Drogi Milo,
Pamiętam nasze pierwsze spotkanie, wydawałeś się taki nieśmiały od samego początku, co teoretycznie było prawdą. Nie przeszkadzało mi to wtedy, miałam zaledwie siedem lat. Wręczyłeś mi do rąk parę stokrotek, co na ten moment, uważam za niesamowicie urocze. Uwielbiałam sobie robić żarty z tej sytuacji do niedawna. Od tamtej pory staliśmy się praktycznie nierozłączni. Poznałam cię wtedy ze swoimi rodzicami, tak samo jak ty mnie. Potrafiliśmy przebywać u siebie godzinami, tematy do rozmów nigdy się nam nie kończyły. Całą podstawówkę trzymaliśmy się razem.
Liceum. Wspólnie zdecydowaliśmy się do jakiego się udamy. Mieliśmy niespełna po szesnaście lat, wydawałeś się tym wszystkim taki podekscytowany, w przeciwieństwie do mnie.
Poznałam wtedy ashera. Był taki tajemniczy, i za wszelką cenę chciałam go odkryć, n a p r a w i ć. Byłeś zmieszany, b a r d z o. Nie rozumiałam, o co ci wtedy chodzi, tłumaczyłeś, że chcesz dla mnie dobrze, a asher da mi tylko kłopoty. Nie słuchałam cię. było to moje pierwsze zauroczenie, uważałam wtedy chłopaka za bóstwo, oczy w odcieniu skoszonej trawy, włosy w kolorze mlecznej czekolady, piegi, które zdobiły pięknie jego twarz, delikatnie zarysowana szczęka.
Zaczęłam wychodzić na imprezy, pić alkohol, palić papierosy. Widziałam, że ci się to nie podobało. ba! za każdym razem, gdy mówiłam ci o chłopaku, lub go widziałeś miałam wrażenie, że chcesz go zabić. Przechodziłam pewien okres buntu, kłóciłam się z tobą, ogólnie z ludźmi, którzy się napatoczyli. ale ty zawsze ze mną byłeś. Nadal słuchałeś jak ci opowiadałam co robiłam z asherem. Gdzieś z tyłu głowy zawsze miałam myśl, że jest tym z ł y m , ale starałam nie dopuszczać tego do siebie, wiedziałam, że mnie to zniszczy, kompletnie. I stało się. Wynikła awantura pomiędzy mną, a zielonookim. Była to pierwsza nasza kłótnia, zarazem też ostatnia. Wypowiedzieliśmy tyle przykrych słów w swoją stronę, raniło mnie to od środka, nie wiem jak się czuł asher. To był koniec, ostateczny.
Przyszłam do ciebie. Płakałam, a raczej wyłam, krzyczałam. Nie rozumiałam dlaczego, przecież wszystko wydawało się takie piękne, idealne. Ash był moim ideałem, nie rozumiałam. Uroiłam sobie w głowie, że jestem dla niego wszystkim, i prawdopodobnie tak było, lecz przez bardzo krótki czas, nie na zawsze. Trzymałeś mnie w swoich ramionach, pozwalając płakać przez długi czas, powtarzałeś, że będzie dobrze, że pomożesz mi. Wierzyłam ci. Po części zrozumiałam też, że czasem życie musi się skomplikować, żebyśmy poznali tych, którym naprawdę na nas zależy.
Tego samego dnia, gdy wyłam do ciebie w ramię, wzięliśmy koc, po czym udaliśmy się nad polanę, która była cała pokryta stokrotkami. Leżeliśmy do rana, ty zrywałeś kwiatki zaplątując mi je między palce, podczas gdy ja spoglądałam w gwieździste niebo. Nie mówiliśmy zbyt wiele, nie potrzebowaliśmy zbędnych słów. Zbliżyliśmy się do siebie po tej całej sytuacji. Znowu byliśmy my. J a i T y. Milo i Felicia. dziękuję.
Zawsze chciałam być dla ciebie dobra, najlepsza, mimo że czasem byłam najgorsza. Wiedziałam to, i przepraszam.
Nie pamiętam, w którym dokładnie momencie zaczęłam czuć do ciebie coś więcej, niż zwykłą przyjaźń, ale nie żałowałam. Byłeś tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Tak bardzo odległy. Zaczęłam dostrzegać więcej twoich wad, jak i zalet. Kochałam twoje niebieskie oczy, które przypominały bezchmurne niebo. Błysk, który dało się zobaczyć w nich jak się czymś ekscytujesz. Albo jak ciemnieją, gdy się denerwujesz. Twoje czarne włosy, zazwyczaj roztrzepane na wszystkie strony świata, kilka blizn zdobiących twoją twarz, po trądziku. Wszystkie małe drobne rzeczy dodawały ci uroku, wiesz? Nawet te, których nienawidziłeś. Kochałam twój charakter, byłeś niemożliwie opiekuńczy, starałeś się troszczyć o każdego, nie ważne kim był, przez co niektórzy mieli cię za naiwnego, ale potrafiłeś być również stanowczy, i wyrażać swoje zdanie na dany temat. Potrafisz być gniewny, Milo. Jak burza w letni dzień. Mam tysiące słów niewypowiedzianych w twoją stronę, co nie pozwala mi ruszyć na przód.
Mając osiemnaście lat, leżeliśmy na naszej polanie, plątałeś ze sobą stokrotki, tworząc wianek, lub wplątując je w moje dłonie. Było przyjemnie, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, z tak naprawdę niczego. Staram się pamiętać każdy moment z tobą. Nawet kłótnie. Lubię cię bardziej niż przewidywałam, lecz nie powiem ci tego w twarz. Jestem zbyt wielkim tchórzem. Wyjechałam aktualnie do dziadków, mieszkających na wsi, za miastem, wspominałam ci o tym.
Dając ci ten list, prawdopodobnie, siedzę teraz, w salonie razem z dziadkiem, który próbuje mnie nauczyć grać na gitarze, bądź rozmawiając z babcią o tym, co słychać u mamy. Nie wiem, jakie będą twoje stosunki do mnie po tym liście. Wydaje mi się, że to za dużo.
Jesteś taki dobry dla mnie, mimo moich błędów. Chcę ci powiedzieć jak bardzo jesteś dla mnie ważny, że każdy dzień bez ciebie, chociażby myśl jest dniem straconym. P u s t y m.
Milo masz takie ładne imię, nigdy nie rozumiałam czemu ci się nie podoba. Każdy zwracał się do ciebie Jack, od twojego nazwiska Jackson. Jako jedna z nielicznych mówiłam do ciebie po imieniu. Było takie czyste. nadal jest.
Zapamiętaj, że możesz na mnie liczyć. Być może razem zwariujemy, ale na pewno damy radę. Przebywanie z tobą to tak naprawdę najlepsza frajda w życiu.
(Twoja) Felicia.
PS. pytałeś kiedyś czy czegoś żałuje. nie żałuje niczego, przynajmniej nie tego co związane z tobą.
***
CZYTASZ
❝STOKROTKI MIĘDZY PALCAMI❞ [✓]
General Fiction┊┊┊ ❁ཻུ۪۪ ━ ❝ᴘs. ᴘʏᴛᴀʟᴇś ᴋɪᴇᴅʏś ᴄᴢʏ ᴄᴢᴇɢᴏś ᴢ̇ᴀʟᴜᴊᴇ. ɴɪᴇ ᴢ̇ᴀʟᴜᴊᴇ ɴɪᴄᴢᴇɢᴏ, ᴘʀᴢʏɴᴀᴊᴍɴɪᴇᴊ ɴɪᴇ ᴛᴇɢᴏ ᴄᴏ ᴢᴡɪᴀᴢᴀɴᴇ ᴢ ᴛᴏʙᴀ.❞ ︒✯⋅ ONE-SHOT 𝐒𝐭𝐨𝐤𝐫𝐨𝐭𝐤𝐢 𝐦𝐢𝐞̨𝐝𝐳𝐲 𝐩𝐚𝐥𝐜𝐚𝐦𝐢 kredensxoxo, 2021 NAJWYŻSZE NOTOWANIA; #10 w generalfiction, 06.05.2...