#59# Przygody w krzaczkach

1.7K 115 156
                                    

Odrazu mówię że nie o takie przygody w krzaczkach mi chodzi. Żebyście się nie zawiedli

Pov. Kacchan
Było jeszcze wcześnie albowiem dopiero dochodziła 24. Pomijając fakt że przynoszą mi jeszcze większy wstyd niż kiedy są trzeźwi to jest całkiem okej. Nic nie orzygali. Nic nie zepsuli. Tylko pozostaje jedno pytanie. Jak długo potrwa ten spokój?

Nie oszukujmy się. Z nimi nie może być spokojnie. Tu się zaraz coś odpierdoli. Czuję to w kościach. Jeśli oni coś nie odjebią to ktoś inny to zrobi. Nie ma innej opcji. Jest to najzwyczajniej w świecie nie możliwe.

No właśnie, oto do tego jakże cudownego baru wszedł nie kto inny jak Monoma. Jesu jak on mnie wkurwia. Sama jego obecność, samo to że oddycha tym samym powietrzem doprowadza mnie szału. I ten jego głos. Gdy go słyszę to mnie skręca. No nienawidzę gnoja.

Jeśli nas nie zauważy to będzie dobrze. A z resztą, po co robić sobie zbędne nadzieję? Każdy dobrze wie że jak tylko zobaczy któregoś z nas to przyjdzie z nas pożartować.

- Kogo me cudne oczy widzą!? - wydarł się

Siedziałem do niego tyłem więc miałem nadzieję że mówi do kogoś innego ale jak to mówią "nadzieja matką głupich"

- Nie udawaj że mnie nie widzisz były uczniu trzeciej A! - tym razem wydarł mi się do ucha

- ... spierdalaj - to żem się wysilił

- Co tak nie miło? - zakpił

- Po prostu spierdalaj - to i tak cud że jestem taki cierpliwy

- Oo widzę że jesteś tu ze swoją ekipą - zauważył - chyba tak średnio mogą teraz funkcjonować - siedziałem cicho próbując go ignorować - ten zielony też tutaj jest? A taki grzeczny chłopiec z niego był. Chyba za dużo przebywam z tobą

Okej Bakugo. Spokojnie. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Policz do dziesięciu i będzie dobrze. Tak jak uczył cię Deku... nie no kurwa nie wytrzymam. No i masz, rzuciłem się na niego

°°°TIME SKIP po ostrym napierdalaniu się°°°

Wyjebali nas z tego baru. Któż by się spodziewał. Ale przynajmniej Monoma dostał po ryju więc było warto. Dobra trzeba obczaić sytuację.

Trzymam Deku na rękach. Kirishima sie jakoś trzyma na nogach, a przy ścianie leży reszta meneli. Ten blondwłosy pajac się już ulotnił i dobrze z resztą. Teraz tylko jak ich do auta zaprowadzić żeby ich nie zgubić.

Żule pierdolone. Jest trochę po 24 więc raczej nikt mi nie pomoże. I tak nikogo bym nie prosił. Jak ja se nie poradze to kto?

- Kirishima - zagadnąłem - bierz Minę i Sero pod ramię i zapieprzać do auta. Nie dam ci kluczyków bo mi coś popsujecie. Macie tam na mnie czekać a ja zajmę się resztą

- Aj kapitanie - ledwo powstrzymałem się od przyjebania mu w łeb

Pomogłem mu uporać się z rożowowłosą i czarnowłosym uprzednio odstawiając śpiącego Deku na ziemię bo trzeba sobie jakoś radzić w życiu. Od razu się przecież nie przeziębi jak trochę na betonie posiedzi.

Kiedy Kirishima, co prawda chwiejnym krokiem, poszedł w stronę mojego auta to zająłem się resztą. Zastanawiałem się chwilę jak by ich tu wsiąść żebym nie musiał się wracać. Na końcu po prostu postanowiłem że wezmę Deku na jedną rękę a w drugą chwyce pozostałą trójkę.

Co z tego że będą ciągnięci po drodze. Było się nie schlać, a teraz muszę się jakoś przygotować na to że ich buźki będą na ziemi. Podobała mi się taka opcja.

Kajdanki  ||Bakudeku||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz