07. Jak ona świetnie...

90 10 2
                                    

I się stało. Hinata nie przeżyła kolejnej operacji. Naruto nie ma siły powiedzieć nam co się wydarzyło, a Sakura pracuje prawie nie żywa z powodu ciągłego pocieszania blondyna. Wygląda tak jakby jedną nogą stała w grobie. Miotła ledwo w jej ręce się trzymała jednak gdy chciałem dać jej wolne patrzyła na mnie tak jakby chciała mnie zabić. Kobiety zmęczone to kobiety straszne. 

Nie mogłem być tak często przy Naruto jakbym chciał jednak on ma Sakurę. Ah ona jest taka wspaniała. Znaczy wspaniała w całowaniu. Znaczy co. W pocieszaniu tak! O to mi chodziło, całowaniu - pocieszaniu nie całowaniu głąbie. Coś jest ze mną nie tak.

- Czeeeeeść Sasukeeee - usłyszałem bardziej irytujący głos niż ma Naruto. Czyli głos Ino. Mam jej już dosyć.

- Dzień dobry. Idź obsłużyć klientkę - powiedziałem oschle. Nie miałem ochoty na nią patrzeć więc tego nie zrobiłem. Robię co mi się podoba no chyba, że jest to jedzenie ramenu z Naruto. 

Blondynka głośno westchnęła i poszła do klientki. Nareszcie można odetchnąć z ulgą. A czekaj nie można odetchnąć z ulgą, bo przecież Izumi wróciła do pracy. To już jest koniec. Nie ma Naruto, a Sakura to zombie. Pomocy.

- Dzień dobry SASUKE (czyt. tak jak się pisze ) - nienawidzę gdy tak mnie nazywa. Itachi jest dobry w przezwiskach nie ja. 

Na szczęście akurat do kawiarni przyszedł klient i mogłem odetchnąć z ulgą. Aha jednak nie. Ja nigdy nie mogę odetchnąć z ulgą. Zobaczyłem jak jakaś klientka patrzy się na mnie. Ino też to zauważyła. Może wreszcie będę mógł ją zwolnić.

Kobieta podeszła do klientki. Myślałem, że zacznie na nią krzyczeć ale ona tylko przeszła i wylała całą zawartość zupy na tą kobietę. Spojrzałem na nią ze złością i poprosiłem Izumi, żeby zajęła się tą kobietą, a ja pogadam z Ino.

- Zwalniam Cię - nie chciałem z nią gadać, bo to jest jedyny człowiek na świecie, który nie zasługuje na moją uwagę. Nawet nie wiem czemu tak bardzo jej nienawidzę.

- Co nie! Nie pozwolę tej głupiej Haruno mi Ciebie zabrać! - Krzyknęła tak głośno, że Sakura spojrzała na naszą dwójkę. Różowowłosa jak i ja lekko się zarumieniliśmy. 

Kobieta spojrzała na mój wyraz twarzy. Wychodząc oczywiście trzasnęła drzwiami ale nareszcie się jej pozbyłem.

Sakura już wychodziła z pracy. Była dopiero 1 połowa ale nie zatrzymywałem jej. Nie tylko dlatego, że jest zmęczona. Naruto to jest jedyna osoba aktualnie na świecie, która potrzebuje Sakury. A dzisiaj mieli iść do szpitala. Jestem debilem. Nawet nie mogę pomóc przyjacielowi. 

 ☕

Czułam się jakbym była martwa. Od kilku dni Naruto nie daje mi spać. Jest mi go tak szkoda. Potrzebuje teraz pomocy ale ja nie wiem czy w jakikolwieg sposób mu pomagam. 

Doszłam do dużego, szarego domu i zdjęłam buty. Naruto akurat spał na kanapie więc pomyślałam, ze zaparzę dla niego herbaty i zrobię obiad. 

Postawiłam mu jedzenie na stolik do kawy i usiadłam. Czekałam i czekałam i co się okazało? Że dalej czekałam. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam ale obudził mnie mój telefon i jedzący Naruto. Uśmiechnęłam się lekko do chłopaka i odebrałam komórkę. Oczywiście był od lekarza. Ubrałam się i poszłam z Naruto do szpitala. Podrzucił tam nas Pain.


Gdy wróciłem do domu zaczął padać ciepły deszcz co oznacza tylko jedno. Wszedłem do domu i szedłem drogą prostą jednak musiałem skręcić, bo była kręta. I w tedy zobaczyłem jak Itachi całuje Izumi, która kopnęła go kolanem. Prawie zeżygałem się ze śmiechu, zresztą tak samo jak Izumi. A "biedny" Itachi płakał ale nie ze śmiechu.

Przywitałem się i zabrałem kanapki. Nie miałem ochoty na rozmowę ani z braciszkiem, ani z Izumi. Najwidoczniej świetnie się razem bawili więc wróciłem na drogę prostą ae znów musiałem skręcić, bo była kręta. Wsiadłem do auta i ruszyłem w stronę szpitalu.

Po drodze zobaczyłem różowe włosy wchodzące do budynku. Czyli jednak się nie spóźniłem. Zaparkowałem i pobiegłem tak szybko jak tylko mogłem.

~~

Dawno dawno temu gdy Itachi szedł chodnikiem zobaczył jak gołąb pluje na mrówkę. Zaczął się histerycznie śmiać, a temu wszystkiemu przyglądała się Tomoko siedząca  na ławce, a koło niej był o 20 lat starszy kolega. I nagle przed oczami dziewczynki przeleciał chleb, ale taki na skrzydełkach i dziewczynka zaczęła go gonić.

- Em Sakura dobrze się czujesz? - zapytałem gdy usłyszałem ten dziwny.

- Ciii uczyłam się tego na historii od 3 klasy. Pomaga mi to uspokoić emocje - ta kobieta robi się co raz dziwniejsza. No ale cóż. Takie już są kobiety. 

- A więc po co przyszliśmy w ogóle do szpitala? - zadałem pytanie, bo za bardzo nie wiedziałem co się dzieje.

- Naruto siedzi u psychologa, a ja czekam na lekarza, żeby dowiedzieć się co było przyczyną śmierci - rzekła. Łzy leciały jej same po polikach, a jej głos nawet nie zadrżał. 

- Sakura Haruno? - usłyszeliśmy miły głos, który podniósł różyczkę na nogi. Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Jak ona świetnie całuje.. Znaczy co! Jak ona świetnie trzyma rękę tak o to mi chodziło.

- Dzień dobry niech pan przejdzie do rzeczy - powiedziała Haruno siadając.

- A więc dziewczyna została postrzelona w nogę gdy przechodziła po pasach. Jechał samochód i  nie była w stanie wydostać się spod kół - powiedział doktor. Sakurę zatkało. Myślałem, że bardziej wypłakana nie może  być. Skinąłem głową w podziękowaniu do lekarza i zabrałem dziewczynę za drzwi. Jako iż Naruto może odwieźć Pain stwierdziłem, że zabiorę stamtąd dziewczynę do Izumi. 

- CO za DEBIL to ZROBIŁ -  mówiła dziewczyna co 2 słowo podnosząc głos. - ZABIJE go WŁASNYMI rękami! - nie znam się na uspokajaniu kobiet więc się zamknąłem.

Do domu Itachiego trochę się jechało więc dziewczyna zasnęła po drodze. I dobrze. Musi się trochę przespać.

Obudziłam się na mega wygodnym łóżku co oznacza, że nie było moje. Rozejrzałam się po pokoju i wyszłam za drzwi. Po wyglądzie pomieszczeni zaczęłam wnioskować, że jestem u Itachiego Uchiha.

Na dole siedziała Izumi, Itachi, Tomoko nie czekaj. Nie było tam Tomoko. Siedział jeszcze Sasuke.

- Dzień dobry - przywitałam się uprzejmie. Izumi spojrzała na mnie. Dopiero w tedy zauważyłam, że jest zapłakana. Ale przecież nie znała dobrze Hinaty, czemu to ją tak wzruszyło.

- Siadaj - powiedział Itachi. Posłuchałam się go i usiadłam na szarym, wygodnym fotelu. Podali mi ciepłą herbatę i kazali słuchać. Informacja o jakiej się dowiedziałam wstrząsnęła mną.

-------

( UWAGA! WAŻNE, ŻEBY ZAPAMIĘTAĆ DOTYCHCZAS ŚMIERĆ TOMOKO I ŚMIERĆ HINATY )

Cafe Window | sasusaku | [ZAKOŃCZONO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz