- Naprawdę byli w szatni?! - krzyknęła z niedowierzaniem Rafaella gdy jechała w stronę swojego domu.
Cały czas przeżywała, że nie było jej w tym momencie w szatni, a moją głowę zaprzątało tylko jedno pytanie.
Wzruszyłam ramionami.
- Tak w ogóle, gdzie ty się kręciłaś? - zapytałam patrząc na nią z ciekawością. Teraz to ona wzruszyła ramionami.
- Bawiłam się lepiej niż zawsze myślałam, że ty to robisz. . - powiedziała dobitnie, a ja jęknęłam głośno dopowiadając sobie resztę.
- Nie musiałam tego wiedzieć. - mruknęłam bawiąc się kartką w mojej kieszeni i strzępiąc jej boki.
- Znam go chociaż? - zapytałam z ciekawością.
Parsknęła głośno, skręcając w swoją ulicę.
- Wiele osób go zna. - mruknęła, a ja gdy skojarzyłam fakty spojrzałam na nią z niedowierzaniem.
- Nie. - wymamrotałam. - Błagam powiedz, że tego nie zrobiłaś...
Ponownie wzruszyła ramionami co mnie strasznie zirytowało. - Nie wzruszaj na mnie ramionami Rafaella!
- Daj spokój, Danny. To i tak nic nie znaczyło. - powiedziała.
Prychnęłam słysząc to idiotyczne przezwisko.
Miałam na imię Diana, jakim cudem zdrobnieniem miało być 'Danny'?
- Bratasz się z wrogiem. - syknęłam odwracając się do niej bokiem.
Oparłam głowę o szybę.
- Z wrogiem? - powtórzyła po mnie. - I to mówisz ty, która nie nienawidzi nikogo za to kim jest?
Prychnęłam jeszcze głośniej niż poprzednio.
- Mam powody aby nazywać Real wrogiem. - warknęłam z irytacją. - To są takie powody o których ty także powinnaś wiedzieć.
Rafaella wymruczała coś pod nosem.
- Powiedz mi chociaż kto to był. - powiedziałam ciagle bawiąc się karteczką w kieszeni.
Nigdy w zyciu nie zamierzałam do niego zadzwonić, jednak ta rzecz była świetną pomocą w zbiciu nudy.
- Isco. - wyszeptała, a ja podniosłam się na fotelu.
- Jest mi ciebie żal. - mruknęłam. - Przyjaciel Marc'a? Bartry, serio?
Wzruszyła ramionami co zapewne stało się już naszym zwyczajem.
- Do niczego nie doszło. - wymamrotała zatrzymując się pod domem. - Tylko kilka buziaków.
Oparłam się o oparcie nie uważając tej rozmowy za zakończoną.
- Od jak dawna go znasz? - zapytałam szybko ją rozgryzając.
Nastąpiła cisza. - Nie od dzisiaj, prawda?
- Nie. - odpowiedziała z bólem. - Ale zanim zaczniesz osądzać, chociaż wysłuchaj.
- Daj spokój. - mruknęłam otwierając drzwi i idąc w stronę budynku. - Ney cię zabije.
- To nie jego sprawa. - syknęła wychodząc za mną i doganiając mnie na ścieżce. - To mój biznes kogo wpuszczam do łóżka.
- Boże. - jeknęłam zakrywając uszy. - Daruj sobie.
Zaśmiała się, a niezręczna atmosfera minęła.Gdy siedziałyśmy w jej domu oglądając jakieś głupie seriale nagle przypomniałam sobie o karteczce w kieszeni.
Wyciągnęłam ją.
Była pognieciona i wygladała jak psu z gardła jednak cyfry na niej były doskonale widoczne.
- Co to? - zapytała z ciekawością Rafa, wyciągając łyżeczkę z buzi i na mnie patrząc.
- Jak ten twój Harry ma na nazwisko? - odpowiedziałam pytaniem.
Spojrzała na mnie ze zmrużonymi oczami jakby niedowierzając.
- Styles. - odpowiedziała szybko, podejrzliwie mi się przyglądając.
Westchnęłam lekko patrząc na nią .
- A więc to numer Harry'ego Styles'a.
CZYTASZ
The Stupid and The Proud » styles ✓ [book one]
FanficDiana od zawsze gardziła wszystkimi boysbandami twierdząc, że to sztuczne gwiazdeczki, które mają podkładane wszystko pod nos. Czy to zazdrość? Nie, po prostu czysta niechęć. Ona sama jako siostra najlepszego piłkarza na świecie, nie mogła narzekać...