Na samym początku chciałabym podziękować za te 145 wyświetleń, oraz kilka gwiazdek, które są na ten moment i przeprosić za tak małą aktywność, ale szkoła i tak dalej. Więc tak jakoś wyszło, że ten rozdział jest jaki jest, czyli krótki i bez większej korekty. Jednak na swoje usprawiedliwienie powiem, że siódmy jest już zaczęty i do 14 maja na pewno się pojawi.
W rogu zakurzonego pomieszczenia ponownie zaświeciła się czerwona lampka, rażąc lekko zaczerwienione, przymrużone oczy różowowłosego chłopaka siedzącego w środku. Jak się dowiedział - była ona tylko kawałkiem mechanizmu antymagicznego, który po wyczuciu użycia jakiejkolwiek magii, unieszkodliwiał ją i wysysał siły życiowe z jej użytkownika.
-Ta lampka powoli przyprawia mnie o mdłości - do jego uszu dotarł słaby, drżący głos Lucy.
Dziewczyna była zmęczona całą sytuacją, lecz mimo to nie mogła nawet zmrużyć oka. Jej głowa leżała na nogach Natsu, który jedną ręką gładził jej rozpuszczone włosy, co sprawiało przyjemność obydwóm stronom. Mimo tego, że oboje byli ranni, a ich sytuacja na dobrą sprawę beznadziejna, starali się jakkolwiek podnieść drugie na duchu.
-Masz ładne włosy... - Chłopak powoli zakręcał sobie pasemka wcześniej wspomnianych delikwentów na palcach.
Lucy, na te słowa lekko się zarumieniła.
-Dziękuję - była pewna że jej policzki zdobi szkarłat, więc odruchowo zakryła twarz rękami.
Natsu gdy to zobaczył cicho się zaśmiał. Heartfillia była dla niego ważna. Była dla niego jedną z najważniejszych osób w życiu. Gdyby ją stracił, stracił by jego sens. Wiedział że Lucy może nie odwzajemniać jego uczuć. Nie miałby jej tego za złe. W końcu w Gildii wszyscy byli dla siebie jak rodzina, którą trzeba ochronić za każdą cenę. Był tego świadom. Jednak ta urocza, niepozorna blondynka wzbudzała w nim burzę uczuć, po której nigdy nie mógł się pozbierać. Swój wzrok skierował na gęste , złote loki, spokojnie spoczywające na jego udach. Ich właścicielka najwyraźniej zasnęła, ponieważ jej oddech stał się miarowy i spokojny. Natsu ostatni raz przejechał palcami po głowie dziewczyny, delikatnie kładąc ją na materacu. Po chwili namysłu, ściągnął z szyi szalik i położył, tak aby pełnił dla niej funkcję poduszki.
Lucy czując ciepło, natychmiast wtuliła się w część garderoby chłopaka, co wyglądało tak słodko, że ten zarumieniony uśmiechnął się pod nosem.
-Obiecuję Ci, że Cię ochronię - w jego oczach pojawiło się parę łez, które jednak po paru sekundach zniknęły, ustępując miejsca zdeterminowaniu - Lucy. Za wszelką cenę.
Nagle przez plecy chłopaka przeszedł dreszcz. Zapewne był on spowodowany cichym dźwiękiem dochodzącym ze strony jedynych drzwi prowadzących do pomieszczenia. Natychmiastowo się odwrócił, lecz gdy tylko ujrzał widok, który się tam przedstawiał, przełknął gulę w gardle, mając cichą nadzieję, że wszystko to jest po prostu koszmarem.
W drzwiach stał Zeref. Niestety nie był on sam. W jego ramionach leżała nieprzytomna Erza. Ta sama Erza, która zawsze była silniejsza od Natsu i Graya. Ta sama Erza, którą ludzie nazywali Tytanią, czy najsilniejszą kobietą w Fairy Tail. Wydawało by się niemożliwe, aby czarny mag władał mocą zdolną doprowadzić jego przyjaciółkę do takiego stanu, zaledwie w pół godziny.
Czarnowłosy mężczyzna uśmiechnął się perfidnie upuszczając Scarlet na ziemię. Jedną nogę postawił na jej boku, po chwili kierując swój wzrok na Natsu, który przyglądał się całej tej scenie z mieszanymi uczuciami. Chłopak sam nie był świadomy co czuje. Mimo tego, że wiedział, iż nawet Tytania została pokonana w mniej niż 30 minut, gotowała się w nim chęć zemsty.
CZYTASZ
|Przez ból i cierpienie| NaLu
ActionCo gdyby przeszłość Natsu, o której on sam nie pamięta, przejęła władzę nad życiem jego i pewnej uroczej blondynki? Jak zareagowałaby gildia, gdyby chłopak został porwany przez demony jego dzieciństwa? Co zrobiłaby Lucy, gdyby Dragneel, do którego p...