Francesco Santini człowiek, którego znam ledwie od wczoraj. Właśnie oświadczył, że za tydzień odbywa się przyjęcie zaręczynowe moje i jego syna.
Ha! Ha! Ha!
Chyba ktoś tu zapomniał zapytać mnie o zdanie. Czasami zastanawiam się czy w ich życiu kobieta może mieć jakiekolwiek zdanie. Ostatecznie dochodzę do wniosku, że oni nadal żyją przeszłością. To, że poczułam coś do Federico, nie oznacza, że od razu pozwolę sobie założyć na palec kawałek blachy.
-Mi Amora. - głęboki głos wyrywa mnie z rozmyślań nad moim losem.
-Przestań tak do mnie mówić! - krzyczę na niego. - Co ty sobie myślisz? To, że raz ze sobą spaliśmy nie oznacza, że zostanę twoją narzeczoną? A co dopiero żoną! - kątem oka widzę, jak reszta szybko wychodzi z jadalni.
-Hamuj się. - na zimny ton Federico wzdrygam się. - Chyba zapomniałaś Mi Amora, że byłaś mi obiecana już dawno temu. Nie zostałaś wychowana według naszych zasad, ale to nie zmienia faktu, że należysz do mnie. - mruczy, podchodząc do mnie. - Radzę się przyzwyczajać do myśli, że niedługo będziesz nosić nazwisko Fabrro. Przyjęcie zaręczynowe to jedynie formalność. Nie wiem czy pamiętasz ale zgodziłaś się zostać moją narzeczoną. - oznajmił uśmiechając się szeroko.
-Tak, zgodziłam, ale jedynie udawaną, a nie prawdziwą. - oświadczam, odsuwając się od niego.
Im bliżej do mnie podchodzi tym bardziej staram się od niego odsunąć, jednak na mojej drodze pojawia się przeszkoda w postaci ściany. Zostaje gwałtownie przyciśnięta do ściany. Moja sukienka podjeżdża do góry, a wzrok Federico wędruje w dół.
Przesuwa dłońmi w górę aż dociera do złączenia moich nóg. Jego kciuk delikatnie przejeżdża po wewnętrznej stronie moich ud, na co automatycznie rozszerza nogi. Czuję jak moje podbrzusze zaciska się, a serce wali mi w piersi jak szalone.
Ręce Federico kierują się coraz wyżej, czuję jak ślady jego rąk palą moją skórę. Nagle Federico gwałtownie odwraca mnie przez co zostaję przyciśnięta do jego korcza. Na mój tyłek napiera jego nabrzmiały członek.
-Czujesz go? - na jego słowa zaczynam się wiercić. - Nie ruszaj się Mi Amor. Chyba, że chcesz abym cię wziął tutaj. - dyszy, napierając na mnie coraz bardziej.
Rozglądam się na boki starając się znaleźć drogę ucieczki. Delikatnie odpycham go od siebie i poprawiam pogniecioną sukienkę. Dobrze, ze moje podświadomość zachowała jeszcze resztki racjonalnego myślenie, bo inaczej dałabym się zerznąć Federico w jadalni. Federico nadal patrzy na mnie z pożądaniem i chęcią posiadania.
-Muszę trochę popracować. - mówi lekko zachrypniętym głosem.
Daje mi do ręki swoją kartę kredytową, na co patrzę na niego bardzo zdziwiona, nie wiedząc po co mi ją daje.
-Po co mi ona? - pytam się go.
-Za tydzień jest nasze przyjęcie, jedź do galerii i wybierz sobie jakąś kreację na ten wieczór? - oznajmia patrząc na mnie z dziwnym błyskiem w oku.
-Federico, mam własne pieniądze. - oświadczam oddając mu kartę.
-Niedługo będziemy małżeństwem. Co moje to i twoje. - mówi nie zabierając karty ode mnie. - Weź jedynie ze sobą ochronę nie chce żeby coś ci się stało. - mówiąc to zakłada mi kosmyk włosów za ucho. - A i jeszcze jedno Susanno, nie zapomnij o bieliźnie, dokończymy wieczorem to co przed chwilą zaczęliśmy. - po tych słowach odwrócił się i idzie w kierunku biura.
A ja stoję w jadalni z wielkim rumieńcem na twarzy i z bardzo bujną wyobraźnią
******
Hello,
Jak pogoda u was? U mnie od rana leje jak z cebra. :( Nie obiecuję, ale możliwe, że jutro pojawi się również rozdział. :)
Trzymajcie się ciepło w te majówki.
Ciao. :*
AM.
CZYTASZ
Federico
RomanceDwudziestopięcioletnia Susanna Marina rozpoczyna pracę jako menager w klubie "Devil's kiss" Poznaje tam Federico Fabbro, który okazuje się być jej szefem. Federico uznawany jest za samego diabła. Czy Susanna sprzeda swoją duszę samemu diabłu? Czy m...