-Hana, ja bardzo bym chciała mieć Cię blisko siebie. Martwię się, że znowu narobisz jakiś głupot. - Judyta popijała kawę na balkonie jednocześnie rozmawiając przez telefon z Haną.
-Judi, już jest dobrze. Piotrek mi wszystko wybaczył.. Mam żal, że nie powiedziałam mu wcześniej o ciąży... Ja go naprawdę nie doceniałam.. A on zakochał się we mnie na zabój... - głos Hany wydawał się załamany.
-Hana, najważniejsze, że wybaczył. Przeszłość zostawiamy za sobą. -
-A Pola odzywała się? - no tak. Pola od kilku dni się nie odzywa, wiem tylko od Huberta, że wszystko z nią okej.
-Dziwne wiesz, bo ona nie odbiera telefonów od nas, a Hubert rozmawia z nami jak gdyby nigdy nic. Mam przeczucie, że dzieje się coś niedobrego. -
-Faktycznie dziwna sprawa. A nie myślałaś o tym, żeby pojechać do Irlandii i zobaczyć co się dzieje? Ten Hubert to też podejrzany typ. Przynajmniej moim zdaniem oczywiście. - Hana miała rację, Hubert mimo swojego uroku i wysokiej kultury osobistej ma w sobie coś co niepokoi.
-Myślałam, ale Marek.. No wiesz, on może być przeciwny. -
-Porozmawiaj z nim, on Cię zrozumie, zobaczysz. Muszę kończyć kochana. Miłego dnia i jesteśmy w kontakcie.
-Dzięki i wzajemnie miłego dnia. Odzywaj się i przemyśl propozycję. Buziaki. - tak bardzo martwiła się o przyjaciółkę i... o Polę. To wszystko jest takie dziwne, ale nie miała już czasu dłużej nad tym myśleć. Musiała zbierać się do hotelu, bo za kilka dni miał się odbyć koncert charytatywny, za który była odpowiedzialna.Kiedy dojechała do hotelu, zauważyła, że samochodu Marka nie było.
-Dzień dobry Kasiu, a Marka nie ma u siebie? - zapytała z uśmiechem.
-O dzień dobry Pani Judyto. Pan Marek godzinę temu pojechał do Rzeszowa w pilnej sprawie. -
- No dobrze, w takim razie idę do biura. Proszę wyślij mi mailem co na dziś mamy zaplanowane. Muszę przejrzeć plan tego koncertu, który ma się odbyć w sobotę. Miłego dnia. - z uśmiechem na twarzy Judyta pożegnała recepcjonistkę i dziarskim krokiem poszła w kierunku windy.
Tak bardzo się cieszyła, że żyje i jest sprawna. Od wypadku minęło już kilka miesięcy i czuła się dobrze. Czasami dokuczał jej silny ból kręgosłupa, ale zaciskała zęby i szła przed siebie. Była dumna, że może w końcu pracować i na coś się przydać.Po przeanalizowaniu i doprecyzowaniu harmonogramu koncertu, który miał się odbyć w sobotę Judyta postanowiła zrobić sobie chwilę przerwy i wyjść do ogrodu na spacer. Marek jeszcze do tej pory nie pojawił się w hotelu, więc postanowiła napisać mu SMS.
"Martwię się, gdzie jesteś?"
Idąc holem hotelu postanowiła zajść do kuchni by zrobić sobie kawę. Była piękna słoneczna pogoda, początek maja był naprawdę urokliwy.
Pijąc kawę myślała co dzieje się z Polą i dlaczego nie odbiera od nich telefonu. Martwiła się i miała przeczucie, że mogło stać się coś złego. Postanowiła zadzwonić do mamy.
-Cześć córeczko. Co słychać? Jak się czujesz? - w głosie mamy słychać było zmartwienie.
-Cześć mamo, u mnie wszystko w porządku, a co u Was? - nie daje po sobie poznać, że też mnie coś trapi.
-To co zawsze. Nic się nie zmienia oprócz wieku. - mamie nawet udało się zażartować. Jednak śmiech również był nerwowy.
-Mamo odzywała się Pola? Czuje, że mogło się coś stać.
-Nie odzywała się.. Sama się martwię. Hubert twierdzi, że jest przemęczona i ostatnio ma gorsze dni i nie chce z nikim rozmawiać. Ona nigdy tak się nie zachowywała. Nie pasuje mi ten Hubert. - mama ma takie same przeczucia co ja. - Wiem też Judytka, że jeżeli ma jakieś załamanie to potrafi się nie odzywać i dwa tygodnie.. Ale coś mi tu śmierdzi. - szkoda mi mamy, tyle wydarzeń przecierpiała. Ja sama myślałam, że już wszystko to co złe to za nami.
-Wiesz co mamo chyba polecę do tej Irlandii. Nie wiem o co tu chodzi, ale mam złe przeczucia.
-Ale Ty dopiero ledwo doszłaś do siebie, nie możesz się denerwować. - mama protestuje.
-Poproszę Marka i poleci tam ze mną. Nie martw się. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Muszę to sprawdzić. Masz adres Poli? Chyba wysyłałaś jej paczki.
-Mam, wyślę Ci SMS. Córeczko uważaj na siebie.
-Dobrze mamo, kocham Cię i trzymajcie się cieplutko, ucałuj tatę. - Judyta rozłączyła się i zanim zdążyła wstać zobaczyła Marka stojącego obok niej.
-No hej, a gdzie Ty się wybierasz? - pocałował ją w usta i przysiadł się do niej.
-Hej, a Ty gdzie tyle czasu byłeś? - próbowała rozluźnić tą atmosferę, chociaż wiedziała, że Marka nie można tak łatwo zbyć.
-Załatwiałem sprawy w Urzędzie Skarbowym. Co się dzieje? - patrzył na nią wnikliwie.
-A nic, poza tym, że hmm.. bardzo tęskniłyśmy za Tobą.. - starała się przybrać jak najseksowniejszą pozę.
-My też, ale nie pozbędziesz się mnie tak szybko, gdzie lecisz?
-A możemy o tym porozmawiać w biurze? Proszę? - zrobiła niewinne oczy. Kupił to.
-To idziemy do biura. - wziął Judyte za rękę i powolnym krokiem szli do hotelu.
CZYTASZ
Niebezpieczne pożądanie
RomanceOna recepcjonistka po przejściach szukająca szczęścia. On przystojny szef hotelu pragnący uczuć. Połączy ich seks czy coś więcej ?