Rozdział 3 - plaster w słoniki

549 25 89
                                    

-Aaaaa zabiję cię kiedyś - powiedziałam

Po chwili podeszła do nas akademia.

-Można? - zapytał numer dwa

-Jak musicie - rzekłam i przewróciłam oczami

-Podoba charakterem do Five - zaśmiał się numer cztery przez co spiorunowałam go morderczym spojrzeniem.

Wszyscy ze stolika zaczęli ze sobą rozmawiać oprócz mnie. Ja siedziałam na końcu stolika i jadłam swoje jabłko. Cały czas czułam na sobie czyjś wzrok, więc się rozejrzałam. Spojrzałam na Piątkę i nasze spojrzenia się skrzyżowały, ale tak szybko jak to zrobiły tak szybko przestaliśmy na siebie patrzeć. Zastanawiałam mnie kilka rzeczy. Czemu pomógł mi na matematyce? I czemu zakrył moje uczy na korytarzu? Niby blachę rzeczy ale mnie zastanawiają.

-Madison - powiedziała Brook a ja się otrząsnęłam

-Hym - mruknęłam

-Zaproponowaliśmy żebyśmy się spotkali kiedy poza waszą szkołą - wytłumaczyła Allison

-Ja odpadam - powiedziałam i wstałam od stołu

-Czemu? - zapytał Diego

-Po prostu, nie szukam znajomych - rzekłam i wyszłam z stołówki

Szłam spokojnie korytarzem aż napadła na mnie Eve.

-Ty szmato on jest mój! - krzyknęła i uderzyła mnie z otwartej dłoni w policzek

-Kto kurwa? - zapytałam

-Five! - krzyknęła i kolejny raz mnie uderzyła

-Tak chcesz się bawić? Dobra - zaśmiałam się i uderzyłam ją z pięści w policzek

Ona zaczęła mnie szarpać, a ja po prostu ją biłam nic nadzwyczajnego. Wokół nas zabrał się tłum uczniów w tym i akademia. W pewnym momencie pojawił się za dziewczyną, tak jakbym się teleportowałam, co było mega dziwne. Gdy ją powaliłam usiadłam na niej okrakiem i zaczęłam okładać ją pięściami. Po chwili przyszedł dyrektor i zdjąć mnie z niej.

-Znów ty Parker - westchnął

-Mi również miło pana widzieć - powiedziałam z sztucznym uśmiechem

Pov: Five

Gdy Madison wyszła byłe trochę zdziwiony. Po chwili usłyszeliśmy krzyk z korytarza. Wyszliśmy ze stołówki i ujrzeliśmy Madison bijącą się z jakąś dziewczyną. Bardziej to wyglądała no to, że Madison bije czarnowłosą, a ona ledwo co ją tknie. W pewnym momencie blondynka się teleportowałam. TAK ONA SIĘ TELEPORTOWAŁA. Było po niej widać, że nie wie co się stało. Spojrzałem na moje rodzeństwo i oni byli w szoku z resztą tak jak ja. Po chwili przyszedł dyrektor i kazał komuś zaprowadzić czarnowłosą do pielęgniarki, a reszcie się rozejść.

-Madison przysięgam, że jak znów kogoś pobijesz to wylecisz z tej szkoły i twoje oceny ci nie pomogą - rzekł dyrektor, a blondynka się zaśmiała

-Mówi pan tak za każdym razem jak coś zrobię i co? Nadal jestem w tej pojebane szkole - zaśmiał się Madison

-Ale tym razem mówię poważnie, a teraz do mojego gabinetu, zadzwonię do twoich rodziców - powiedział dyrektor

-Myśli pan, że odbiorą? Że zamartwiają się swoją córką? Ja panu odpowiem, nie, nie zmartwią się, jedyne co to dostanę to jakąś beznadziejna karę o której zapomną, wie pan czemu? Bo zapominają nawet, że mają córkę - rzekła, a w jej oczach pojawił się łzy

Tylko przypadek... ~ Five HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz