LAVELLE
Odnosiłam wrażenie, że moje serce na chwilę przestało bić. Słowa Morettiego obijały się o moje uszy, kiedy jechaliśmy samochodem w stronę jego posiadłości.
— Ale jesteś pewna, że to nie jest dziecko Deacona? — Lucas po raz setny chyba zadawał to pytanie.
— Nie jestem w stu procentach pewna, Lucas, ale myślę... myślę, że...
— Ale spałaś w ogóle z Diego? — wtrącił się.
Rumieniec wstydu wypłynął na moje policzki. Wolałam o tym rozmawiać, ale nie miałam wyjścia, jeśli chciałam udowodnić, że to mogło być właśnie jego dziecko. Pragnęłam się czym prędzej z nim skontaktować, żeby dowiedział się o wszystkim, by mnie ochronił tak jak wcześniej, ale myśląc o naszym ostatnim spotkaniu, nie sądziłam, by chciał tu wrócić. Słyszałam, że wyjechał kilka dni temu do Włoch, a o jego powrocie nie było żadnej mowy. Mogłam się zatem spodziewać, że już nigdy go nie zobaczę. A co jeśli się myliłam? Co jeśli, chociaż było to nieprawdopodobne, to jednak było to dziecko mojego męża? Nie chciałam ranić przez to Diego.
— Tak — powiedziałam cicho. — Wtedy gdy próbował mnie uratować.
Łzy samoistnie napłynęły mi do oczu. Nie chciałam wspominać tej chwili, ale mój umysł mnie nie słuchał. Wtedy wierzyliśmy, że wszystko będzie dobrze, a potem wszystko się posypało.
— Módl się, by Angelo w to uwierzył i przygotuj coś przekonywującego.
Nie musiałam niczego szykować. Byłam pewna, że nosiłam w sobie dziecko Diego. Jeżeli Moretti zamierzał mnie przemaglować i wyciągnąć ze mnie wszystkie intymne szczegóły, proszę bardzo. Wszystko, byle ocalić to dziecko.
Lucas zaparkował na podjeździe, ale auta mojego szefa jeszcze nie było. Zaczęłam się instynktownie denerwować, ale chwilę później odetchnęłam, by nie wpłynąć źle na dziecko. Weszliśmy do środka, a ja niemal od razu ruszyłam do łazienki, czując mdłości, kiedy dopadł do mnie wciąż unoszący się wokół zapach kawy. Gdy udało mi się dojść do siebie, wyszłam na taras, by pooddychać świeżym powietrzem. Wkrótce dołączył do mnie Lucas z kocem w ręku. Otulił mnie nim i przysiadł naprzeciwko mnie na krześle ogrodowym.
— Ale jesteś tego pewna?
— Lucas... — wymruczałam zniecierpliwiona.
— Dobrze, wiem, ale po prostu ciężko mi w to uwierzyć.
— Że miałam romans?
Pokiwał głową, odwracając wzrok.
— Mi też, ale nie czuję się z tym źle.
Nadal unikał mojego wzroku, gdy powiedział:
— Zawsze myślałem, że między tobą a Deaconem się układa. Byliście dla mnie wzorem małżeństwa, dopóki nie odkryłem, co takiego ci robił. Nadal chyba nie mogę w to uwierzyć i dlatego ciężko mi myśleć o tym, że nosisz pod sercem dziecko Diego.
Pochwyciłam jego dłoń, szukając nieco ciepła. Wtedy na mnie zerknął.
— Nawet nie wiesz, jak wiele zrobił dla mnie Diego. To uczucie nie było planowane, wręcz nienawidziłam go na początku, ale później sprawił, że moje serce zaczęło mocniej bić. Po tym jak Deacon się na mnie wyżywał, on przychodził do mnie z szerokim uśmiechem i po prostu przy mnie trwał. On sam chyba nie wierzył, że coś mogłoby się między nami pojawić. To się po prostu stało. Nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale w pewnym momencie, gdy sięgałam dna, jego uśmiech stawał mi przed oczami i rozjaśniał te ponure chwile. Czy było zdradą, że podczas gdy Deacon mnie wykorzystywał myślałam o Diego? Być może tak. A czy tego żałuję? Nie, bo dzięki temu żyję.
CZYTASZ
LAVELLE ✔ || RIAMARE #1
RomanceTOM I SERII RIAMARE Lavelle od samego początku nie miała kolorowego życia. Po tym, jak matka odeszła do kochanka, wychowywał ją jedynie ojciec. W ich domu nigdy się nie przelewało, ale dziewczyna nie narzekała na swoje dzieciństwo. Kiedy poznała Dea...