- Nawet nie wiesz jak się cieszę! - zawołała podekscytowana Rafaella, gdy wsiadłam do jej auta następnego dnia.
Buntowniczo nie zapięłam pasów, wiedząc, że to ona by płaciła mandat.
W jakiś sposób musiałam pokazać jej swoje niezadowolenie, a tylko ten pomysł przyszedł mi do głowy.
- Ja też. - mruknęłam szukając stacji w radiu, która nie mówiłaby o dzisiejszym koncercie. - Można tam gdzieś kupić zatyczki do uszu?
Brunetka rzuciła mi ostrzegawcze spojrzenie.
Uniosłam lekko dłonie ku górze.
- Nie chcę przez nich ogłuchnąć. - dodałam.
Gdy czerwony samochód dziewczyny zatrzymał się na światłach, odwróciła się w moją stronę.
- Możesz przestać być tak negatywna? - zapytała patrząc na mnie gniewnie. - Może dasz im szansę?
Parsknęłam wygodniej siadając we fotelu.
- Próbowałam to zrobić, gdy przyniosłaś mi ich płyty do domu. - mruknęłam. - Jakoś nie wyszło.
Dziewczyna westchnęła głośno, prawdopodobnie przeklinając mnie w duchu.
- Masz się tam dobrze bawić. - rozkazała. - Ja ich uwielbiam to ty też musisz.
Zaśmiałam się.
- W takim razie skoro ja lubię Arctic Monkeys to ty też musisz ich lubić. - powiedziałam.
Nastąpiła chwila ciszy, a ja wiedziałam, że wygrałam.
- Zapomnij, że to powiedziałam. - mruknęła wduszając pedał gazu.- Nie pójdę tam w tym. - powiedziałam poważnie, gdy Rafaella pokazała mi koszulkę z twarzami chłopaków.
Koszulka sama w sobie nie była zła, jednak jej wściekle różowy kolor sprawił, że miałam ochotę za nią zapłacić i gdzieś spalić.
Rafa załamała ręce.
- Nie przesadzaj. Jest fajna. - mruknęła z entuzjazmem.
- Może 11 lat temu by mi się spodobała. - odezwałam się siadając na ławeczce w sklepie kolekcjonerskim.
Gdy byłam młodsza, wszystko co miałam było różowe.
Nie wyobrażałam sobie wyjścia z domu, bez jakiegoś dodatku w tym kolorze.
- Możemy iść. - powiedziała stając przede mną z siatką pełną bezwartościowych rzeczy.
Według mnie One Direction się sprzedali.
Jaki szanujący się Boys band pozwoliłby na produkcję śniadaniówek, skarpetek czy lalek?- Chyba sobie żartujesz. - powiedziałam patrząc na 20 letnią dziewczynę, która miała na sobie fioletową koszulkę z One Direction, na głowie czapkę z ich logiem, a na policzkach zmywalne tatuaże z ich imionami. - Nie wejdę z tobą na stadion. To obelga dla Nou.
Parsknęła pod nosem.
- Nie przesadzaj. - mruknęła poczym coś mi podała.
Spuściłam wzrok na moją rękę.
Na otwartej dłoni leżała pomarańczowa bransoletka ze znakiem nieskończoności i napisem 'directioner'.
Natychmiast ją jej oddałam.
- Nie mogę tego nosić. - wymamrotałam. - Nie jestem jedną z directioners.
Rafaella wzruszyła ramionami, chwytając mój nadgarstek i zakładając na niego biżuterię.
- Przez ten jeden wieczór możesz być ich fanką. - powiedziała, chwytając mnie za rękę i ciągnąc do wejścia na stadion.Dziewczyny z różnymi transparentami przepychały się, aby jako pierwsze dostać na swoje miejsca.
Nie rozumiałam tego.
Po co się przepychały skoro, każda miała wyznaczone dla siebie miejsce?
Bez sensu.Gdy w końcu nas wpuścili, miałam ochotę zabić tego, kto ściągnął murawę, aby postawić na ziemi scenę.
Postanowiłam się dobrze bawić, ale z takim widokiem to będzie trudne.
Nasze miejsca były odrazu przy scenie.
- Jesteś najlepszą przyjaciółką na całym świecie. - powiedziała Rafaella gdy dotarłyśmy na swoje miejsca.
- Wiem. - mruknęłam wciąż ubolewając nad tym, że nie dostałam nigdzie zatyczek. - Wisisz mi porządny obiad.
Brunetka się zaśmiała.
- Wystarczy, że się uśmiechniesz do Ney'a. - stwierdziła, a ja parsknęłam.
- Ty masz mi postawić obiad, nie twój brat. - powiedziałam.
Neymar, cóż nie dało się ukryć, że robił bardzo wiele abym zwróciła na niego uwagę.
Jednak nie wiedział bardzo ważnej rzeczy.
Już nigdy nie zwiążę się z piłkarzem.Światła nagle pogasły, a krzyki fanek i dźwięki perkusisty zagłuszyły całkiem walkę moich myśli w głowie.
Odecthnęłam głośno wiedząc, że będą to najdłuższe trzy godziny w moim życiu.*Skrót od Camp Nou. Diana często będzie tak mówić, więc zapamiętajcie to.
W gwoli ścisłości - Camp Nou to stadion FC Barcelony.
***
Żeby nie było hejtów!
Ja wcale tak nie myślę o one direction ;)
CZYTASZ
The Stupid and The Proud » styles ✓ [book one]
FanfictionDiana od zawsze gardziła wszystkimi boysbandami twierdząc, że to sztuczne gwiazdeczki, które mają podkładane wszystko pod nos. Czy to zazdrość? Nie, po prostu czysta niechęć. Ona sama jako siostra najlepszego piłkarza na świecie, nie mogła narzekać...