Rozdział X

285 22 5
                                    

Severus siedział w sypialni Narcyzy, zajęty czytaniem. Równie dobrze mógłby być teraz w swojej pracowni i coś sobie ugotować, jednak wolał zostać z blondynką. Nie chciał, żeby obudziła się kompletnie sama, w pustym pokoju, z wielkim bólem głowy i problemami z pamięcią. Dlatego przy niej był. Był, ale nie pozostanie na długo... Jak tylko czarownica poczuje się lepiej, zabierze swoje rzeczy i wróci do babci. Przynajmniej taki jest plan...

Narcyza przekręciła się na bok, po czym otworzyła zaspane oczy. Przetarła je zimną dłonią, by zawiesić wzrok na Severusie, siedzącym w fotelu, w rogu pokoju. Usiadła powoli, co nie umknęło jego uwadze. Wstał i podszedł do łózka.

— Jak się czujesz?

— B-boli mnie głowa... – wymamrotała, starając się wypełnić wielką, czarną dziurę, ziejącą w umyśle.

— Dałem ci już eliksiry. Niedługo powinno ci przejść.

— G-gdzie William? – zapytała, okrywając ramiona kołdrą.

— W Mungu – odparł, spuszczając wzrok. Wolałby, by Narcyza nie poznała szczegółów zakończenia ich porannego pojedynku. – Pamiętasz, co się stało?

— N-nie do końca...

— Może to i nawet lepiej... Boli cię jeszcze coś oprócz głowy?

— Co? Nie... – mruknęła zmieszana. Skronie paliły coraz bardziej, a przed oczami pojawiały się kolejne wspomnienia ostatniego tygodnia, jednak za nic, nie chciały ułożyć się w kompletną i logiczną całość. — Skąd wiedziałeś, że Will mnie truje?

— Miałem przeczucie... Z resztą dostałem zaproszenie na wasz ślub.

— Co?! – pisnęła przerażona.

— Rozsyłałaś je rano...

— Merlinie... Co ja teraz zrobię...

— Spokojnie – poprosił miękko. – Pewnie jutro Skeeter coś o tym napisze. Nie martw się... Pójdę już. Odpocznij... — Chciał wyjść, jednak Narcyza poderwała się gwałtownie i złapała go za rękaw.

— Zostań – poprosiła płaczliwym głosem, a Severus usiadł na skraju jej łóżka.

— O co chodzi?

— Przepraszam... powinnam cię posłuchać... gdybym cię posłuchała nic by się nie stało... — Ukryła twarz w dłoniach i zaniosła się płaczem. Brunet niepewnie objął ją ramieniem, a kobieta wtuliła się w jego tors. — Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła...

— Spokojnie. — Pogładził ją po plecach. — Najważniejsze, że nic ci się nie stało...

— Gdyby nie ty, pewnie już coś by się stało... — Otarła łzy wierzchem dłoni. — Przepraszam, za tą ostatnią kłótnie... nie powinnam tak reagować. Chciałeś dla mnie jak najlepiej, a ja zachowałam się jak dziecko...

— Nie, Narcyzo, miałaś rację. Jesteś dorosła i sama powinnaś za siebie decydować. Jak poczujesz się lepiej, to spakuje swoje rzeczy i nie będę ci już zawracał głowy – dodał gorzko.

— Nie! Proszę cię zostań! Przepraszam, za wszystko co wtedy powiedziałam! Wiem, że cię uraziłam, ale proszę, zostań! Jestem idiotką z durnymi marzeniami, które nigdy się nie spełnią... Nie poradzę sobie bez ciebie... — Podniosła głowę i spojrzała na niego błagalnym wzrokiem, a Severus delikatnie otarł jej mokry policzek. — Nie chcę prosić cię o za dużo, ale... ale przecież i tak nie masz gdzie się podziać... może... — Urwała, nie do końca wiedząc co powiedzieć. Podniosła drżącą rękę i objęła zimnymi palcami, dłoń Severusa, która wciąż trwała na jej policzku. Spuścił wzrok, czując, jak na twarzy wykwitają mu mocne rumieńce, po czym niepewnie splótł ich palce.

The Traitor and a LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz