08. Różyczkę różyczko? 🌹

99 9 0
                                    

 Obudziłam się rano na moim NIE wygodnym łóżku. Te głupie słońce próbowało mnie obudzić ale nie dałam za wygraną. No dopóki nie zobaczyłam karteczki na półce nocnej. Szybko się odkryłam i wstałam na równe nogi. Dopiero teraz zobaczyłam, że byłam w samej bieliźnie. Za bardzo jednak mnie to nie interesowało i chwyciłam karteczkę.

Hejka Sakurcia! Tu Twój najlepszy braciszek na świecie, czyli ja! Pain! Zasnęłaś w moim aucie więc zaniosłem Cię do domu i przebrałem. A raczej rozebrałem. A i Twój słodziutki piesek Eddy jest u nas. Miłego dnia!

 Pain jest czasami denerwujący ale ma racje. Jest najlepszym bratem na świecie. Zabrałam telefon i spojrzałam na godzinę. I w tedy wróciły wszystkie wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Szlag, głowa mnie znowu rozbolała. Muszę się trzymać dla Naruto. Potrzebuje mnie teraz bardziej niż ja potrzebuje siebie. 

 Ubrałam na siebie śliczną, czarną, przewiewną koszulkę oraz krótkie spodenki. Rozczesałam włosy, umalowałam i wybiegłam do kuchni. Kanapki z jajkiem to najlepszy pomysł na śniadanie. 

  Godzina była już późna, a mi brakowało mało do spóźnieni się więc założyłam buty i zadzwoniłam po Paina, który jak twierdził był bardzo zajęty i nie mógł gadać. Biedny Deidara pewnie będzie go jutro wszystko boleć. 

 Na szczęście braciszek zgodził się mnie podwieźć ze względu na moje tymczasowe problemy. Mam nadzieję, że Pain nie ma racji i problemy znikną gdy zacznie się weekend. 

 Po chwili przed sobą widziałam śliczne, białe auto. Wsiadłam do niego nie zwlekając, bo wiem, że nie chciało mi się przerywać tej jakże "bardzo ważnej czynności". 

- Kupiłeś nowy samochód? - rozpoczęłam wykończona rozmowę.

- Podoba Ci się? Na urodziny Deidarki - odpowiedział, a ja się chytro uśmiechnęłam.

- No jasne, braciszku - starałam się z niego nie śmiać, bo wysadził by mnie i bym się spóźniła. 

 Dojechałam na miejsce i pożegnałam się jak zawsze z bratem. Sasuke już na mnie czekał przy oknie więc wbiegłam przez drzwi ledwo nie przewracając się. 

- Dzień dobry Sasuke! - powiedziałam próbując wyrównać oddech. Było to trochę trudne.

- Cześć różyczko - nienawidzę gdy mnie tak nazywa. - Itachi zabrał Twój fartuszek więc pracujesz bez niego - SŁUCHAM?! Przecież tak ładnie się ubrałam.

- No chyba go coś boli - powiedziałam patrząc na chłopaka. -  A jak tam Twoja matka? - Powiedziałam przygnębionym głosem. Mam nadzieję, że  z tego wyjdzie, bo jest kochaną osobą. Zupełnie tak samo kochana jak Tomoko i Hinata.

- Lekarze próbują dowiedzieć się jaka jest przyczyna śpiączki - odpowiedział mi. A ja - byłam chyba pijana - przytuliłam go. Tak. Przytuliłam faceta, z którym nie dawno się całowałam w moim domu. Bałam się jego reakcji ale już coś wiem o pocieszeniu. 

 Jego reakcja była trochę dziwna. Chwycił mnie za podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy. Zresztą ja zrobiłam to samo. Nie chciałam, żeby ta chwila się kończyła, ale marzyłam, żeby wykonał krok dalej. Niestety musiało to się kiedyś skończyć i już gdy miał być krok dale przerwał nam ITACHI. Ja go chyba zabiję.

- Oh przepraszam braciszek nie chciałem Ci przekazać - powiedział ironicznym głosem.

- ITACHI ODDAWAJ FARTUSZEK! - krzyknęłam na chłopaka, a on sięgnął do kieszeni i dał mi różowy materiał, który zarzuciłam przez szyję. Ukłoniłam się chłopakom i poszłam do  kuchni. Oni pewnie gadali o tym co zaszło a ja piłam wodę, żeby usunąć rumieńce. 

 Po chwili do budynku zaczęli wchodzić klienci i zaczęła się długa, bardzo nudna praca.

~~~

 Koniec pracy czas iść do Naruto. Zdjęłam mój piękny fartuszek i ruszyłam w stronę wyjścia jednak zatrzymała mnie dosyć mocna dłoń. Oczywiście było to nie nikt inny jak Sasuke Uchiha. Tym razem nie chciał najwidoczniej owijać w bawełnę i złączył nasze usta. Byłam dosyć zaskoczona ale to było takie przyjemne, że podałam się pocałunkom.

- To co różyczko? Dzisiaj o 20 przyjdziesz pod kawiarnie - powiedział. Czy to ten sam Sasuke Uchiha, który był, znaczy jest, moim szefem? 

- Em ale o 20 ma padać - powiedziałam jednak spojrzał na mnie z ładnym uśmiechem. Co ja miałam zrobić jak się nie zgodzić? 

 Świetnie jestem umówiona z mężczyzną moich marzeń. ZNACZY CO. Jestem umówiona z jakimś randomowym mężczyzną. 

 Wracając do domu dostałam od Sasuke sms, że on zajmie się Naruto. Czekaj skąd on ma mój numer. No cóż, trudno. Niestety musze iść pieszo, ponieważ nie ma kto mnie podwieźć i oczywiście teraz musiało zacząć lać. Usiadłam na ławce i oparłam głowę o ręce. Byłam załamana. Dlaczego moje życie musi być takie okropne. 

 Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Deszcz zawsze powoduje, że czuje się beznadziejna. 

- Różyczkę różyczko? - usłyszałam nad sobą znajomy mi głos. Gdy otworzyłam oczy ujrzałam Deidare trzymającego różę. Uśmiechnęłam się przez łzy. Dał mi różę i dosiadł się obok zarzucając na moje krótkie ramiączka. Pain wybrał bardzo dobrego mężczyznę. 

 - Chciałabym się obudzić - a najlepiej cofnąć się w czasie - i o wszystkim zapomnieć - powiedziałam cicho do chłopaka, który mnie przytulił. 

Chłopak mnie pocieszał do godziny 19:30. Siedziałam tak 2,5 godziny. Blondyn musiał już jechać, a ja musiałam przygotować się na te spotkanie z Sasuke. Mężczyzna podrzucił mnie do domu, a ja poszłam pod prysznic. 

 Umyłam włosy, umalowałam się na nowo i założyłam piękną czarną sukienkę. Po 39 minutach byłam gotowa.  No i się oczywiście spóźniłam 5 minut. Biegłam tak szybko jak tylko mogłam. Na szczęście do torebki wpakowałam dezodorant. 

 Na miejscu byłam po 10 minutach jednak gdy zobaczyłam jaki Sasuke jest przystojny to szybko spsikałam się perfumem i dezodorantem, żeby jeszcze bardziej pachnieć (czyt. śmierdzieć). Podeszłam do chłopaka zestresowana.

- Em cześć - powiedziałam ledwo się  nie rumieniąc.

- Dobry wieczór, pięknie wyglądasz - no i dupa. Się rumienie. Podszedł trochę bliżej i czułam jak nogi zaczynają mi się trzęść. Jestem chora. Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą do auta. Dojechaliśmy w jakieś mega ciemne miejsce. Szczerze mówiąc się zestresowałam.  Stałam w miejscu i próbowałam nie zemdleć.  I w tedy zapaliło się światło. Było pięknie. Czekaj to jednak nie było światło, a świeczki i świetliki. Przed nami stało piękne drzewo wiśniowe. Jestem ciekawa kto zrobił coś z prawdziwym Sasuke i gdzie on jest. 

 Chłopak zbliżył się do mnie i przyciągnął do siebie. Byłam czerwona jak burak ale mam  nadzieję, że tego nie widział. Patrzyłam w jego czarne jak ciemność oczy i się zakochałam, ponownie.  

 Nawet nie zauważyłam kiedy złączył nasze usta. Ah ten pyszny smak. Oddawałam każdy jego pocałunek. Ta chwila była cudowna. No ale oczywiście przerwał nam ją DESZCZ. Zabiję go w tym samym momencie co łzy.


Chopak stwierdził, że żeby nie zmoknąć pójdziemy do auta. Teraz miałam mętlik w głowie. To my byliśmy razem już czy nie. Ah te myśli.


Sasuke zamknął za mną drzwi od auta i usiadł za kierownicą. Nie mogłam się powstrzymać i chwyciłam jego głowę po czym go pocałowałam. Nie był mi dłużny.

--------

 ŻADNYCH SHIPÓW Z DEIDARA I SAKURA

Cafe Window | sasusaku | [ZAKOŃCZONO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz