→ 7 RW

14.9K 887 9
                                    

- Naprawdę byli w szatni?! - krzyknęła z niedowierzaniem Rafaella gdy jechała w stronę swojego domu.
Cały czas przeżywała, że nie było jej w tym momencie w szatni, a moją głowę zaprzątało tylko jedno pytanie.
Wzruszyłam ramionami.
- Tak w ogóle, gdzie ty się kręciłaś? - zapytałam patrząc na nią z ciekawością. Teraz to ona wzruszyła ramionami.
- Bawiłam się lepiej niż zawsze myślałam, że ty to robisz. . - powiedziała dobitnie, a ja jęknęłam głośno dopowiadając sobie resztę.
- Nie musiałam tego wiedzieć. - mruknęłam bawiąc się kartką w mojej kieszeni i strzępiąc jej boki.
- Znam go chociaż? - zapytałam z ciekawością.
Parsknęła głośno, skręcając w swoją ulicę.
- Wiele osób go zna. - mruknęła, a ja gdy skojarzyłam fakty spojrzałam na nią z niedowierzaniem.
- Nie. - wymamrotałam. - Błagam powiedz, że tego nie zrobiłaś...
Ponownie wzruszyła ramionami co mnie strasznie zirytowało. - Nie wzruszaj na mnie ramionami Rafaella!
- Daj spokój, Danny. To i tak nic nie znaczyło. - powiedziała.
Prychnęłam słysząc to idiotyczne przezwisko.
Miałam na imię Diana, jakim cudem zdrobnieniem miało być 'Danny'?
- Bratasz się z wrogiem. - syknęłam odwracając się do niej bokiem.
Oparłam głowę o szybę.
- Z wrogiem? - powtórzyła po mnie. - I to mówisz ty, która nie nienawidzi nikogo za to kim jest?
Prychnęłam jeszcze głośniej niż poprzednio.
- Mam powody aby nazywać Real wrogiem. - warknęłam z irytacją. - To są takie powody o których ty także powinnaś wiedzieć.
Rafaella wymruczała coś pod nosem.
- Powiedz mi chociaż kto to był. - powiedziałam ciagle bawiąc się karteczką w kieszeni.
Nigdy w zyciu nie zamierzałam do niego zadzwonić, jednak ta rzecz była świetną pomocą w zbiciu nudy.
- Isco. - wyszeptała, a ja podniosłam się na fotelu.
- Jest mi ciebie żal. - mruknęłam. - Przyjaciel Marc'a? Bartry, serio?
Wzruszyła ramionami co zapewne stało się już naszym zwyczajem.
- Do niczego nie doszło. - wymamrotała zatrzymując się pod domem. - Tylko kilka buziaków.
Oparłam się o oparcie nie uważając tej rozmowy za zakończoną.
- Od jak dawna go znasz? - zapytałam szybko ją rozgryzając.
Nastąpiła cisza. - Nie od dzisiaj, prawda?
- Nie. - odpowiedziała z bólem. - Ale zanim zaczniesz osądzać, chociaż wysłuchaj.
- Daj spokój. - mruknęłam otwierając drzwi i idąc w stronę budynku. - Ney cię zabije.
- To nie jego sprawa. - syknęła wychodząc za mną i doganiając mnie na ścieżce. - To mój biznes kogo wpuszczam do łóżka.
- Boże. - jeknęłam zakrywając uszy. - Daruj sobie.
Zaśmiała się, a niezręczna atmosfera minęła.

Gdy siedziałyśmy w jej domu oglądając jakieś głupie seriale nagle przypomniałam sobie o karteczce w kieszeni.
Wyciągnęłam ją.
Była pognieciona i wygladała jak psu z gardła jednak cyfry na niej były doskonale widoczne.
- Co to? - zapytała z ciekawością Rafa, wyciągając łyżeczkę z buzi i na mnie patrząc.
- Jak ten twój Harry ma na nazwisko? - odpowiedziałam pytaniem.
Spojrzała na mnie ze zmrużonymi oczami jakby niedowierzając.
- Styles. - odpowiedziała szybko, podejrzliwie mi się przyglądając.
Westchnęłam lekko patrząc na nią .
- A więc to numer Harry'ego Styles'a.

The Stupid and The Proud » styles ✓ [book one]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz