Dziwne wydarzenie R.1 (IV)

8 1 0
                                    

Miłego czytania <3

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

  - Gdzie ja mam teraz pójść?! - zatrzymała się i usiadła na mało oświetlonej ławce. - Przecież nie położę się na ławce.

- No trochę tego nie przemyślałaś

Jej uwagę przykuł kilkanaście metrów dalej, błyskający napis "24h na dobę!" nad drzwiami sklepu. To było na tą chwilę najlepsze wyjście a dalej się pomyśli.

Szła środkiem parku a obok niej snuł się jej przyjaciel. Gdy schodziła z trawy na poziomą ścieżkę czuła pod butami szelest kawałków kamyków i piasku. To nie robiło dużego hałasu, ale jak na cisze nocną to było bardzo dobrze słyszalne, więc znowu zeszła na roślinność i kierowała się w stronę supermarketu. Gdy była metr od klamki i chciała ją pociągnąć do siebie, żeby wejść do środka usłyszała pęknięcie suchej gałązki. Automatycznie się odwróciła i spojrzała w głąb lasku – niczego nie zobaczyła.

- Dziwne.. - przymrużyła oczy, żeby lepiej widzieć, ale nadal nic.

- Coś nie tak? - zapytał Friendo też odwracając głowę.

- Nie, nic. Tylko coś usłyszałam - powiedziała - ale pewnie mi się wydawało - zobaczywszy minę jej przyjaciela, wzruszyła ramionami i weszła do pomieszczenia. Zobaczyła za ladą jakiegoś faceta, niestarego może miał jakieś 24 lata i pewnie słuchał jakiejś muzyki, bo miał słuchawki i patrzał w ekran telefonu. Zastanawiała się czy ktoś może być jeszcze w sklepie, nie chciała ryzykować, więc poszła za regał i odwróciwszy się do swojego przyjaciela położyła palec na ustach w znaczeniu, żeby na razie się nie odzywał - pokiwał głową w odpowiedzi - ona z resztą też nie będzie nic mówić. Weszła w następną alejkę z wodą i sokami w szklanych butelkach. Zobaczyła kogoś w czarnej bluzie i naciągniętym kapturze. Zatrzymała się 2 metry od niego albo niej i spojrzała na półkę przed sobą z wodą mineralną a obok z sokami. Wyciągnęła rękę po wodę i nie chcący zwaliła butelkę z sokiem pomarańczowym. Odruchowo zamknęła oczy, ale nie usłyszała trzasku szkła. Natychmiast je otworzyła i zobaczyła, że ten chłopak, który kucał kilka metrów od niej stał teraz kilkadziesiąt centymetrów od niej i trzymał napój w ręku. Odłożył go z powrotem na regał i dodał odchodząc:

- Następnym razem uważaj - powiedział bez cienia wesołości i udał się do kasy.

Eli nadal patrzała ze zdziwieniem na miejsce po chłopaku, później się otrząsnęła i szła w ślady kolegi. Zwykły człowiek nie ma takiego refleksu - pomyślała. Dała na ladę wodę i wcześniej wzięte ciasteczka. Gdy zadzwonił dzwonek w drzwiach spojrzała w bok i zobaczyła, że wybawca przed zapłaceniem za sok wychodzi zapatrzyła się na drzwi, ale to nie trwało długo. Wyciągnęła kilka złotych plecaka i wręczyła kasjerowi, następnie spakowała wszystko do torby i przeszła przez próg sklepu. Spojrzała na otaczający ją teren i nigdzie nie zobaczyła chłopaka. Rozpłynął się w powietrzu, czy jak.? Przecież wychodził kilka sekund przede mną, eh nie ważne - pomyślała i poszła wzdłuż chodnika.

Kątem oka zobaczyła, że równolegle parkiem idą dwie zakapturzone postacie w chustach. Początkowo nie zwracała na to uwagi, ale gdy zobaczyła w lusterku samochodu tak samo ubranych ludzi pomyślałam o najgorszym: Czy oni mnie śledzą!? A jeżeli tak to po co!? W jej głowie kłębiło się teraz tysiące takich myśli, lecz przypomniała sobie jak się zachować, gdy ktoś cię śledzi. Nie było żadnych ludzi to już zaczęła panikować, ale jeszcze mogła iść do jakiegoś pomieszczenia z ludźmi, tak też zrobiła. Kierowała się w stronę komisariatu policji który na szczęście był w pobliżu. Była kilka metrów od wejścia więc przyśpieszyła kroku i poczuła czyjąś rękę na nadgarstku od razu się odwróciła i wyrwała rękę wtedy ktoś złapał ją za ramiona, ale ona kopnęła go w piszczel ją puścił. Otoczona była przez cztery postacie nie mieli broni, ale chcieli ją złapać. Odsunęła się do ściany i się skuliła. Wtedy przypomniała sobie wszystkie złe wspomnienia i coś w niej pękło. Wstała i krzyknęła w tym czasie wydobyła się z niej energia elektryczna która poraziła wszystkich w promieniu 5 metrów. Gdy otworzyła oczy zobaczyła co się właśnie stało. Przeraziła się i spojrzała na swoje ręce, ale obraz zaczął się rozmazywać. Nagle poczuła coś dziwnego, dotknęła swojej szyi i wyciągnęła małą strzałkę wtedy upadła na ziemię i ostatnie co zobaczyła to podchodzące buty i głos:

- Wreszcie cię mamy... 

I nagle ciemność nastała przed jej oczami.

Czy to już koniec? Czy tak właśnie umrze?

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Cuż się stało.?

Potomkowie LorumiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz