XVII

1.6K 104 188
                                    

Tego dnia pogoda nie sprzyjała pozytywnemu nastawieniu. Od rana padało i ogólnie było dość szarawo, i niezbyt ładnie. To jednak nie dotykało wiecznie zadowolonego z siebie Erena Jaegera, który dumnie krążył po korytarzu. Nie brakowało mu uwagi, ponieważ miał na sobie wiele spojrzeń. Lubił to, chociaż powoli to już nie liczyło się dla niego... Jego bycie szkolną gwiazdą przestawało być ekscytujące wtedy, gdy nie podziwiała go jedna, wyjątkowa osoba... Chłopakowi przechodziło to przez myśl, ale prędzej uznawał, że po prostu nudzi mu się sława, jeśli można to tak nazwać. To go ani trochę nie dziwiło, bo znał siebie... A, żeby zostać ulubieńcem szkoły, nie musiał nawet kiwać palcem... To w ogóle z automatu czyniło tę funkcję nieatrakcyjną dla niego.

Szatyn akurat szedł na kolejną lekcję, kiedy zauważył w zasięgu wzroku piękną postać. Levi właśnie coś zawieszał, prawdopodobnie związanego ze swoim klubem. Przy sobie miał ławkę, gdzie leżało pudełko pinesek, po które niekiedy sięgał. Eren uśmiechnął się przebiegle, po czym wykorzystał odpowiedni moment i podbiegł do starszego. Kiedy brunet znów sięgnął po kilka krótkich gwoździków, wtedy śniadoskóry zamachnął się i pewnie klepnął starszego w pupę. Levi natychmiast drgnął, prostując ciało, a przy tym jęknął cichutko. Następnie zmarszczył brwi z irytacją na twarzy i właśnie w taki sposób spojrzał na winowajcę. Wiedział, że jest nim Eren... Jednak, kiedy zobaczył tego rozczulającego i uśmiechniętego chłopaka, złogodził swój wyraz twarzy.

- Hej, bejb - zaczął szatyn, uważnie lustrując całą budowę starszego - Co robisz dzisiaj wieczorem?
- Na pewno będę zajęty - odpowiedział spławiająco.
- Jestem jedynym chłopakiem, z którym możesz być naprawdę zajęty - przyznał pewnie, karmiąc tym swoje ego.
- Nie powiedziałem, że będę z kimś...
- Czym innym możesz być zajęty w piątkowy wieczór? - spytał szczerze zdziwiony - Raczej nie pójdziesz na imprezę. Ty tego nie lubisz...

Chłopak chwilę czekał na odpowiedź starszego, ale ostatecznie wyprzedził go i spytał z uśmiechem:

- Będziesz tulić swoje ulubione poduszki?
- Co... - spojrzał w bok, czując wypieki na twarzy - Czemu to cię interesuje, Eren?
- Wiesz... Mam coś, czego im brakuje...
- Pytałem, czemu interesują cię moje plany na wieczór... - warknął.
- Ach, to! - pokiwał głową - To w sumie podobnie... Mam na ciebie ochotę. Wiesz, kiedy spróbowałem cię w samochodzie twojej matki, poznałem swój ulubiony smak... Zjadłbym jeszcze... I chcę popatrzeć jak zwijasz się z rozkoszy...
- No na pewno... - te słowa naprawdę go zawstydzały - Sam nie wytrzymujesz i pierwszy dochodzisz...
- Kiedy?! - zmarszczył brwi w zdumieniu.
- Na przykład kiedy kazałeś mi chodzić w babskich ciuchach... - zrobił naburmuszoną minę, po czym zmienił ton, żeby podkreślić swoje słowa - Jeszcze mnie popędzałeś...
- To niesprawiedliwe! - zaprotestował, marszcząc brwi bardziej - Ty byłeś pod wpływem czegoś, przez co byłeś też bardziej wytrzymały, a mnie prowokowałeś! Nie mogłem się kontrolować w ogóle wtedy! To przez ciebie!
- Przez ciebie! Bo mi to dałeś!
- W sumie... - nagle uspokoił głos i zastanowił się - Gdybyśmy byli razem pod wpływem, byłoby sprawiedliwiej...

Brunet przez chwilę patrzył podejrzliwie na chłopaka, a ten posłał mu zachęcający i jednoznaczny uśmiech.

- Eren, nie chcę... - brunet pokręcił głową, patrząc na chłopaka z czymś w rodzaju zmartwienia.
- No weź, Levi... - rzekł ciepło - Nie chciałbyś znowu tego poczuć? Na pewno nie żałujesz doznań...
- Nie chcę tego powtarzać... - jego policzki pokrył jeszcze mocniejszy rumieniec - Znowu będzie mi wstyd...
- Nie martw się... - objął go ramieniem w opiekuńczy sposób - Będziemy grzecznie siedzieć w twoim domku. Kiedy zrobi się gorąco, od razu przejdziemy do rzeczy. Wtedy przekonasz się, że szybciej doprowadzę ciebie do orgazmu niż siebie.
- Eren... - poczuł ciarki na całym ciele, słysząc te słowa. Jednak musiał stwarzać pozory, więc udał, że nic takiego nie odczuł - Nie bądź tego taki pewien...
- Niech będzie... - zaśmiał się, przewracając oczami - Nawet, jeśli szybciej dojdę, co się nie wydarzy, to będziesz miał najlepszy seks w swoim życiu.
- Może być jeszcze lepszy? - spojrzał gdzieś w dół, a przy tym miał dziecięcą naiwność w oczach.
- Co? - zdziwił się słowami, których nie dosłyszał.

[ERERI] Piękny i bestia ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz