XI

1.3K 111 102
                                    

Październik dobiegał końca, a Eren zdążył już się zadomować w nowej szkole. Nie miał nawet problemu z nowymi znajomościami. Przez większość był kojarzony jako coś w rodzaju szkolnej gwiazdy. Dużo osób chętnie zbijało z nim piątkę, nawet same o to prosiły. On nie odmawiał, bo lubił być w centrum uwagi. Ogólnie to nie narzekał na problemy i być może to go nudziło, ale przecież nie mógł za bardzo rozrabiać jak w poprzedniej szkole... A nawet jak już coś się stało to było to dość niewinne albo on w ogóle nie został złapany jak do tej pory.

Szatyn właśnie opierał się o ścianę i patrzył przed siebie, mrużąc oczy oraz krzyżując ręce na torsie. Jeśli ktoś by się przypatrzył, uznałby, że chłopak nie jest w najlepszym humorze. Jego najlepszy przyjaciel od razu zauważył, a nawet nie musiał tego robić, bo doskonale znał powód irytacji śniadoskórego. Sam właśnie przy nim stał z miną ni to skupienia, ni zmartwienia.

- Eren... - zaczął błagalnie blondyn - Długo jeszcze będziesz obrażony? Wiesz, to trochę dziecinne...
- Dopóki nie zerwiesz z tym wieśniakiem... - stwierdził sucho.
- Jean nie jest wieśniakiem - zaśmiał się - On ma wiele zalet, naprawdę... Gdybyś chciał go poz...
- Nie chcę go poznawać - przerwał mu - Już wystarczająco mi pokazał.
- Raz cię pokonał w konkursie plastycznym... To nie znaczy, że jest zły...
- Żartujesz?! - wyśmiał blondyna, kierując na niego wzrok - Ten koński ryj zniszczył mój rysunek, dlatego miałem mniej czasu na kolejny! Nie zdążyłem zrobić drugiego tak dobrego...
- Eren... - zaśmiał się - Byliśmy wtedy dziećmi... I tak wasze prace nie były zbyt staranne...
- Jak możesz tak mówić, Armin?! - naburmuszył się i znów spojrzał przed siebie - Jesteś moim przyjacielem, a trzymasz jego stronę... Widzę, że jesteś totalnie zapatrzony i nie widzisz rzeczywistości... Nawet tego, że on zaczyna zawsze...
- Kocham go. To normalne, że mówię o nim dobrze - uśmiechnął się z dobrocią - A ty jesteś zazdrosny, bo Jean kogoś ma, a ty nie...
- Ja?! - wyśmiał go znów - Po co mi związek, kiedy mam wolność? Mogę się skupiać wyłącznie na sobie, a przy tym nikt nie zarzuca mi, że może mam kogoś na boku...
- Nie wszyscy są tacy jak twój były, Eren - uznał z przyjacielską troską - Tobie nie chodzi o to, że nie masz kogoś... Tobie chodzi o konkretną osobę - uśmiechnął się znacząco.
- Ta, niby kogo?
- O Levi'a.

Wtedy Eren znów spojrzał na blondyna ze zdziwieniem i pokazał mu, żeby popukał się w czoło. Następnie już odszedł od chłopaka, a na odchodne dodał:

- Najgorsze, w co mógłbym się wpakować.

Szatyn wciąż nie pogodził się z Ackermannem i żadne z nich nie wyciągało ręki do drugiego. Tak, jakby zapomnieli o swoim istnieniu... Ale to nieprawda, bo oni regularnie patrzyli na siebie. Spojrzeniami przekazywali, że czekają na przeprosiny, ale obydwaj unosili się dumą i nie zamierzali spełnić życzenia tego drugiego. Przecież winna była druga strona. Choć Erenowi wydawało się, że jest zadowolony, że już ma z głowy Levi'a, bo przecież już zaliczył, to Armin widział, że Erenowi wcale nie przeszło. Chłopak był trochę rozdrażniony, chociaż udawał, że wcale nie. Dobrze grał, za to jego przyjaciel wiedział więcej niż reszta. Przecież znał go tyle lat... W dodatku świeżo po kłótni Jaeger przyznał, że denerwuje go zachowanie bruneta i to, że ten nie może po prostu przeprosić, jakby cała wina leżała po stronie szatyna. Później stwierdził, że już mu to obojętne, bo mu przeszło i da sobie spokój z szukaniem obiektu pożądania... Eren tego się trzymał, ale nie z chęci odpoczynku i Armin to wiedział doskonale. Przy czym zielonooki wcale nie odpuszczał i dalej oczekiwał, że zostanie przeproszony. Oczywiście głośno tego nie przyznał...

Ponieważ było po lekcjach, młodszy Jaeger ruszył do swojego, jak się okazało, ulubionego klubu. Tam zawsze miał co robić, a Niccolo na wszystko mu pozwalał, bo wiedział, że Eren nic nie zepsuje tak jak NIEKTÓRZY go ostrzegali...

[ERERI] Piękny i bestia ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz