11. ,,Jesteś niegrzeczną dziewczynką.''

144 7 2
                                    

ASHTON

- Zaczął mnie piec nadgarstek, normalnie ból jak cholera i wybiegłem. Po prostu wybiegłem, bo wiedziałem, co się właśnie stanie i nie myliłem się. Wyrosły mi czarne skrzydła, oczy zmieniły kolor a nadgarstek- przerwałem, położyłem rękę na stół i odsunąłem materiał z nadgarstka- wygląda tak.

- Szlag! Tatuaż?! Pojawił się tak poprostu!?

- Też mnie to dziwi. W dodatku nie wiem czemu akurat litera P.

- Wiesz co musimy zrobić? Musimy udać się do tego lasu, bo przecież po tamtej nocy zaczęły się dziać te dziwne rzeczy. Przecież ludzie od tak nie uzyskują takich zdolności.

- Nie wiem czy to jest najlepszy pomysł, ale chyba nie mamy wyjścia. Rozważałem już za i przeciw, ale ciekawość bierze górę- zacisnąłem dłonie w pięści.

- Co jest Ash? Wszystko gra?- spytał z troską.

- Chyba nie, jasna cholera!- warknąłem, położyłem pieniądze na stolik i wybiegłem z kawiarni.

- Ej! Co robisz!?- wybiegł za mną machając rękami.

- Kurwa- warczę- odejdź lepiej- przerwałem- wracaj do domu- rozkazałem i wybiegłem za budynek. Rozejrzałem się naokoło i jak nikogo nie ujrzałem, poczułem się jeszcze gorzej. Pojawiły się moje całe czarne skrzydła i odleciałem z tego miejsca. Musiałem... To silniejsze ode mnie. Poleciałem na tę polanę i usiadłem na trawie tępo wpatrując się w lekko przyciemnione niebo. Zaczynam się uspokajać. Nie wiem co się przed chwilą stało. Musiałem stamtąd odlecieć, bo inaczej bym coś zdemolował albo kogoś skrzywdził.

Nagle poczułem furię, pojawiła się ona znikąd. Nadgarstek znów zaczął piec, a wkurwienie wzrosło do maksimum i nie wiem nawet czemu! Pojawiło się mrowienie na plecach a ja wybiegłem z kawiarni. Wolą pomogłem sobie uaktywnić skrzydła i odleciałem. Mój narząd lotu jest rozłożony na całej długości a ja leżąc niemal na nim wyczuwam pod sobą ich obecność. Delikatne a zarazem mocarne piórka. Ochłonąłem nieco.

Zdenerwowałem się bez powodu, a takie coś nie wróży nic dobrego. Nie chcę taki być, nie chce aby moim umysłem panowała wściekłość.

Tak, nie chciałem tego. Już wtedy zaczęło się coś dziwnego ze mną dziać, a to było jeszcze nic. Teraz miało być jeszcze gorzej.

Wiem, że jest ze mną coraz gorzej. Zamieniam się w diabła?! Co!? Nie! Absolutnie! Ja nie mam nic wspólnego z takim charakterem.

A jednak... Wszystko zawiodło. Mój charakter się zmienił nie do poznania i z miłego Ash'a powstał posłannik samego diabła... Źródło złości i nieszczęść... Odkryłem ciemną stronę Ashtona, która zawładnęła mną w całości a pomoc nadeszła i to w dodatku od osoby, od której się najmniej tego spodziewałem. Ta osoba miała być w to nie wmieszana a wyszło jak wyszło. Pomogła mi i pokochała takiego jakim jestem. Pokochała samego diabła w ciele anioła.

Zmieniam się diametralnie. Nie prosiłem o to! Wstaje z podłogi a skrzydła nadal nie znikają. Chyba rozumiem. Opanowałem ich wywoływanie, więc pozbędę się ich przy użyciu woli, ale to nie są neutralne, zachowane w równowadze dwuokolorowe skrzydła, więc będę musiał także mimo wszystko w takich sytuacjach uspokajać szalejące emocje.

Urządziłem sobie mały spacer wraz z moim narzędziem lotu. Westchnąłem głęboko i skryłem skrzydła. I kolejna ładna bluza... Czekaj! Moja bluza jest cała! Jak!? Przecież materiał zawsze się rozrywał. EJ! Ale ja jestem tępy! Materiał z tyłu pleców rozerwał się za pierwszym razem jak aktywowałem skrzydła czarne, białe i dwukolorowe, a niby co się stało wtedy w toalecie po geografii? Właśnie chodzi o to, że nic a ja tego nie zauważyłem. W łazience ujawniły sie moje czarne skrzydła, a później wróciłem z powrotem do klasy bez potarganej górnej części garderoby. Że wcześniej tego nie zauważyłem. Klepnąłem się w czoło otwartą dłonią.

Ocal Mnie!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz