→ 4 RW

16K 881 41
                                    

Stadion skąpany był w kolorowych światłach, a tłumy zebrane pod sceną jak i na trybunach krzyczały w niebogłosy zdzierając swoje gardła.
Piątka chłopców pojawiła się w kłębach dymu zachwycając swoje fanki.
- Dobry wieczór Barcelono! - zawołał wychodząc z dymu chłopak z burzą loków na głowie.
- Buena Noches!* - krzyknął uroczy blondyn, który wszedł na scenę zaraz po brunecie.
Miał na twarzy wielki uśmiech, a ja zastanawiałam się jak bardzo jest on szczery.
Gdy usłyszałam wrzask Rafaelli, wiedziałam, że ten jest jej faworytem.
- Muszę przyznać, że stadion robi niesamowite wrażenie. - odezwał się trzeci chłopak wchodzący na scenę.
Za nim weszła jeszcze dwójka, która nie powiedziała nic oprócz: wow.
Chłopak, który powiedział, że stadion mu się podoba, zrobił na mnie największe wrażenie.
Wydawał się najsympatyczniejszy z całej piątki, a jego twarz dawała uczucie, że można było mu ufać.
W tym momencie strasznie się cieszyłam, że postrafiłam doskonale mówić po angielsku jak i rozumieć co mówili.

- Jak mają na imię? - zapytałam przyjaciółkę.
Pokręciła głową z niedowierzaniem, gdy z bólem oderwała wzrok od swoich idoli aby na mnie spojrzeć. Wzruszyłam ramionami. - No co? Powinnam zrobić notatki?
- Tak! - zawołała z irytacją, na co ja poraz kolejny wzruszyłam ramionami.
To był jedyny koncert tej grupy na którym zamierzałam się pokazać, nie potrzebowałam nic o nich wiedzieć. Westchnęła głęboko po czym przybliżyła się do mnie, aby na ucho wyszeptać mi poszczególne imiona. - to jest Liam. - wskazała na chłopaka, który według mnie był najsympatyczniejszy. - Niall. - wskzała na blondyna, który wygłupiał się z chłopakiem o imieniu... - Louis, a ten z czarnymi włosami to Zayn. - przez chwilę przyglądałam się chłopakowi, który wydawał się być nieobecny. Z tej odgległości mogłam śmiało stwierdzić, że miał najdłuższe rzęsy jakie kiedykolwiek widziałam u chłopaka. - A to Harry. - mój wzrok wylądował na chłopaku z burzą loków na głowie.

Po sposobie z jakim się rozglądał, nie przypadł mi do gustu.
Arogancja i pewność siebie biła od niego na kilometr sprawiając, że zalała mnie fala irytacji.
Szybko odwróciłam wzrok nie zaprzątając sobie głowy niepotrzebnymi sprawami.
Nie musiałam rozważać jego zachowania, nie miałam do tego prawa.

- Mamy nadzieję, że zaśpiewacie z nami Steal My Girl. - powiedział radośnie Liam do mikrofonu swobodnie przemieszczając się w coraz to nowe miejsca sceny.
Parsknęłam lekko.
Tak, pewnie.
Gdybym tylko znała tą piosenkę.

Po zakończonym koncercie z ulgą wyszłam na świeże powietrze.
Moja głowa pękała od nieustannych wrzasków, a ja przysięgłam sobie, że nigdy więcej nikt mnie do tego nie przekona.
- W przyszłym roku też przyjdziemy. - powiedziała radośnie rozanielona Rafaella z bólem wychodząc ze stadionu.
Miała na twarzy wielki uśmiech, a ja zastanawiałam się jakim cudem zwykły koncert tak ją uszczęśliwił.
- Nie! - syknęłam szybko. - Chyba, że pójdę posiedzieć w szatniach, a ty później przyjdziesz i mnie obudzisz.
Pokręciła rozbawiona głową chwytając mnie pod ramię i zmierzając do auta.
- Podobało ci się?- zapytała.
Wzruszyłam lekko ramionami.
- Myślałam, że będzie gorzej. - skłamałam gładko nie chcąc robić jej przykrości.
Gorzej być nie mogło.
Uśmiechnęła się kącikiem ust odblokowując samochód.
- Wiedziałam, że ci się spodoba. - wymamrotała pakując do środka swoją torbę. - Który wpadł ci w oko?
Zmrużyłam oczy wsiadając do samochodu i opierając się o szybę.
Zamierzałam włączyć jednak głowa wciąż pulsowała mi po koncercie.
- Żaden. - odpowiedziałam bez zawahania.
- Nie ściemniaj. - zaśmiała się, świecąc telefonem, aby trafić kluczem do stacyjki.
- Mówię poważnie. - odpowiedziałam opierając głowę o szybę. - Już chyba wolałabym twojego brata.
Samochód ruszył z cichym pomrukiem, a da Silva wbiła we mnie zdezorientowane spojrzenie.
- Ouch. - mruknęła starając się wyjechać z parkingu bez potrącenia żadnej nastoletniej fanki, która była zbyt podekscytowana aby patrzeć dookoła. - Poważnie.
Kiwnęłam jedynie głową przymykając oczy.
Chciałam po prostu być już w domu.

- Będziesz na jutrzejszym meczu? - zapytała włączając radio gdy byłyśmy już w połowie drogi do mojego domu. - W sumie dzisiejszym?
Deszcz, który rozpadał się na dobre sprawiając, że ciężkie krople deszczu zderzały się z szybą. W tle miasta było widać już pierwsze oznaki nadchodzącej burzy, którą uwielbiałam.
Szybko podniosłam rękę i z zamkniętymi oczami wymacałam guzik radia.
Przestało grać gdy go nacisnęłam.
Nie mogłam znieść żadnej muzyki.
- Lepiej zadaj sobie pytanie, czy kiedykolwiek mnie nie było. - poleciłam zgodnie z prawdą, a ona roześmiała się wesoło.
- Racja. - powiedziała. - Ty mój prawdziwy cule.
Uśmiechnęłam się lekko zerkając na niàą.
- FC Barcelona es mes que un club.*

*Dobry wieczór jęz. Hiszpański
*Cule jest to fan barcelony, który płaci składki na klub.
Dzięki tym składkom, ludzie mają tańsze wejście na mecze oraz taniej mogą kupować koszulki albo inne gadżety z logiem ich ukochanego klubu.
*FC Barcelona to więcej niż klub jęz. Kataloński

*** BelieberFeat1D  Proszę bardzo ;)
Miłego dnia :*

The Stupid and The Proud » styles ✓ [book one]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz