Część bez tytułu 1

10 2 0
                                    

20.07.2019 

Początek wakacji zaczął się jak każdy inny. Spotykałam się z przyjaciółmi, pojechaliśmy nad jezioro po namioty. Czas miną nieubłagalnie. Zanim się obejrzałam nadszedł czas sierpniowego obozu. Nie mogłam się doczekać. Odkąd odwołali biwaki ze szkołą samoobrony zostało mi tylko ta opcja. Może to nie to samo co obóz w miesicie albo w lesie ale nad morzem też jest wspaniale. Po pierwsze obóz trwa 2 tygodnie a nie jeden a po drugie to morze. Jechałam tam już 5 bądź 6 raz jednak zawsze były inne przygody. Miałam nadzieje chociaż na poznanie kolejnych wspaniałych ludzi. Przed wyjazdem spędziłam wcześniejsze urodziny przyjaciółki, ponieważ w czasie jej był 2 dzień obozu. Byłyśmy przyzwyczajone do robienia wcześniejszych urodzin. Jak co roku pojechałyśmy rowerami do mojej babci. Ty razem pojawiał się mały problem bo przyjaciel nie miał roweru. Postanowiliśmy pojechać 2 stacje pociągiem a później rolkami pozostałe 3 kilometry. Oczywiście nie kupiliśmy biletów bo przecież na przypale albo wcale jak nasze motto brzmi. pod koniec dnia żaden pociąg powrotny nie przyjeżdżał więc wróciliśmy się na działkę  i poprosiłam dziadka żeby nas podwiózł. Dziadek jak to dziadek zabrał nas na lody chociaż nie znał moich przyjaciół prawie wcale. To był jeden z lepszych dni  spędzonych przed obozem. 

02.08.2019-05.08.2019

W końcu nadszedł czas wyjazdu. Cieszyłam się jak jakaś nienormalna. Podczas przystanku w maku podeszła do mnie dziewczyna zaczęła rozmowę. Najpierw byłam trochę podirytowana tą rozmową ale w końcu przyszłam moja kolej zamówić jedzenie. Oczywiście kupiłam kawę i lody czekoladowe. Po wejściu do autokaru zauważyłam, że dziewczyna, która mnie zaczepiła siedzi kilka rzędów prze de mną. miałam nadzieje, że mnie nie zauważy ale się pomyliłam. Podeszła do mnie i usiadła obok na wolnym miejscu. Nie była zadowolona z tego powodu ale postanowiłam kontynuować rozmowę. Dowiedziałam się ze tak jak ja woli dziewczyny. Była śliczna i bardzo miła. Od słowa do słowa zaproponowałam wspólny domek. Nadal nie wiedziałam z kim będę a wolałam mieszkać z kimś znajomym. Po 2 dniach cały obóz wiedział, że jesteśmy nierozłączne. Po kilku dniach przyjaźni przerodziła się w wakacyjny romans. Miałam nadzieje, że skoro mieszkamy tylko kilkanaście kilometrów od siebie nasza relacja przetrwa. Miałam rację. 

10.08.2019-18.08.2019

W połowie obozu Alex (jak miała na imanie) wyznała mi swój sekret. Pisała piosenki. Zachęciłam ją, żeby je nagrała. Po przeczytaniu jednego tekstu byłam zachwycona i mega dumna jak zdecydowała się nagrywać. 

20.08.2019-22.08.2019

Znowu zemdlałam kolejny raz w przeciągu dwóch dni. Moi rodzice już nie odpuścili i pojechaliśmy do szpitala. Zrobili mi serie badań w przeciągu dwóch dni miały przyjść wyniki. Stresowałam się jak nigdy. Po otworzeniu wyników okazało się, że mam raka..

17.10.2019

Wakacje już dawno się skończyły. Nie mogłyśmy spotykać się tak często jak wcześniej, więc było to mi na rękę. Było mi łatwiej ukrywać chorobę. Wiedziałam jednak, że prawda w końcu wyjdzie na jaw. W pierwszym tygodniu października mój stan się pogorszył. Wiedziałam, że nie dam rady dłużej udawać zdrowej. Postanowiłam zadzwonić do Alexy. Oczywiście tak jak przewidywałam złamało jej to serce. Jednak nie odeszła tak jak przyjaciele była przy mnie. Ich poznanie nadeszło szybciej niż chciałam. Najwyraźniej tak musiało być. Nie chciałam takiego życia,  choroba odebrała mi wszystko co kochałam, sport, harcerstwo całe moje dotychczasowe życie. Mimo wszystko miałam dla kogo walczyć.

31.10.2019-01.11.2019

 W końcu przyszedł Halloween. Moi cudowni przyjaciele i Alexa zrezygnowali ze zbierania słodyczy. Zamiast tego zamówili pizzę i zorganizowali wieczór filmowy. Zaczęliśmy od koraliny kończąc na sprawie 69 (nie polecam). Siedzieliśmy do rana. Pielęgniarki zrobiły wyjątek dla mnie i pozwoliły zostać na noc moim najbliższym. To była pierwsza dobra noc od kąt przyjechałam do szpitala. 

19.11.2019-20.11.2019

To był kolejny cudowny dzień. dzień moich 16 urodzin. Jak każdy w dzień urodzin jeżeli zdrowie na to pozwalało mogłam wyjść na cały dzień ze szpitala. Poszłam z przyjaciółką do kina oraz do galerii. W reszcie poczułam się jak przed chorobą. To było cudowne uczucie. Następnego dnia w szpitalu urządzona dla mnie przyjęcie urodzinowe. O dziwo każdy dał mi mały prezent, nawet Olka, której niezbyt lubiłam. Najbardziej moją uwagę przykuł prezent od Leona. Chłopaka rok starszego ode mnie. Dał mi własno ręcznie robionego misia. Był śliczny. Widząc, że siedzi zawsze sam na stołówce i raczej trzyma się z boku zaproponowałam resztę dnia spędzić razem. Okazało się, że tak jak ja jest homo. Przez problemy z tym związane wolał zostać niezauważalny. Zaprzyjaźniliśmy się. byliśmy najbardziej nie typową parą przyjaciół. Spokojny i uroczy chłopak oraz chamska i pewna siebie suka. Jednak życie w szpitalu znacznie różni się od tego po za nim.

 04.12.2019 

Mój stan znacznie się pogorszył. Czemu zawsze ja, czemu przed mikołajkami. Pytałam sama siebie. Oczywiście gdy Leon się o tym dowiedział od razu do mnie przyszedł z gorącą czekoladą. Ja jednak nie chciałam nikogo widzieć. W dodatku dzień wcześniej zerwałam z Alexą. On nie wychodził mimo tego, że go wyganiałam. Zapytał, co się stało. Ja w tym momencie nie wytrzymałam i zaczęłam płakać w poduszkę, ściskając misia od niego. Byłam na siebie wściekła bo nie lubię płakać przy kimś nawet przyjaciołach. Gdy Leon to zobaczył podszedł i mnie przytulił.. nie mówiliśmy nic przez jakieś pół godziny aż się uspokoiłam. Powtórzył pytanie "Co się stało?". Nadal ze łzami w oczach odpowiedziałam, że wczoraj zerwałam z Alexą akurat wtedy gdy mój stan się pogorszył i miałam spędzić najbliższe dwa miesiące w szpitalu. Bez możliwości wyjścia na święta. Znowu zaczęłam płakać. Leon przysunął się do mnie i przytuliwszy zapewniał, że to nie moja wina. Cały czas powtarzał, że nie zasługiwała na mnie i jaka jestem cudowna. Nawet zaproponował, że zostanie ze mną w szpitalu. Nie zgodziłam się. Nie chciałam, żeby parzył jak cierpię i żeby nie stracił świąt na siedzenie z kimś takim jak ja. On się jednak uparł i zgodził się tylko na powrót do domu na wigilię. W tym momencie zaczęłam się zastanawiać jakim cudem poznałam tak wspaniałą osobę i jak ze mną wytrzymuje.

23.12.2019

Czułam się już trochę lepiej, ale i tak byłam za słaba, żeby wyjść na święta. Już zdążyłam się oswoić z tą myślą. Gdy nagle stan Leona się pogorszył tak samo jak mój wcześniej. No to teraz nas tej dwójka pomyślałam. Martwiłam się o przyjaciela ale w głębi duszy cieszyłam się, że nie będę sama. Wiem, że to samolubne ale każdy by się cieszył na kolejny wieczór z przyjacielem tym bardziej na wspólne święta. Poprosiłam pielęgniarki, żeby kupiły prezent dla Leona. Dałam im zaoszczędzone pieniądze. Po wcześniejszym przeliczeniu  wyszła mi odpowiednia cena na drugiego pada. Pomyślałam, że to będzie najlepszy prezent gdyż miałam konsole i swojego pada w pokoju. A skoro mieliśmy tutaj siedzieć do lutego to coś trzeba było robić oprócz wieczorów filmowych. 

24.12.2019 

Z samego rana dałam prezent Leonowi. Wiem, że powinno się dopiero po wigilii wymienić nimi ale chciałam zrobić to jak najszybciej. Jak przewidywałam ucieszył się. On powiedział, że nic dla mnie nie ma jednak wieczorem dał mi bluzę o której tak marzyłam. Była bardzo wygodna i od razu stała się moją ulubioną. Resztę wieczoru graliśmy w minecrafta i inne gry.  

31.12.2019-01.12.2020

Wreszcie nadszedł nowy rok. Tym razem zostało więcej osób w szpitalu. W raz ze starszymi postanowiliśmy oglądać fajerwerki z dachu. Lekarze się zgodzili pod warunkiem, że weźmiemy koce i się ciepło ubierzemy. Ja i Leon poszliśmy 2 godziny wcześniej od innych. Byliśmy jedynymi, którzy czuli się na siłach przygotować wszystko. Powiesiliśmy lampeczki oraz z niewielką pomocą przynieśliśmy krzesła, stoliki, pufy, poduszki i koce. Zamówiliśmy pizzę, postaliśmy napoje ze stołówki oraz wżęliśmy głośnik. To była noc zapoznawcza z innymi. Do paczki przyjaciół przyłączyły się dwie osoby. Amelia- miała białaczkę oraz Emil miał raka nie wiem co dokładnie ale nasza paczka się powiększyła i tylko to się liczyło. Spotkanie było świetne. Patrzenie na fajerwerki przywróciło chodziarz na pięć minut wcześniejszą normalność.

śmierć w pamiętnikuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz