Nastał kolejny dzień zimy, a wraz z tym na niebie od dawna świeciło słońce. Jednak Levi'owi w ogóle to nie przeszkadzało, bowiem posiadał czarne zasłony w oknach. Dzięki temu teraz z uczuciem komfortu przykładał policzek do poduszki, a także trzymał ją rękoma. Akurat powoli otwierał oczy, próbując odzyskać świadomość, a raczej to dźwięk telefonu go obudził. Chłopak leniwie usiadł na łóżku, po czym chwycił komórkę z komody i odebrał. Włączył na głośnomówiący, wstając w celu owinięcia się szlafrokiem. Mimo, że miał już na sobie granatową, aksamitną piżamę, ta nie chroniła go wystarczająco przed zimnem, szczególnie z rana.
- Levi, otwórz - rzekł Niccolo przez telefon.
- Co? - spytał zaskoczony brunet, biorąc telefon do ręki.
- Stoję przed drzwiami, no otwórz - zaśmiał się.
- Dobra, już... Czekaj.Levi szybko się rozłączył, po czym zszedł po schodach i faktycznie otworzył przyjacielowi. Tam zauważył blondyna w towarzystwie dziewczyny, która zwykle pomagała Ackermannowi w klubie, a nawet była tam przewodniczącą.
Brunet spojrzał na nich zaskoczony, widząc, że dwójka nie przyszła z pustymi rękoma. Automatycznie zrobił im przejście, a ci swobodnie weszli.
- Co wy tu robicie? - zapytał Levi po zamknięciu drzwi - Są święta...
- Nie mogliśmy zapomnieć o twoich urodzinach... - zaśmiał się Niccolo, wręczając niższemu coś zawinięte w papier dekoracyjny.
- Dziękuję... - rzekł niepewnie, spoglądając na rzecz - Co to jest?
- Zobacz, zobacz... - wciąż posyłał mu przyjacielski uśmiech, a przy okazji na blacie kuchennym kładł jakieś pudełka.Brunet spojrzał na blondyna, mrużąc oczy. W kwestii prezentów nie ufał Niccolo, bo on zawsze wymyślał coś z reguły zabawnego, co mogłoby zirytować antymiłośników dobrego humoru, czyli np. Levi'a. Jednak przyjaciel zapewniał go wzrokiem, że to coś miłego. Ackermann przeniósł spojrzenie na Hanji, ale ta z niewinnym uśmiechem wzruszyła ramionami. Po dłuższej chwili chłopak westchnął i postanowił mieć to już z głowy. Sprawnie rozerwał papier, stopniowo odkrywając środek. Finalnie w rękach trzymał zwyczajną, kwadratową poduszkę. Był szczerze zdziwiony i nie rozumiał, dlaczego Niccolo dał mu akurat coś takiego. Zaczął ją ugniatać, badając miękkość i w ogóle.
- Zobacz drugą stronę - poradził blondyn.
Levi posłusznie zrobił, co powiedział mu przyjaciel. Wtedy otworzył szerzej oczy, a na jego twarzy pojawiły się wypieki.
- Niccolo... - syknął Levi z irytacją.
- No co? - zaśmiał się, jak gdyby nic.
- Naprawdę musiałeś go tu umieszczać?
- Wybrałem jedno z ładniejszych zdjęć Erena... Powinno ci się podobać.
- One mogą to zobaczyć... - rzekł z obawą.
- Daj spokój, Levi... Masz zamiar już zawsze ukrywać te sprawy przed mamą? Wstydzisz się czy co?
- Zacznie o niego wypytywać, będzie chciała go poznać... A lepiej, żeby go nie poznawała...
- Wiem, wiem... - przewrócił oczami - Zobacz, co ci przyniosłem!Levi z zaciekawieniem spojrzał na blat, a wtedy ujrzał swoje ulubione jedzenie. Leżały tam truskawki w polewie oraz tosty francuskie z dżemem truskawkowym i czekoladą. Do tego wszystkiego niewielki biały tort ozdobiony tak ładnie, że brunet aż uniósł lekko kąciki ust w górę i podziękował. Niccolo za to szybko go pogonił do zjedzenia właśnie tostów. Potem Levi zdmuchnął świeczki na torcie zaraz po pomyśleniu życzenia i trójka poczęstowała się tortem. Niestety niedługo potem Niccolo i Hanji musieli iść, ale Ackermannowi to nie przeszkadzało. Liczyło się dla niego to, że w ogóle ktoś pamiętał i tak się postarał, szczególnie Niccolo. Był im bardzo wdzięczny za to.
Za jakiś czas dzień urodzin zaczął się rozkręcać, bo na telefonie pojawiały się coraz to kolejne numery. Brunet starał się odbierać w miarę szybko, żeby już mieć to z głowy. Dzwonili do niego niekoniecznie istotni ludzie, a przynajmniej Levi nie był z nimi tak blisko... W końcu też napisał Zeke, ale on poza życzeniami zaproponował, że jakoś się wymknie i może spędzi z nim czas, jeśli Levi czuje się samotny. Jednak Ackermann odpowiedział, że nie trzeba. To oczywiste. Levi nie chciał spędzać tego dnia akurat przy Zeke'u, on czuł chęć pobycia z kimś innym... Przelotnie spojrzał na poduszkę z wizerunkiem Erena, a wtedy od razu uśmiechnął się delikatnie. Za chwilę sam napisał do szatyna, że ten mógłby przyjść, bo Levi ma do niego sprawę. Wysyłając wiadomość, czuł lekki dreszcz emocji. To oczywiste, biorąc pod uwagę, że był świadomy uczuć co do młodszego. Jednocześnie miał nadzieję, że szybko dostanie odpowiedź. Ta jednak nie przychodziła, co z czasem zaczęło przygnębiać Levi'a, ale starał się nie ulegać uczuciom. Próbował zajmować się czymś, żeby tylko nie myśleć o nadziei, że ten wyjątkowy dzień mógłby spędzić z Erenem... W końcu czemu chłopaka miałoby interesować, co dzisiaj za dzień... Na pewno miał o wiele lepsze rzeczy do robienia niż bycie z tą marudą o imieniu Levi...
CZYTASZ
[ERERI] Piękny i bestia ✓
FanfictionEren Jaeger przez swoje naganne zachowanie jest zmuszony opuścić prywatną szkołę z internatem, więc rozpoczyna naukę w zwykłym liceum. Jak poradzi sobie w nowej szkole i czy zmieni się jego zachowanie? Nie mam lepszego opisu, ok xD