W ten czwartkowy poranek Harry wstał przed budzikiem. Za pamięci wyłączył go przekręcając się w stronę swojego chłopaka. Uśmiech od razu zagościł na jego twarzy, widząc jak ślicznie promienie słoneczne okalają ich pokój. Bez zastanowienia przerzucił nogę siadając okrakiem na biodrach szatyna. Swoje ręce położył na jego barkach pochylając się do przodu. Powoli zaczął składać krótkie pocałunki na jego szyi licząc, że w taki sposób obudzi go
-Hazz, co robisz? - zapytał starszy otwierając oczy
-Dzień dobry tobie również - zaśmiał się brunet kładąc głowę płasko na sercu partnera
-Która godzina?
-Mamy jeszcze pół godziny
Louis uśmiechnął się, a jego ręce powędrowały na plecy współlokatora przyciągając go bliżej. Młodszy nie protestował, tylko bardziej wtulił się w swoją ulubioną osobę
-Hej Lou... - zaczął niepewnie zielonooki
-Tak?
-Chciałbyś mieć kiedyś dzieci? - zapytał drżącym głosem Harry, a palcami zaczął błądzić po klatce piersiowej starszego
-Nie wiem, nie myślałem nad tym nigdy, wydaje mi się, że tak, w przyszłości jak już będę mieć dobrą pracę, duży dom, a ty?
-Yhym, oczywiście, że bym chciał
-Wiesz, przed poznaniem ciebie, nigdy wcześniej nie myślałem nad ustatkowaniem się, ogólnie nad przyszłością, chyba wtedy wolałem skupić się na młodości
-A jak jest teraz?
-Teraz jestem przerażony
-Dlaczego?
-Bo boję się, że cię stracę, a tak bardzo tego nie chcę
-Ja też tego nie chcę Lou - westchnął ciężko brunet kładąc swoją dłoń płasko
-Nie do wiary, jak bardzo mnie zmieniłeś - zaśmiał się szatyn przeczesując brązowe loki partnera palcami
-Nie zmieniłem cię, sam się zmieniłeś, ja tylko ciągle byłem przy tobie podczas tego
-To dokładnie to samo
-Wcale nie
Louis zrobił typową dla siebie minę, mówiącą „Doprawdy?", przez co na twarzy drugiego pojawił się rumieniec
-Nawet jeżeli cię zmieniłem, to nie zrobiłem tego celowo, a sam jakoś nie narzekasz - bronił się Harry
-Dobrze, więc panie adwokacie, chodźmy się szykować, bo dzisiaj jazda konna
***
Cała grupa była już przy stadninie konnej. Louis obserwował, jak jego chłopak głaszcze dokładnie tego samego konia, na którym jechali pierwszym razem
-Pamiętam, jak wtedy byłeś zazdrosny - zaśmiał się brunet dosiadając zwierzę
-Wcale nie! - zaprotestował starszy podchodząc bliżej
-Kompletnie, pomóc ci?
-Poproszę
Na twarzy szatyna pojawiły się rumieńce. Nienawidził przyznawać się do swojego niskiego wzrostu. Harry pochylił się w dół pomagając partnerowi usadowić się za sobą. Kiedy niebieskooki już siedział wygodnie przytulił się ciasno do pleców swojego współlokatora. Po chwili, również na koniach, obok nich pojawili się pozostali z ich grupki. Liam siedział z przodu, a za nim również wtulony w partnera Zayn. Podobnie Michael z Lukiem, oraz Niall sam. Dzisiejszego dnia Shawn źle się czuł, więc został w ośrodku. Grupka udała się do małego zagajnika, do którego Louis i Harry obiecali ich zabrać .

CZYTASZ
Somewhere in nowhere | Larry Stylinson | Part 1 Summer Camp
Hayran KurguLouis i Harry to definitywnie dwa różne charaktery. W tym roku zmuszeni są do dzielenia pokoju. Oprócz codziennego zmagania się ze sobą na wzajem, muszą poradzić sobie z zajęciami na obozie. A wszystko przez najlepszego przyjaciela Louis'a. Chłopcy...