Jestem dziewczyną ze Szkocji o mysich blond włosach, zielonych oczach, mam 20 lat i niezwykłe życie. Razem z rodzinami jesteśmy rodziną czarodziejów, każdy z nas ma swój osobisty dar. Mój tata potrafi dyrygować wiatrem, moja mama wyczuwa nawet najskrytsze uczucia, mój mały brat podnosi rzeczy stanem umysłu. Mój dar jednak jest bardziej klątwą, nikt oprócz rodziców nie wie o nim. Każdy w szkole myśli, że jestem dziwadłem bez daru, wyśmiewają się, jestem zwykłym pośmiewiskiem. Nikt nie może się dowiedzieć, że widzę zmarłych. Tak widzę duchy, w dzień, w nocy, a nawet we śnie. Gdyby się ktoś dowiedział, wylądowałabym w kaplicy, gdzie dosłownie rozcięliby mi bebechy, ponieważ tylko niektóre wampiry je widzą, żaden mag nie ma takiej umiejętności. Ciężko mi ukrywać przed wszystkimi, że widzę duchy, które są wszędzie, a są ich trzy rodzaje. Pal licho jak są to zwykłe duchy zmarłych ludzi, nazywane są zagubionymi duszami, one chodzą po ziemi i potrzebują pomocy, aby przejść na drugą stronę, większości z nich staram się pomagać, żeby odzyskali spokój, na który zasługują. Drugi rodzaj Białe Istoty, jest to postać, która zstąpiła z zaświatów i jest dobra, pilnują porządku rzeczy, aby magowie nie przesadzili z magią, ostrzegają o tych, co używają czarnej złej magii. One nie mówią, wydaje się jakby, złożyły śluby milczenia. Niestety jest ich coraz mniej, ponieważ zabijają je najokropniejsze istoty, jakie istnieją, a nie powinny, nazywają się Cienie. Jest to trzeci rodzaj duchów, a nawet nie wiem, czy to mogę nazwać duchem, są to byty, które nigdy nie chodziły po świecie, zstąpiły z podziemia i niszczą wszystko, co napotkają, każde szczęście wysysają z człowieka. Białe Istoty, wyglądają jak takie małe Aniołki, świeca białą poświatą, nie przyjmują żadnej formy, a cienie przyjmują formę najgorszych koszmarów. Są to demony, chcące opętać ludzi, aby posiąść ich ciało i duszę.Starałam się ukryć to co widzę, nie zwracać uwagi na te istoty otaczające nas, jednak nie zawsze dałam radę. Pewnego dnia, który był bardzo deszczowy, pojechałam z moją klasą na wycieczkę do starego opuszczonego kościoła nocy. Nauczyciele chcieli nas ostrzec, co się dzieje z ludźmi używającymi czarnej magii. Na początku ucieszyłam się, że mogę zobaczyć coś nowego. Szliśmy bardzo dużymi krzakami, co było mi nie na rękę, ponieważ nie lubię takich klimatów, wolę prostą betonową drogę, ale niektórzy czuli się jak ryba w wodzie. Moich 2 kolegów i jedna koleżanka, a dokładniej wilkołaki, biegały po lesie, nawet nauczyciele nie byli w stanie ich okiełznać. 5 wampirów szło za nami marudząc, że muszą iść, powoli jak my magicy, jest nas 10 łącznie ze mną, żadne z nas się nie dogaduje, że sobą, ale jedno ich łączy, niechęć do mnie. Jestem nie za bardzo lubianą i arogancką, niemiłą osobą, którą uważają za świra mówiącego do siebie.
W końcu doszliśmy do starej kaplicy, która z zewnątrz już wyglądała na zaniedbaną i okropną. Pierwsza podeszłam bliżej, lecz kiedy zobaczyłam te istoty stojące pod drzwiami z nożami, myślałam, że mi serce stanie, cała zbladłam. Stali w rzędzie, a było ich tam dziesięć, pięciu mężczyzn po jednej stronie i pięć kobiet po drugiej. Nóż trzymali w prawej ręce, a drugą pokazali swoje nadgarstki, były przecięte. Ludzki duch, trochę mi ulżyło, ponieważ one nic nam nie zrobią, ale zastanawiali mnie jedno, dlaczego są tutaj, a nie przy swoich rodzinach, czy nawet grobach, takie duchy nie zostają w takich miejscach, chyba że coś im kazało. Przeszły mnie ciarki. Nauczyciel kazał nam wejść do środka i opowiadał okropną historię, o ludziach popełniających tu samobójstwa, dla "wiecznego zbawienia". Na pozór miejsce normalne, dla zwykłej osoby, kiedyś to był zwykły kościół rzymskokatolicki, a więc było tam dużo obrazów i figurek świętych. Stojąc tam, miałam łzy oczach, że strachu, martwi byli wszędzie, mówili do mnie, a nawet krzyczeli, chcieli podejść, ale się bali. Usiadłam na podłodze, każdy patrzył na mnie jak na idiotę, nagle nastąpiła cisza, rozejrzałam się dokoła, i zobaczyłam obraz Jezusa Chrystusa rozdarty w drobny mak, przerażona szłam do tyłu, obejrzałam się i zobaczyłam figurę Matki Boskiej całej w krwi. Wiedziałam, że tu były rytuały odprawiane, ale przez to nie straciłoby swojej świętości, domyślałam się co się tu dzieje. To miejsce nie jest już święte, demon je przejął i to on zmusił tych biednych ludzi do samobójstwa.
Podszedł do mnie nauczyciel, pytał co się dzieje, ja przerażona powiedziałam.
- Ja... Ja... Ja widzę- popatrzyłam za niego, zobaczyłam naga pokaleczoną postać z niekształtną twarzą przypominającą kobietę o czarnych włosach. Zaczęłam płakać. - Widzę du... - nie skończyłam mówić, ten demon podbiegł do mnie i chwycił za szyję i otworzył swoją gębę i pluł krwią. Krzyczałam, byłam cała mokra z krwi, zaczęłam mówić zaklęcia, odprężające złe duchy, ale on nie reagował. Zamknęłam oczy, uspokoiłam emocje i spojrzałam pewnym wzrokiem na demona, wymieniłam jeszcze raz zaklęcie, odszedł, ale wydawał przeraźliwy odgłos. Rozłożyłam ręce, poczułam wiatr we włosach, coś mnie uniosło i z rąk wyleciało światło, które zraniło demona, a on uciekł. Upadłam na ziemię, zamknęłam oczy, kiedy je otworzyłam, wszystko było tak jak wcześniej, a ja nie miałam na sobie ani grama krwi. Popatrzyłam na znajomych z klasy, tym razem nie patrzyli na mnie z pogardą, już nie. Teraz się mnie boją. Nikt nie chce obok siąść, ponieważ się boi. Po szkole chodzą pogłoski, że coś mnie opętało. Jedni mówią, że kiedy wymawiałam zaklęcia, miałam czerwone oczy, drudzy mówią o małych jak śnieg włosach i ognistych skrzydłach, a jeszcze inni o rogach diabła. Tak czy inaczej, już nie byłam tą samą osobą co wcześniej. Mam na imię Elena Darkness i jestem magiczną zaklinaczką duchów.
CZYTASZ
Love and Dark
Roman pour AdolescentsPiękna, młoda dziewczyna mieszkająca w Szkocji, uczy się w szkole magii. Ma dar przez który może umrzeć. Poznaje tajemniczego mężczyznę i ma do niego mieszane uczucia. Główna bohaterka Elena zmaga się z wieloma problemami i musi poradzić sobie z naj...