*Chris*
Stoję przed kościołem i czekam na swoja ukochana. Jej ojciec, pan Henry, stoi obok mnie i raz za razem podpytuje o przyszłe zycie. No miałem cringe jak powiedział że chce szybko zostać dziadkiem i żebym wziął się do roboty. Czy on nie wie, że to nie zależy tylko ode mnie ? A Ashley to co ? Jej ojciec chyba nie wie, ze ona najpierw chce skończyć studia, a później mieć dzieci. Ehh, może jakoś dojdziemy do porozumienia. Z moich rozmyśleń, wyrywa mnie pan Henry, który szturcha mnie i pokazuje, ze auto w którym znajduje się moja ksiezniczka, jej mama i zapewne Sam i Mike, już jest obok kosciola. Nerwy wzięły wodze. Czy ja się stresuje ? TAK!Białe auto podjechało centralnie pod główne schody kościoła. Szofer czyt.Mike, mój świadek wysiadł pierwszy uśmiechnięty od ucha do ucha, pewnie coś było FAJNEGO przed ślubem z Sam. Czyżby seksik ;) Chris uspokój się.
Otwarł drzwi najpierw Sam, a później razem z Sam podeszli do drugich drzwi i otwarl je na oścież, wtedy zobaczyłem anioła. Piękną, rudowłosą kobieta moich marzeń, która była dla mnie przez pierwsze chwile znajomości tylko kolezanka, ale po dramatycznych zdarzeniach w Blackwood Pines, pokochałem ją ze zdwojona sila. Stala się dla mnie najważniejsza, druga po mojej mamie kobieta w moim życiu.
Usmiechnieta i w calej okazalosci, w pieknej ksiezniczkowej sukni, zostala poprowadzona przez swojego ojca do mnie. Rozpromieniony, ucalowalem ja w policzek i mocno przytulilem.
-Jestes piekna lisiczko, najpiekniejsza kobieta w tym dniu i przez cale zycie.
-Jestes slodki Chris i dziekuje, ale powiem ci w sekrecie, ze ja tez mam bardzo przystojnego jeszcze narzeczonego.-popatrzyłem w jej śliczne oczka.
-A gdzie on jest, bo chciałbym mu pogratulować-zacząłem sie rozglądać po otoczeniu.
-A taki, przystojny bardzo przystojny mężczyzna, wysoki blondyn który chyba zapomniał ubrać swoich okularów, bo szuka samego siebie.-zaśmiała się.
-Nie zapomniałem swoich okularów kochanie, od dziś, twój przyszły mąż będzie nosił soczewki, a z tym ze chciałbym pogratulować komuś że będzie miał taka piękną zone, to chyba będę musiał samemu sobie pogratulować. Jestem najwiekszym szczesciarzem na swiecie.-juz chciałem ucałować mocno moja przyszłą żonę, ale przeszkodził mi jeden gagatek.
-Ej zakochańce, bo spóźnicie się na swój własny ślub.
-Oj zamknij się Mike-razem z Ash krzyknęliśmy i szybko aby już iść do kosciola, pocałowaliśmy sie. Teraz iść razem przez życie, nie patrząc juz na to co trudne, lecz na to, co ma być, czyli szcześliwa przyszłość z kobieta moich marzeń.