Prolog

4.5K 182 707
                                    

- Pov. Clay-

Obudziłem się jak to każdego miesiąca, tygodnia i dnia przez ten pieprzony budzik, ja przysięgam że jak jeszcze raz usłyszę jego dźwięk to wypieprzę go przez okno. No cóż, trzeba wstać... Wyłączyłem ten okropny dobijający mnie dźwięk i usiadłem na rogu łóżka, zaraz z niego wstałem i podszedłem do szafy. Wybrałem z niej charakterystyczne dla mnie czarne tym razem bojówki ponieważ jeansy są w praniu, czarną koszulkę i limonkową bluzę z uśmiechem. Po tym wszedłem do swojej łazienki, spojrzałem w lustro. Moja twarz wyglądała może nie okropnie bo przyzwyczaiłem się już na widok blizn, na przykład na moim nosie, szczęce czy jedną na łuku brwiowym. Westchnąłem tylko i przeczesałem swoje puszyste, gęste, blond włosy, które wyglądały czasami jak siano. Umyłem zęby, przemyłem twarz zimną wodą i ubrałem się we wcześniej wybrane przeze mnie rzeczy. Wyglądałem... jak zawsze, dla mnie spoko. Zaczepiłem do spodni dwa łańcuszki, jeden dłuższy od drugiego. Schowałem do bocznej kieszeni telefon zapinając ją, by ten nie wypadł. Złapałem za plecak i miałem już wychodzić gdy przypomniałem sobie o mojej maseczce, wróciłem po nią i zszedłem na dół do kuchni.
Nie że jestem chory czy coś, jak już mówiłem mam te blizny na twarzy, zawsze w maseczce czuję się lepiej niż bez niej. Wiecie te oczy patrzące na Twoją twarz z obrzydzeniem w oczach lub współczuciem, zależy na kogo trafisz...
Gdy znajdowałem się już w kuchni na blacie kuchennym zobaczyłem kanapki na talerzu, a na nich kartka z napisem 'smacznego, mama ;D' uśmiechnąłem się. Jeżeli chodzi o moją rodzinę to nie mam o co się przyczepić, nie dlatego że są bogaci i pozwalają mi na większość rzeczy, tylko że mnie kochają i wtedy kiedy mogą, spędzają ze mną wolny czas. Wziąłem sobie drobne żeby móc kupić jakąś kanapkę w szkole, ponieważ nie zdążę sam sobie zrobić. To nie tak że budzik dzwonił 4 razy a ja go olewałem, Nieeee... Wiedziałem tylko że na stówę zdążę na pierwszą lekcje. Wyszedłem z domu przed tym zabierając klucze z szafki i ubierając buty. Kurwa plecak! Wróciłem się po zgubę i znowu skierowałem się w stronę szkoły. Przed drzwiami budynku zobaczyłem moich przyjaciół z którymi tak jak zawsze przywitałem się.

- Hej wam- powiedziałem na co ci zwrócili uwagę na mnie.

- Hej- odpowiedzieli.

- Chodźmy już do klasy, bo się spóźnimy na pierwszą lekcje- pośpieszył nas jak zawsze Bad.

- W ogóle dziwię się że przyszedłeś na czas- stwierdził Nick klepiąc mnie po plecach.

- Ten budzik mnie już wkurwia-

- Język!- wykrzyknął Bad.

- Rozumiem że jesteś widzę przewodniczącym szkoły, ale możesz czasami wyluzować- odezwał się Punz przewracając oczami na jego zwracanie uwagi i doskonałość.

- Ja tego nie robię tylko że nim jestem, wiecie że nie lubię jak ktoś przeklina!- lekko się wkurzył, no tak cały Bad, nadopiekuńczy, troskliwy, normalnie jak Twoja babcia.

Porozmawialiśmy jeszcze trochę i udaliśmy się do klasy w której mieliśmy lekcje, usiedliśmy na swoich miejscach i czekaliśmy na nauczyciela. Wyciągnąłem z plecaka zeszyt od Polskiego i długopis z czarnym tuszem. Po kilku minutach weszła do środka nauczycielka, cała klasa wstała przywitała się i usiadła.

Lekcja zleciała mi jak zawsze nudno, coś napisałem, coś rysowałem i trochę przysnąłem. Gdy lekcja się skończyła spakowałem się i wyszedłem z sali kierując się do swojej szafki. W między czasie doszedł do mnie Nick z Punz'em i Bad'em, poszliśmy spokojnie pod następna klasę rozmawiając na luźne tematy.

- Słyszałem od Jimmy'ego że do naszej klasy dochodzi nowy chłopak- podszedł do nas zdyszany i podekscytowany Karl ze Skeppy'm.

- Wiadomo coś o nim?- zapytał Sapnap patrząc na szatyna, ten jednak pokiwał przecząco głową. Nagle podeszła do mnie grupka dziewczyn.

School Love | DnF | Poprawione |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz