Siedziałam na ławce co jakiś czas śmiejąc się z żartów Nina i zajadając kanapkę. Mulat nie miał z kim jeść lunchu, bo Alya poszła na rekrutacje prowadzących do szkolnego radiowęzła.
- No i kiedy krzyknąłem mój kuzyn wypluł na mnie kaszkę! Rozumiesz to Mari?! - Nino zaczął gestykulować rękoma, a ja o mało co nie zakrztusiłam się moją kanapką
- Świetna z ciebie niania Nino. - zaśmiałam się i szturchnęłam go w ramię widząc zmierzającą w naszą stronę Alye, która miała banana na twarzy
- I jak kochanie? Udało się?
- Tak! - krzyknęła szczęśliwa i usiadła na kolanach mulata
- Kiedy zaczynacie pracę? - spytałam odkręcając się w ich stronę
- Jutro na długiej przerwie. Razem ze mną dostała się świetna dziewczyna, musicie ją poznać!
- Chętnie! - uśmiechnęłam się, a gdy para zaczęła rozmawiać zapominając o całym świecie wróciłam do jedzenia kanapki i przypomniałam sobie sytuację z rana. Felix teraz siedział na ławce obok Adriena i Kagami prychając co jakiś czas i jedząc sushi. Nie wiem po co przyleciał do Paryża, szczególnie po ostatnich wydarzeniach z jego udziałem. Może jego mama ma sprawy do załatwienia? Może wypuszczają nową kolekcję z Panem Agrestem? Możliwości jest wiele, ale nic nie zmieni faktu, że Felix nie zmienił się w ogóle. Nadal jest wredny i zapewne nadal przebiegły. Nie wiadomo ile roboty Ladybug i Chat Noir będą mieć jeśli Felix będzie przyczyniał się do akumanizacji innych. Najlepiej jeśli na razie nie będę o tym myśleć, bo jestem niemal na sto procent pewna, że pracy będzie więcej niż zwykle.
- Marinette, jak siedzi się z Felixem? - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Alyi
- Świetnie. Jest lepiej niż myślałam. - uśmiechnęłam się, a naszą rozmowę przerwał dzwonek. Chwyciłam plecak, a Alya i Nino poszli w moje ślady. Po chwili całą paczką byliśmy w drodze do klasy i rozmawialiśmy o wypadzie do kina, który zaplanowaliśmy na przyszłą sobotę.
- Może spytamy Grahama De Vanily czy chce iść z nami? - Zaproponowała moja przyjaciółka, a ja jak na zawołanie zaczęłam się krztusić
- Myślę, że to dobry pomysł. - wtrącił się mulat, a ja chciałam się załamać
- Taak to świetny pomysł... - dodałam nie pewnie. Zabijcie mnie...
- Wszystko w porządku Marinette?
- Tak, tak. Wszystko ok. - odpowiedziałam zaniepokojonej Alyi
- To co? Idziemy się go spytać?
- To wy idźcie, ja... Muszę do łazienki!
- Ale... Jest już po dzwonku. - Alya uniosła jedną brew do góry i skrzyżowała ręce na piersi
- Trudno! - powiedziałam i szybkim krokiem zaczęłam oddalać się w stronę łazienek... Jeśli Felix pójdzie z nami do kina na pewno nie wysiedzę spokojnie. Przeklęty Graham De Vanily. I ten jego rozpraszający zapach. Pachnie czekoladą i wanilią i z jakiegoś powodu strasznie mi to przeszkadza, chociaż to zdecydowanie jeden z moich ulubionych zapachów. Cała jego osoba jest irytująca. Krytyczne spojrzenia w kierunku mojego zeszytu zapewne będą już codziennością, a prychnięcia gdy ktoś zrobi błąd na tablicy tylko potęgują moją niechęć. To zaledwie jeden dzień, a ja już mam dość. A co jeśli Felix przypadnie Alyi i Nino do gustu i będziemy widywać się też w weekendy? Jakbym nie miała już wystarczających problemów na głowie. Oczywiście mogłabym spróbować go polubić, ale on raczej nie pała do mnie sympatią. W każdym bądź razie jeśli nasze spotkania będą miały miejsce również poza szkołą będę musiała to wytrzymać, co będzie jedną z trudniejszych rzeczy z, którymi przyjdzie mi się zmierzyć w tym roku. A teraz muszę wrócić na lekcję, bo nie chce mieć zaległości u Pani Mendelejew.
Dość szybko znalazłam się pod drzwiami i nacisnęłam klamkę
- Dzień Dobry, przepra... - nie dokończyłam. Jedyną osobą, która była w klasie był Felix ścierający tablicę.
- Już po lekcji Cheng, spóźniłaś się. - powiedział zimno
- A-ale jak to?
- Może gdybyś miała poczucie czasu zauważyłabyś, że siedziałaś w łazience czterdzieści pięć minut.
- Skąd wiesz, że byłam w łazience?
- Domyśliłem się po tym jak twoi przyjaciele zaproponowali mi wypad do kina. Czułaś się zbyt skrępowana, żeby podejść z nimi, Co Cheng? - przybrał pewny ton głosu pokazując mi... Że wie lepiej? To było zadufanie w sobie czy duma? Sama już nie wiem. To brzmiało jakby chciał przeciąć powietrze tym swoim ''Co, Cheng?''.
- Tu mnie masz. Czułam się skrępowana. Starałam się być dla ciebie miła gdy usiadłam z tobą w jednej ławce, ale ty skutecznie mnie zniechęciłeś. Jak mam się czuć kiedy moi przyjaciele chcą cię zaprosić do kina? Nie lubisz mnie. Co jeśli nie zgodziłbyś się tylko dlatego, że ja byłam z nimi? - Felix zacisnął usta w wąską linijkę i z zniesmaczeniem spojrzał mi w oczy
- Dlaczego?
- Dlaczego, co?
- Dlaczego nie przeszkodziłaś im w zaproszeniu mnie. Przecież ty też mnie nie lubisz.
- Tego nie powiedziałam, a nawet jeśli to moje zdanie nie powinno wpłynąć na ich decyzję. Może ich polubisz?
- Skoro nie chcesz, aby coś wpłynęło na ich decyzję to czemu skłamałaś, że fajnie się ze mną siedzi?
- To mechanizm obronny. Nie każdy musi znać całą prawdę. Gdybym powiedziała coś innego Alya miałaby wyrzuty sumienia, a to ostatnie czego bym chciała. - westchnęłam. To brzmiało żałośnie, ale musiał wiedzieć. To kłamstwo dotyczyło go i powinien znać prawdę, a zresztą nie chciałam by dopowiedział sobie niektóre fakty
- Często stosujesz swój ''Mechanizm Obronny'' Cheng?
- Nawet bardzo często.
- I pewnie nie chciałabyś, żeby ktoś o tym wiedział, hm?
- Właściwie to... Masz rację, Graham De Vanily
- W takim razie czemu ja wiem?
- Bo tylko ty pytałeś. Nie jestem dobra w kłamaniu pod presją, jestem wtedy strasznie nie naturalna. O wiele łatwiej kłamie się gdy druga osoba niczego nie podejrzewa.
- A co gdybym komuś o tym powiedział?
- Nie wiem. Zależy komu.
- Na przykład... Adrienowi.- uśmiechnął się z nieodgadnioną iskrą w spojrzeniu
- O jakim kłamstwie? - przełknęłam głośno ślinę... On wie
- Ciągle powtarzasz, że jest dla ciebie tylko przyjacielem... Czy to przypadkiem nie kłamstwo?
- Skąd taki wniosek?
- Dobrze wiesz co zrobiłem z waszymi życzeniami z tableta. Czy nie powiedziałaś tam przypadkiem ''Kocham cię, Adrien''?
- Faktycznie, coś takiego mogło mieć miejsce... - powiedziałam speszona i podniosłam plecak z podłogi. Chciałam jak najszybciej wyjść z tej sali i zapomnieć o tym, że mój sekret jest w rękach jednej z najbardziej nieodpowiednich osób na świecie
- Cheng, poczekaj...- gdy chwytałam już za klamkę dłoń Felixa wylądowała na moim nadgarstku. Przeklęte dreszcze rozeszły się po moim ciele, a oczy wytrzeszczyły się w zdziwieniu - Nikomu nie powiem, ale nie używaj w sobotę tych przesłodzonych perfum... - wyszeptał mi do ucha, a jego podbródek delikatnie spoczął na moim ramieniu
- Ty też przystopuj z czekoladą i wanilią, Graham De Vanili. - powiedziałam na pozór spokojnie - Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - po tych słowach opuściłam klasę... I miałam jeszcze większe wątpliwości co do sobotniego spotkania...
CZYTASZ
❝ғᴏʀʙɪᴅᴅᴇɴ❞ ғᴇʟɪx x ᴍᴀʀɪɴᴇᴛᴛᴇ ᴍɪʀᴀᴄᴜʟᴏᴜs
Lãng mạn- Oni się nie znoszą. - Nie. Oni nie. Myślę, że jest wręcz przeciwnie.