Rozdział 17

819 51 2
                                    

Gra, w którą grałam była dość nudna, jednak wciągnęła mnie na tyle, że odłożyłam ją dopiero po jakiejś godzinie. Spojrzałam na zegar. Pokazywał dwudziestą, więc było dosyć wcześnie. Wstałam ze swojego łóżka i powoli wyszłam z pokoju.

Po około dwóch godzinach grania zrobiłam się głodna. Zeszłam ze schodów i zauważyłam, iż żadnego z członków BTS tutaj nie było. Może są w jakimś pokoju i omawiają sprawę Jina. Choć w sumie mogli już wszystko ustalić wcześniej, w końcu wiedzieli o tym już od dawna.

Zrobiłam sobie szybką kolację – kanapkę z masłem orzechowym oraz dżemem, a do tego sok pomarańczowy. Pospiesznie zjadłam posiłek i wytarłam buzię (brudną od napoju). Po umyciu naczyń poważnie zaczęłam zastanawiać się, gdzie są bangtani. Odpowiedź nadeszła bardzo szybko, bo zobaczyłam Jimina, wchodzącego do tego domu.

– O, Zofia! – powiedział uradowany. Rzuciłam mu uśmiech. Zapewne chciał mi coś przekazać i wysłali go pozostali BTS. – Masz może ochotę na wycieczkę?

W sumie nie miałam planów na dzisiejszy wieczór. Chętnie wybrałabym się na romantyczną wyprawę z Parkiem. Sam na sam, a przynajmniej miałam taką nadzieję. Ciekawiło mnie tylko gdzie pójdziemy/pojedziemy.

– Ok, a gdzie? – spytałam chłopaka. Na jego twarzy zawitał tajemniczy uśmieszek.

– Zobaczysz, jak dojedziemy. To na razie tajemnica – odparł. Pokazał mi na drzwi, po czym je otworzył. Wyszedł na zewnątrz, a ja zrobiłam to samo.

Wskazał mi na samochód, który znajdował się już na podjeździe. Szybko wsiadłam do samochodu i usiadłam po prawej stronie Jimina.

Ciekawiło mnie, co aktualnie robią pozostali BTS. Postanowiłam, że zapytam o to Chimchima, gdy będziemy na miejscu. W czasie jazdy słuchaliśmy piosenek bangtanów. Szczerze wolałabym, żeby na żywo śpiewał mi teraz Mochi. Jednak lepsze to, niż jazda w ciszy.

Po około godzinie byliśmy na miejscu. Nie wiedziałam jeszcze, gdzie jesteśmy, ponieważ wokół nas były same drzewa.

– Powiesz w końcu, co to za miejsce? – rzuciłam pytanie w stronę Parka. Było już dość ciemno, a ja nie przepadałam za mrokiem.

– Jesteś bardzo niecierpliwa, za kilka minut się dowiesz – odrzekł. Byłam już lekko podenerwowana tą wycieczką, jednak starałam się tego nie okazywać. Jeszcze Jimin coś by sobie pomyślał.

Tak, jak mówił Chimchim, po kilku minutach wędrówki przez las, drzewa zaczęły się rozrzedzać. Po chwili ukazała mi się niewielka plaża. Ze strony, z której przyszliśmy otoczona była lasem. Po bokach znajdowały się skały. Przez to wyglądała, jak prywatny teren.

– Co to za miejsce? – zapytałam się chłopaka. Ten odpowiedział mi tylko uśmiechem. Podbiegł bliżej wody i zaczął w niej skakać. Wyglądał, niczym szczęśliwe dziecko. – Hej, nie ignoruj mnie!

– To moja prywatna plaża, którą kupiłem dwa lata temu. Często tutaj przychodzę poczytać. Albo po prostu odpocząć. Myślałem, że może ci się spodoba. Jesteś zadowolona?

– Tak, jestem oczarowana tym miejscem – odparłam zgodnie z prawdą. Promienny uśmiech zagościł na jego twarzy.

Pokazał dłonią, żebym stanęłam obok niego. Zrobiłam to, po czym chciałam zdjąć buty i wejść do wody, która zalewała piasek. Schylałam się już, żeby ściągnąć dolne obuwie, lecz Park szybko odepchnął moją dłoń. Spojrzałam się na niego zdziwiona.

– Nie rób tego! – powiedział szybko Jimin. – Przecież byłaś niedawno chora. Nie chcę, żebyś znowu miała gorączkę. – Czemu on ciągle był taki uroczy? Nie zważając na to, że tak krótko się znaliśmy, już się o mnie troszczył.

Pomimo panującego mroku, widziałam jego blond włosy. Gdy widziałam różne filmy na YouTube Mochi wydawał mi się idealny. Jednak na żywo oraz z bliska, był jeszcze bardziej idealny.

– Jesteś taki uroczy – szepnęłam. O nie, powiedziałam to na głos. Zaczerwieniłam się i schowałam twarz w dłoniach. Po chwili je zdjęłam i rzuciłam spojrzenie najstarszemu z maknae line. Chimchim uśmiechnął się.

– Nie musisz się wstydzić, jestem już przyzwyczajony do takiego nazywania mnie przez fanki. A, i jeszcze jesteś słodka, jak się rumienisz – powiedział, lekko rozbawiony. Poczerwieniałam jeszcze bardziej, przez komplement Parka.

– Dzięki – odparłam prawie niesłyszalnie.

Nagle powiał wiatr od strony wody i zrobiło mi się zimno. Objęłam się automatycznie ramionami. Przecież było już dosyć późno, więc nawet w lato musiało się stać chłodniej.

– Chcesz moją bluzę? – zapytał się mnie Jimin od razu, gdy zauważył, że zrobiło mi się zimno. Znowu się o mnie uroczo troszczy, ale jeśli odda mi ubranie, mu samemu będzie zimno.

– Nie, przecież wtedy ty zmarzniesz...

– Jestem przyzwyczajony na takie temperatury. Nalegam, żebyś jednak wzięła. – rzekł, jednocześnie ściągając nakrycie. Podał mi bluzę, a ja ją założyłam. – Zbieramy się już?

Kiwnęłam głową, na co Mochi zaczął iść w stronę samochodu. Podążyłam za nim i po kilku minutach, już jechaliśmy w stronę domu BTS.

[Jeśli zostawisz gwiazdkę, będzie mi miło :) Przypominam, że rozdziały wstawiane w poniedziałki i piątki. Miłego dnia/nocy]

Porwana Fanka || BTS FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz