Hej, jestem Zosia i zaraz skończę 17 lat. Mieszkam na małym zadupiu zwanym potocznie Ursusem (traktory i te sprawy). Jestem szczupłą brunetką w loczkach, o brązowych oczach i z dużym nosem, ale wychodzę z założenia, że wygląd to nie wszytsko a odrobinę większy nos ma swoje plusy, jak polepszona jakość wymiany gazowej. Moje życie może nie jest idealne, ale mam dach nad głową, co do garnka włożyć, na maka mnie stać, można zadać sobie pytanie: czego chcieć więcej? Otóż, jedyna rzecz, której mi brakuje to ktoś kto pokocha mnie taką jaką jestem... Nie będę ukrywać, ale powodzenie u chłopaków mam, tylko z żadnym nie potrafię się związać na dłużej niż 27 godzin. A kiedy znajduję kogoś kto chwali moje tosty ponad niebiosa, niestety kontakt się urywa, a ja przypominam sobie jego imię po roku podczas przypadkowego a zarazem magicznego spotkania w komunikacji miejskiej. Moglibyście powiedzieć, że to jak druga szansa, dar od losu, lecz chłop jest zajęty... rozdzielił nas czas. Ciągle nie rozumiem jak znalazł sobie kogoś po tym kiedy pomiędzy nami zaiskrzyło niczym pociąg hamujący po torach...
I tym barwnym wprowadzeniem macie już mój podstawowy obraz, całej reszty dowiecie się podążając moją historią.