Ubrałem się pośpiesznie i od razu skierowałem na miejsce zbrodni. Telefon, który otrzymałem przed chwilą wybił mnie z rytmu i sprawił, że nie mam pojęcia co robić. Nie wspominając o tym, że mój przyjaciel Naruto przerwał mi... samotny wieczór, który spędzałem przed telewizorem. Było już późno i powoli kierowałem się do snu, jednak coś skutecznie mi to uniemożliwiło.
Wsiadłem do samochodu policyjnego i ruszyłem na drugi koniec miasta. Nie włączyłem syren, bo nie było takiej potrzeby. Szczerze mówiąc mogłem jechać własnym autem, ale stoi na parkingu, a mi nie chciało się nadkładać drogi. Radio umilało mi drogę, ale nie potrafiłem się skupić na wiadomościach, które w nim podawano. Mocno zacisnąłem rękę na kierownicy i cały czas patrzałem przed siebie. Wiatr rozwiewał mi włosy przez uchylone okno. Nocna bryza orzeźwiała mój umysł, który musiał pozostać w stanie gotowości, bo zakładam, że dziś całą noc spędzę na posterunku. Przekląłem cicho pod nosem i marzyłem, by jechać już z powrotem, jednak ta wizja była daleka. Zastanawiałem się, co takiego tam się stało, że Naruto postawił na nogi wszystkich detektywów i policjantów. Kto mógł zrobić coś tak okropnego?
Stanąłem przed budynkiem, ale zanim skierowałem się do wejścia postanowiłem zapalić. To już któryś raz w tym tygodniu, a przecież rzuciłem. Tak przynajmniej sobie wmawiałem, ale ostatnio coraz częściej sięgałem po papierosa. Wydawało się, że nałóg znów wziął nade mną kontrolę, ale łudziłem się, że tak nie jest.
Oparłem się biodrami o samochód i w ciszy przyglądałem budynkowi. Wszędzie było ciemno, nie było nigdzie zapalonych okien, oprócz tego jednego mieszkania. Zgaduję, że to właśnie tam toczą się teraz obrady, a Naruto wyrywa włosy z głowy. On jest w gorącej wodzie kąpany, musi jako pierwszy rozwiązać zagadkę i przybyć na miejsce zbrodni. Zakładam, że tej nocy też przewodzi w tej sprawie.
Nacisnąłem guzik i czekałem na windę, która jak na złość jechała w żółwim tempie. Wszystko znacznie się przedłużało i sprawiało, że zaczynałem tracić cierpliwość. Chciałem mieć to wszystko już za sobą, ale wtedy nie wiedziałem, że właśnie dzieję się coś, co trudno ogarnąć umysłem. To był początek czegoś większego, co nie zwiastowało na swój koniec. Coś takiego, co odebrało mi sen w następnych kilku tygodniach.
Wjechałem na 7 piętro i od razu otwarte drzwi oklejone taśmą rzuciły mi się w oczy. Nie wahając się ani chwili wszedłem powoli do środka, ale to co zobaczyłem nie było cukierkowe.
Przełknąłem głośno ślinę. Pozostali policjanci z uwagą mi się przyglądali i zapanowała niezręczna cisza. Zmierzyłem pokój wzrokiem, ale wzrok zawiesiłam na ciele, które było jeszcze gorące. Wkoło wszędzie była rozpryskana krew, a mężczyzna leżał nagi na łóżku. Nie miał na sobie kompletnie nic. Leżał w kałuży krwi a śnieżnobiałe prześcieradło było skażone jego dna i krwią.
Ten widok sprawiał, że zanosiło mi się na wymioty. Jestem detektywem w oddziale zabójstw, więc takie widoki nie powinny być mi obce, ale tym razem było inaczej. Tym razem czułem wstręt do osoby, która się do tego posunęła. Tym razem coś wisiało w powietrzu i sprawiało, że wiedziałem, że ta sprawa będzie jedną z trudniejszych do rozwiązania, bo... nie było narzędzia zbrodni. Nie było śladów włamania. Nie było niczego, co mogłoby nam ułatwić rozwiązanie tej tajemnicy.
- Itachi Uchiha. Miał 27 lat. Został zamordowany, jak podejrzewamy godzinę temu. Nie ma żadnych oznak, by było to samobójstwo. - zagryzłem dolną wargę. Kto zamordował mojego brata? I dlaczego?
- Nie ma żadnego narzędzia zbrodni?
- Nie. Musimy przeprowadzić kolejne inspekcje i jeszcze raz się temu wszystkiemu przyjrzeć, ale zadzwoniłem od razu do ciebie. Uznałem, że powinieneś wiedzieć, jednak... Sasuke. - blondyn podszedł do mnie i położył dłoń na moim ramieniu. - Ta sprawa może być dla ciebie zbyt traumatyczna i osobista. Zrozumiem to i nie chcę, żebyś się w to mieszał.
- Zwariowałeś? Wiem, że nie paliliśmy do siebie sympatią, ale to mój brat. I to ja pierwszy złapię mordercę i wsadzę za kratki.
- Itachi był znaną gwiazdą rocka, dlatego może mieć wielu wrogów. Ale kto szczególnie mógłby życzyć mu śmierci? - odezwał się Kiba, który przez cały ten czas chodził z pomieszczenia do pomieszczenia, jednak teraz przystanął.
- Nie wiem. - wzruszyłem ramionami. - Nie tylko mi zaszedł za skórę, ale nigdy nie przeszło mi nawet przez myśl, żeby go zabić. - Główni podejrzani? - odważyłem się zapytać.
- Brak. - westchnął Naruto. Byliśmy w kropce. Czy to jakiś geniusz zbrodni? Czy dziecinna zabawa? Tego nie wiedziałem, ale czułem spadające krople potu z mojego czoła.
- Jednak... - Kiba zawahał się. - Jest coś co musimy sprawdzić. Być może to zaprowadzi nas do jakiegoś punktu i mam nadzieję, że nie do punktu wyjścia.
- Właściwie to jest jedna osoba, która może powiedzieć nam coś więcej. - Naruto powiedział na jednym wdechu i przez cały czas trzymał mnie w niepewności, co mnie denerwowało.
- Kto? - warknąłem i odwróciłem wzrok od ciała. Nie mogłem patrzeć na to ani sekundę dłużej.
- Sakura Haruno. - wypuściłem powietrze i zacisnąłem dłoń w pięść. Musimy to sprawdzić i mam nadzieję, że zacznie gadać, bo jeśli nie... to ja ją do tego zmuszę. Nie odpuszczę dopóki nie dowiem się prawdy.-------------------
Historia jest inspirowana moim ulubionym filmem 'Nagi Instynkt', jednak będzie zmieniona:)
Pomysł wpadł spontanicznie o 4 rano, więc nie mogłam tego nie wykorzystać i nie zacząć pisać:)
Pozdrawiam ciepło i mam nadzieję, że się spodoba.
CZYTASZ
Sasusaku: Nagi instynkt Sakury Haruno
Mystery / ThrillerW spokojnym mieście dochodzi pewnej nocy do okrutnego zabójstwa. Zostało dokonane bez wątpienia z zimną krwią, jednak wyróżnia się na tle innych zabójstw. Nie ma podejrzanych, ani narzędzi zbrodni. Wszystkie ślady zostało zatarte a policja ma związa...