6. Nice To Meet Ya

72 13 2
                                    


6.Nice To Meet Ya

Nice to meet ya

What's your name?

Let me treat ya

To a drink

Francja już zawsze miała kojarzyć mu się z czymś nowym, chociaż to była tylko kolejna wizyta w tym kraju. Był tu niezliczoną ilość razy, ale najdokładniej pamiętał ten pierwszy raz. Nie był pewien, czy w pamięci utkwił mu widok Paryża czy Gemmy. Lata temu nie miał pojęcia, że to przypadkowe spotkanie, które w rzeczywistości nie miało przecież nic z przypadku, będzie tak istotne dla jego przyszłego życia. Pewnie tak właśnie było z wieloma sytuacjami w ciągu wszystkich lat, z jakich składało się ludzie istnienie. Gdybyśmy wiedzieli, jak istotne były niektóre sytuacje, zachowalibyśmy się inaczej, ubrali właściwiej, zapamiętalibyśmy więcej szczegółów. Postaralibyśmy się stworzyć coś, co warto będzie wspominać, coś co będzie miało aromat, barwę i dźwięk. Chcielibyśmy złapać szczęście, nie wiedząc, że jest jak motyl, unikający naszych dłoni, wzlatujący wyżej ku niebu, gdy tylko byliśmy zbyt blisko. Szczęście było jak motyl, w zasięgu naszych rąk, ale nadal tak bardzo nieosiągalne.

Żałował, że nie pamięta tak dobrze tego dnia, ale wtedy ona była tylko obcą osobą, która znaczyła tyle co minuta, która przeminęła i nie miała prawa zdarzyć się ponownie. Może teraz wiedziałby, że każde spotkanie ma szansę być tym istotnym, każda nowopoznana osoba może mieć znaczenie. Tyle, że teraz to już go nie obchodziło, nie czekał na spotkanie wyjątkowej osoby, nie był zainteresowany bliższymi znajomościami, nie czuł tego palącego uczucia, które mówiło mu, że może to właśnie ona. Nie wypatrywał w tłumie kogoś, kogo jeszcze nie znał, ale może gdyby tylko ją zobaczył, powiedziałby, że to ona, że teraz zmienia się wszystko, ponieważ to jesteś ty, a to jestem ja. Nikt nie stał się dla niego gwiazdą, która wskazywałaby mu drogę do domu, a może jego gwiazda już dawno umarła. Czytał kiedyś, że niektóre z gwiazd umierają po cichu, inne potrzebują do tego wielkiego wybuchu. Może po prostu on nie dostrzegł tego momentu.

Miał jeden dzień wolnego między koncertami. Zgodnie z całą ekipą uznali, że zostaną w Paryżu. Był wieczór i chociaż wolał zostać w hotelowym pokoju, ostatecznie dał się wyciągnąć do jakiegoś klubu. Nie chciał izolować się od ludzi, których naprawdę lubił i którzy chyba też darzyli go sympatią, przynajmniej taką miał nadzieję. Czasem tęsknił za Liamem i Harrym. Z nimi wszystko od razu wskoczyło na właściwe tory i chociaż nie znali się, zostali kumplami, a później przyjaciółmi. Wiedział, że coś takiego zdarza się raz w życiu, takie poczucie natychmiastowego połączenia, dopasowania. Teraz lubił swój zespół, ale nie ufał im na tyle, by zwierzać się i rozmawiać na osobiste tematy. Jeśli potrzebował porady, dzwonił do Louisa, chociaż teraz wolał nie obarczać go swoimi problemami, pewne rzeczy mógł zostawić tylko dla siebie.

Stał przy barze i czekał na drinka, którego zamówił. Nie lubił takich miejsc, chociaż kiedyś był ich stałym bywalcem. Uderzał palcami o blat, nie był niecierpliwy, po prostu nie lubił być tak wystawiony na widok publiczny, to mogło brzmieć idiotycznie, bo przecież każdego wieczora stawał na scenie i był jedynym, w którego wpatrywały się tysiące oczu. Tutaj było inaczej, nie chciał, by ktoś do niego podszedł, nie miał ochoty zaczynać rozmowy, udawać, że jest zainteresowany, kiedy w ogóle nie był. Czuł na sobie spojrzenia, nie był paranoikiem, wystarczyło, że obrócił się w stronę znajomych i dostrzegł, że jest obserwowany. Udawał, że nie widzi dziewczyny stojącej niedaleko przy tym samym barze. Stary Niall nie czekałby nawet chwili, pewnie już znałby jej imię, numer telefonu i zapraszałby ją do stolika. Teraz chciał tylko wrócić na swoje miejsce i udawać, że jest ślepy.

Niewypowiedziane -  Nemma/ LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz