie ale cóż, praca to praca. Szukałem go wieki, aż nagle ktoś za mną się odezwał. Odwróciłem się i ujrzałem człowieka. Był to chłopak, bardzo ładny chłopak. Miał duże brązowe oczy i zielone włosy. Był średniego wzrostu. Obstawiam, że miał jakieś 170cm. Miał ubrane spodenki i dużą bluzę. Wyglądał bardzo uroczo. Po chwili jednak spojrzałem na zdjęcie, które dostałem od matki. To był on, Gon Freecss.

-Um p-przepraszam wszystko w porządku?- Odezwał się Gon. Ma taki przyjemny i miły głos.

-A t-tak wszystko ok. Jesteś Gon Freecss prawda?- Ciężko będzie go zabić... Wygląda na bardzo miłą osobę. Jest taki uroczy. Ahh, za dużo myślę.

-Tak to ja. Miło cie poznać... Um- Co by się stało gdybym go nie zabił? To pytanie teraz mnie dręczy.

-Killua- Nie zabije go teraz, mam czas do jutra, więc najwyżej zrobię to jutro.

-W takim razie miło cię poznać Killua- Mój boże, jaki on ma cudowny uśmiech.

-Ciebie też miło poznać- Odwzajemniłem uśmiech. Rzadko się uśmiecham, ponieważ nie mam powodu do uśmiechu.

-Co robisz o tej godzinie w parku?- zapytał tak grzecznie, więc ja grzecznie odpowiedziałem.

-Um spaceruje sobie, a ty?- Właśnie, co on o tej godzinie robi w parku? Jest dosyć późna godzina na takie spacerowanie.

𝑴𝒊𝒔𝒔𝒊𝒐𝒏 𝑭𝒂𝒊𝒍𝒆𝒅~ 𝑲𝑰𝑳𝑳𝑼𝑮𝑶𝑵Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz