~Rozdział 3

137 9 9
                                    

     Na moment przed godziną 10:00, Clay zjawił się pod szkołą. Przedtem, zostawił kotka-przybłędę w klinice, w której pracuje jego dobra znajoma. Blondyn gotowy był na kolejną mordęgę na hiszpańskim, który jak na złość, przypadał na pierwszą lekcję. Powoli wkroczył do budynku i skierował swoje kroki do szatni. Szybko się przebrał i pobiegł na najwyższe piętro szkoły. Ku jego zdziwieniu, na jednym z parapetów siedział George, czule obejmując Marię. Patrząc na nich poczuł jakieś dziwaczne ukłucie w sercu.

-Czy ja jestem o niego, do cholery, zazdrosny?- pomyślał, opierając się plecami o jedną ze ścian- Nie, nie, nie! Nie ma opcji! Gogy znalazł kogoś, kogo kocha i powinienem się z tego cieszyć!

     Z przemyśleń wyrwał go głos Nick'a. Brunet wyrósł przed nim, jakby spod ziemi.

-Clay, słuchasz mnie?

-C...co? A, wybacz- westchnął, drapiąc się po karku- Mógłbyś powtórzyć?

-Mówię, że już sama egzystencja tej dwójki tutaj mnie strasznie irytuje- warknął cicho, zakładając ręce na piersi- Niech sobie będą razem, ale nie obok mnie.

     Blondyn nie odpowiedział. Wzruszył tylko ramionami i skrzywił się, kiedy usłyszał dzwonek. Zza nich wyłonił się nauczyciel, posyłając im pogardliwe spojrzenie, uchylił drzwi pomieszczenia, a uczniowie weszli do środka. Pan Warren wszedł zaraz za nimi, położył na biurku plik papieru i wyczekiwał, aż wszyscy zajmą swoje miejsca. Gdy tylko to się stało, odchrząknął w bardzo charakterystyczny sposób i zaczął prowadzić lekcje. Clay walczył ze sobą, żeby tylko nie zasnąć. Ciągle rozmyślał o dziwnym uczuciu jakie czuje, kiedy widzi jak blisko są Maria i Geogre. Nagle poczuł, jak kartka papieru uderza go w głowę. Ocknął się i rozejrzał po klasie. Dostrzegł Nicholasa, który definitywnie chciał przekazać mu, aby przeczytał treść kartki.

-Wy dwaj!- usłyszał lekko zachrypnięty głos Warren'a- Tablica jest tutaj, proszę się skupić!- mówiąc to wskazał trzymanym mazakiem na prawie cała zapisaną tablicę.

     Clay tylko coś odmruknął i poczekał, aż nauczyciel z powrotem zacznie zapisywać coś na tablicy. Rozwinął papierek i odczytał napisaną na nim wiadomość. „Stary, będę potrzebował twojej pomocy. Doinformuję po lekcji!". Przeniósł spojrzenie na bruneta, który od czasu do czasu na niego zerkał. Pokiwał głową na znak, że zgadza się mu pomóc, na co otrzymał serdeczny uśmiech swojego przyjaciela. Wrócił do „skupiania się" na lekcji, co chwilę spoglądając na zegarek.

-Niech to się skończy!- pomyślał, kiedy pan Warren zaczął wprowadzać nowe zagadnienia.

     Od załamania się wybawił go dzwonek. Najszybciej ze wszystkich zgarnął swoje rzeczy do torby i kiedy nauczyciel ich wypuścił, wybiegł na korytarz. Po chwili dołączył do niego Nick.

- Stary, potrzebuje pomocy- powiedział, odciągając wyższego chłopaka na bok.

- W czym?

- Noo...- zająknął się, krzyżując dłonie za plecami- Mam nadzieję, że pamiętasz co ci mówiłem o Karlu z niższej klasy?

-No, no, pamiętam- blondyn pokiwał głową- I co?

-No bo ja chcę się z nim umówić...- mruknął cicho, przenosząc wzrok na swoje trampki.

-Dawaj!- ucieszył się Clay, prawdopodobnie trochę głośniej, niż powinien- W czym problem?

-Cholernie się wstydzę i stresuję- wypalił prawie, że na jednym wdechu- Nie odważę się podejść do niego i po prostu się z nim umówić. Nie znamy się bardzo długo, bo od wakacji i nie mam pojęcia, jak zareaguje.

     Blondyn zmarszczył brwi. Bardzo chciał pomóc Nick'owi, jednak sam nie miał dużego doświadczenia w miłości. Westchnął i rozejrzał się po korytarzu. Po chwili doznał oświecenia...

-Ej, stary!- położył mu rękę na ramieniu- Chyba mam pomysł...

-No to się pochwal.

-Bo wy macie jakąś tam... przyjacielską relację, co nie?- zapytał, na co brunet pokiwał głową na potwierdzenie- No to robimy tak, po szkole podchodzimy do niego we dwóch, normalnie pytasz, czy miałby ochotę się z nami przejść. Opcje są dwie.

     Blondyn spojrzał jeszcze na zegarek, aby upewnić się, czy mają jeszcze czas. Lekcja zaczynała się za 5 minut, więc na spokojnie dokończy to, co zaczął.

-Opcja pierwsza, nie zgodzi się. Wtedy po prostu spróbujemy kiedy indziej- Clay cicho odkaszlnął, opierając się o ścianę za sobą- Ale kiedy już się zgodzi... Wtedy w dzień spotkania napiszę ci, że „coś mi wypadło" i nie mogę przyjść. Wtedy zostaniecie we dwóch.

-A co, jeśli jak dowie się, że zostajemy we dwóch, to sobie pójdzie?- wzruszył ramionami Nick- Nie wiem, kim dla niego jestem, a ta relacja „przyjacielska" może taka się zdawać tylko z mojej strony.

-To wtedy nie zasługuje, żeby z tobą być- zaśmiał się Clay- Dobra, chodźmy już, bo się spóźnimy zaraz.

     Chłopcy ruszyli po schodach na niższe piętro, na lekcję matmy. Teraz tylko dobić do końca dnia i zrobić to, co Nick powinien zrobić już dawno temu.

=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=

     Karl wolnym krokiem wyszedł z budynku szkoły. Po chwili zatrzymał się, aby zaczekać na Alexa, swojego chyba najbliższego kumpla. Jednak jemu się chyba nie spieszyło. Karl mruknął coś do siebie pod nosem i oparł się o jedną z lamp, robiących za oświetlenie budynku szkoły. Postanowił napisać do kolegi, aby łaskawie się ruszył, bo nie chce mu się czekać. W tym momencie, kątem oka dostrzegł, jak zbliża się do niego Nicholas wraz z Clayem, jego kolegą. Wyprostował się i spojrzał w ich stronę. Niewiele wyższy od niego brunet wyglądał na dość zestresowanego.

-Cześć Nick!- przywitał się z nim, kiedy stali praktycznie obok siebie.

-H...hej!- zająknął się chłopak- Mam do ciebie takie małe pytanie...

-No to słucham- zaśmiał się niższy.

     Jednak Nicka zatkało. Nie wiedział, co ma powiedzieć. Clay od razu to zauważył i postanowił ratować kumpla.

-Wybacz, Nick dziś nie czuje się najlepiej- położył dłoń na plecach swojego towarzysza i przybrał troskliwy wyraz twarzy- Chciał zapytać, czy chciałbyś może przejść się z nami gdzieś w sobotę?

-A, no pewnie- uśmiechnął się ciepło- Nick, a ty jak wrócisz do domu, to lepiej się połóż!

     Nicholas słysząc to, uśmiechnął się delikatnie i pokiwał głową na zgodę. W tym momencie podbiegł do nich Alex.

-Ayy man!- zaśmiał się głośno, stając przy Karlu.

-My będziemy już zmykać- wypalił nagle Clay, ciągnąc Nicka delikatnie w stronę parkingu- To ten, zgadamy się!

     Karl nie zdążył pokiwać głową, a obu starszych kolegów już zniknęło.

-Co chcieli?- zainteresował się Alex.

-Nick chciał się ze mną umówić- uśmiechnął się ciepło Karl, ciągnąc wzrokiem za Nickiem i Clayem- Co prawda nie sam na sam, ale wciąż...

-Moje dziecko idzie na randkę- twarz Alexa przybrała wyraz wzruszonej matki, jednak po chwili zagościł na niej szeroki uśmiech- Nie no, gratuluje!

-Żadna randka- fuknął Karl rumieniąc się lekko- Zwykłe, przyjacielskie spotkanie.

-Tak, taaak- zaśmiał się po raz kolejny niższy chłopak, na co Karl schylił się do ziemi i złapał z niej trochę śniegu, który szybko zbił w kulkę i zaczął celować w Alexa- Ale tak to nie!

     Zaczął uciekać, a Karl ruszył w pogoń za nim. Obaj śmiali się głośno, zwracając na siebie uwagę każdego, kogo mijali. Pogoń skończyła się wizytą twarzy Alexa w zaspie śniegu, czego na pewno nie żałował.



//Wolicie tutaj dłuższe rozdziały (1500-2500 słów), ale rzadziej, czy może krótsze (ok. 500-1500 słów), ale częściej?

~Just a friend to you...~ 《DNF》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz