Poniedziałek rano
Chloe- Trixie jesteś już gotowa???
Tix- tak mamo, a może Lucyfer by mnie zawiózł dzisiaj do szkoły???
Lucyfer uśmiecha się z rogu pokoju
Chloe- wiesz małpeczko jak się Lucyfer zgodzi to możecie jechać.
Lucyfer- oczyście, mogę też odebrać- uśmiecha się
-w pracy dziś sama papierkowa robota więc czemu nie.Chloe- tylko proszę, ostrożnie.
Lucifer i Trixie- dobrze mamo
Chloe- dobra idziecie już bo się spóźnicie- śmieje się
-kocham was pa.Trixie- pa mamo
Lucyfer i Trixie wyszli i wsiedli do auta
Trixie- mama cie bardzo lubi, powiedziała też kocham cię do ciebie- uśmiecha się
Lucifer- wiem ja ją też- mówi dumnie
Trixie- pasujecie do siebie, zabawny jesteś.
Lucyfer- to w związku z tym musisz mi teraz pomóc znaleźć jakiś pierścionek dla mamy.
Trixie- oświadczysz się mamie?? super!!!!, dobra to jedziemy.
Lucyfer i trix dojechali na miejsce i weszli do sklepu.
Lucifer- ten będzie idealny, największy.- wskazał na pierścionek.
Trixie- ale wiesz o tym że największy to nie znaczy najlepszy?
Lucifer- nie?
Trixie- nieeee
Lucifer- a to nie będzie tak że im większy tym bardziej ją kocham?
Trix-napewno nie, na przykład ten by jej się napewno spodobał. - wskazała ma srebrny pierścionek:
(Jestem leniwa wiem ale naprawdę nie chce mi się go opisywać, jest chyba ładny co nie? )
Lucifer- a nie za mały, nie obrazi się że ją za mało kocham albo coś takiego?
Trixie- napewno nie , to mama, spodoba jej się.
Lucifer- No dobra.
Lucifer kupił pierścionek i razem z Trixie wsiedli do auta.
Trixie- dobra to co teraz??
Kwiaty- No to chyba po kwiaty, wiesz jakie mama lubi?
Trixie- róże.