250 17 11
                                    

Może zacznę od początku. Nazywam się Kenma Kozume i jestem zakochany w moim przyjacielu, Kuroo. Jednak wiem, że nie mogę z tym nic zrobić. Myślicie pewnie, dlaczego. To całkiem proste. Ma kogoś innego i wiem, że nie czuje tego samego. Chociaż zawsze z tyłu głowy mam nadzieję, że jego miłości które zawsze trwają około miesiąca, zamienią się na mnie, ale ja zostanę już na zawsze. Wiedziałem, że to się nigdy nie wydarzy, jednak zawsze wierzyłem. Muszę przyznać, że słuchanie o tym, jak to Kuroo ma 3 dziewczyny na raz, bolało mnie niemiłosiernie. Oczywiście nie mogłem tego pokazać. Starałem się za to, dyskretnie zwrócić mu na to uwagę, że to nie w porządku i powinien się zdecydować na jedną i nie ranić reszty. Warto również wspomnieć, że Kuroo wie o moje orientacji. Kiedy mu o tym powiedziałem, czego tak swoją drogą okropnie się bałem, powiedział mi, że będzie mnie wspierać nieważne kogo będę kochać. Jednak przy swoich znajomych lub dziewczynach, które niemalże zawsze okazywali się homofobami, Kuroo mówił, że również nie szanuje ludzi kochających inaczej niż on. Nie wiedziałem co jest prawdą. Czy to co mówił mnie, czy może jego dziewczynom lub znajomym.

★★★

- Mówię ci, posiadanie trzech dziewczyn na raz jest super. Powinieneś spróbować.- powiedział do mnie brunet z ogromnym uśmiechem na twarzy. Chciałem mu wtedy powiedzieć, że nie potrzebuje trzech różnych osób, a jednej konkretnej, czyli właśnie Kuroo. Oczywiście na szczęście skończyło się tylko na chęciach.

- No nie wiem. Dla mnie to trochę nie w porządku. Powinieneś się zdecydować na jedną i nie ranić reszty, ale rób co chcesz.- powiedziałem bez wyrazu, jednak mówiąc te słowa bolało mnie serce.

- Nah, przynajmniej nudno nie jest. A właśnie, pójdziesz ze mną i Kiyoko do kina jutro? Uparła się, że przyjedzie więc ciężko było ją spławić, a szczerze nie chce mi się iść z nią sam na sam.

- Wolałbym nie, ale skoro tak bardzo nie chcesz to niech stracę i pójdę.- nie chciałem mieszać się w jeden ze związków Kuroo, ale mimo wszystko był moim przyjacielem i nie chciałem go wystawić do wiatru.

- Yay! Dzięki Kenma, wiedziałem że mogę na ciebie liczyć!- ucieszył się brunet i przytulił mnie. Moje serce przez to zaczęło mocniej bić, starałem się to ukryć, jednak było to niemalże niemożliwe.- W takim razie podejdę po ciebie jutro około 15 pasuje ci?

- Ta może być.- jak zwykle pokazywałem zero emocji, jednak zawsze w środku cały buzowałem z nadmiaru właśnie tych emocji. Nigdy nie lubiłem ich pokazywać.

★★★

Byliśmy już po spotkaniu. Kiyoko nie była zachwycona moją obecnością. Jednak co mogłem zrobić? Nie mogłem odmówić Kuroo, mimo moich uczuć, wciąż był moim przyjacielem. Szczerze ten wieczór nie podobał mi się ani trochę. Byłem tylko piątym kołem u wozu. Wracałem do domu razem z Kuroo, w końcu mieszkaliśmy niedaleko siebie. Prowadziliśmy małe nic nie znaczące rozmowy, nie sądziłem jednak, że ten wieczór pozostanie w mojej pamięci na zawsze.

- Jak myślisz Kenma, zaliczę Kiyoko do końca miesiąca?- zapytał bez większego zastanowienia. Słysząc te słowa, stanąłem w miejscu. Czy on naprawdę to powiedział, czy może się przesłyszałem?

- Żartujesz prawda?- zapytałem stojąc wryty w ziemię.

- Nie, myślisz że po co z nią jestem?- zaśmiał się cicho. W tym momencie nie wytrzymałem i wybuchnąłem na niego.

- Haha, więc jednak jesteś kurwą bez uczuć tak?- zapytałem patrząc mu się prosto w oczy, na co tylko odwrócił wzrok.

- Huh? O co ci chodzi? Przecież o to mi chodzi z każdą dziewczyną.- powiedział zdezorientowany. Słońce już całkowicie zaszło i latarnie lekko oświetlały ulicę. Pogoda była ładna i ciepła, jednak zaczynało powoli kropić. Z czasem ta mżawka przeobraziła się w ulewę, a my dalej staliśmy na środku chodnika, rozmawiając a może bardziej kłócąc się.

- W takim razie powiedz mi. Kto tak naprawdę jest prawdziwy, bo zastanawiam się już od jakiegoś czasu. Ten Kuroo, który chce tylko zaliczyć i jest homofobem, czy może ten cudowny Kuroo, który martwi się o wszystkich i, w którym się zakochałem.- nie chciałem tego powiedzieć, jednak to samo wyszło z moich ust. Po powiedzeniu tego wiedziałem, że nie było już odwrotu i stwierdziłem, że będę po prostu szczery.

- Jak to zakochałeś? O czym to mówisz do cholery.- Kuroo był już lekko poddenerwowany.

- Tak właśnie dobrze usłyszałeś. Kocham cię do cholery. Jednak ty zawsze patrzyłeś na laski, które zostawisz po miesiącu. To daje mi moją odpowiedź. Prawdziwym tobą jest ten Kuroo, który nie chce niczego innego oprócz seksu. Więc, powiedz mi. Te wszystkie słowa, które od ciebie usłyszałem, kiedy powiedziałem ci, że jestem gejem, też były kłamstwem?

- Nie, Kenma. To była prawda. Będę cię wspierał.

- HAHAH! NIE ROZŚMIESZAJ MNIE. ZAPRZECZASZ SAM SOBIE. JESTEŚ JEBANYM HIPOKRYTĄ.- nie mogłem już dłużej trzymać w sobie emocji i po prostu nie mogłem się opanować.- Nie chce od ciebie żadnego wsparcia. Jesteś jebanym kłamcą, jednak coś powoduje, że wciąż cię kocham. Ciekawe nieprawdaż?

- Kenma, przykro mi ale nie jestem gejem i nie kocham cię. Przepraszam.- brunet był wyraźnie zasmucony zaistniałą sytuacją.

- Na chuj ty mnie przepraszasz. Nie kochasz mnie, nie twoja wina tsk. Ale wiesz co ta rozmowa otworzyła mi oczy.- odgarnąłem z mojej twarzy przemoczone od deszczu kosmyki włosów i spojrzałem w oczy brunetowi.- Pozwoliła mi zobaczyć, jak bardzo miłość potrafi zaślepić. Nie widziałem, nie raczej nie chciałem wiedzieć jaki jesteś naprawdę.- w tym momencie moja twarz nie była już tylko mokra od deszczu, a również od łez spływających po moich policzkach.- Chciałem widzieć w tobie człowieka, którym nie byłeś. To nie tak, ze ty jesteś zły i zawsze byłeś. Po prostu, pewne osoby cię zmieniły i sprowadziły na złą drogę. Cóż, to twój wybór co zrobisz. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć ci powodzenia w odnalezieniu siebie, bo ja, skończyłem już swoją rolę jako twojego przyjaciela. Nie, to nie była rola. To było szczere, jednak to już nie będzie takie same. Szkoda, że kończy się to w taki sposób. Powodzenia i żegnaj Kuroo. Nie zapomnij dla mnie zawsze byłeś i będzie tak samo ważny.- uśmiechnąłem się przez łzy i odszedłem od wyrytego w ziemię bruneta.

Moja miłość skończyła się w jeden z najgorszych możliwych sposobów. Czy żałowałem czegokolwiek? Nie, wszystko było tak jak miało być. Było to nam pisane. Mam nadzieję, że poradzisz sobie Kuroo, pamiętaj że nigdy o tobie nie zapomnę. Nie pozostaje mi nic innego jak żyć dalej i spróbować znaleźć szczęście na nowo. Będę myśleć o tobie jeszcze przez długi czas, przed snem. W końcu potrzebuje odskoczni od codziennych cierpień. Dziękuję, że dałeś mi chociaż trochę szczęścia. Powiedziałeś mi kiedyś, że pięknie wyglądam gdy płaczę. Nigdy o tym nie zapomniałem. Teraz każdej nocy jestem piękny, niestety moje nadgarstki już nie..

end

★★★

Dzięki za przeczytanie, chciałam tylko wyrzucić moje emocje. Do zobaczenia.

~paczusska

Forget Them || Kuroken One ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz