Severus siedział w sypialni Narcyzy, zajęty czytaniem. Równie dobrze mógłby być teraz w swojej pracowni i coś sobie ugotować, jednak wolał zostać z blondynką. Nie chciał, żeby obudziła się kompletnie sama, w pustym pokoju, z wielkim bólem głowy i problemami z pamięcią. Dlatego przy niej był. Był, ale nie pozostanie na długo... Jak tylko czarownica poczuje się lepiej, zabierze swoje rzeczy i wróci do babci. Przynajmniej taki jest plan...
Narcyza przekręciła się na bok, po czym otworzyła zaspane oczy. Przetarła je zimną dłonią, by zawiesić wzrok na Severusie, siedzącym w fotelu, w rogu pokoju. Usiadła powoli, co nie umknęło jego uwadze. Wstał i podszedł do łózka.
— Jak się czujesz?
— B-boli mnie głowa... – wymamrotała, starając się wypełnić wielką, czarną dziurę, ziejącą w umyśle.
— Dałem ci już eliksiry. Niedługo powinno ci przejść.
— G-gdzie William? – zapytała, okrywając ramiona kołdrą.
— W Mungu – odparł, spuszczając wzrok. Wolałby, by Narcyza nie poznała szczegółów zakończenia ich porannego pojedynku. – Pamiętasz, co się stało?
— N-nie do końca...
— Może to i nawet lepiej... Boli cię jeszcze coś oprócz głowy?
— Co? Nie... – mruknęła zmieszana. Skronie paliły coraz bardziej, a przed oczami pojawiały się kolejne wspomnienia ostatniego tygodnia, jednak za nic, nie chciały ułożyć się w kompletną i logiczną całość. — Skąd wiedziałeś, że Will mnie truje?
— Miałem przeczucie... Z resztą dostałem zaproszenie na wasz ślub.
— Co?! – pisnęła przerażona.
— Rozsyłałaś je rano...
— Merlinie... Co ja teraz zrobię...
— Spokojnie – poprosił miękko. – Pewnie jutro Skeeter coś o tym napisze. Nie martw się... Pójdę już. Odpocznij... — Chciał wyjść, jednak Narcyza poderwała się gwałtownie i złapała go za rękaw.
— Zostań – poprosiła płaczliwym głosem, a Severus usiadł na skraju jej łóżka.
— O co chodzi?
— Przepraszam... powinnam cię posłuchać... gdybym cię posłuchała nic by się nie stało... — Ukryła twarz w dłoniach i zaniosła się płaczem. Brunet niepewnie objął ją ramieniem, a kobieta wtuliła się w jego tors. — Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła...
— Spokojnie. — Pogładził ją po plecach. — Najważniejsze, że nic ci się nie stało...
— Gdyby nie ty, pewnie już coś by się stało... — Otarła łzy wierzchem dłoni. — Przepraszam, za tą ostatnią kłótnie... nie powinnam tak reagować. Chciałeś dla mnie jak najlepiej, a ja zachowałam się jak dziecko...
— Nie, Narcyzo, miałaś rację. Jesteś dorosła i sama powinnaś za siebie decydować. Jak poczujesz się lepiej, to spakuje swoje rzeczy i nie będę ci już zawracał głowy – dodał gorzko.
— Nie! Proszę cię zostań! Przepraszam, za wszystko co wtedy powiedziałam! Wiem, że cię uraziłam, ale proszę, zostań! Jestem idiotką z durnymi marzeniami, które nigdy się nie spełnią... Nie poradzę sobie bez ciebie... — Podniosła głowę i spojrzała na niego błagalnym wzrokiem, a Severus delikatnie otarł jej mokry policzek. — Nie chcę prosić cię o za dużo, ale... ale przecież i tak nie masz gdzie się podziać... może... — Urwała, nie do końca wiedząc co powiedzieć. Podniosła drżącą rękę i objęła zimnymi palcami, dłoń Severusa, która wciąż trwała na jej policzku. Spuścił wzrok, czując, jak na twarzy wykwitają mu mocne rumieńce, po czym niepewnie splótł ich palce.
CZYTASZ
The Traitor and a Liar
Fanfiction🍁 czasy po wojnie 🍁 Narcyza Malfoy & Severus Snape Wojna... Wojna nareszcie się skończyła i choć Voldemort przegrał, bitwa o Hogwart zebrała krwawe żniwo. Wielu zginęło... Jeszcze więcej przetrwało... Severus Snape miał już nie żyć, jednak Merli...