Rozdział I

31 2 1
                                    

Gdyby pogoda mogła reprezentować poszczególne emocje, tamtego dnia mogłaby być odzwierciedleniem głębokiego smutku i żalu. Deszcz padał niemiłosiernie, a wiatr, który targał niezbyt delikatnie zielone liście, był w stanie spowodować nieprzyjemne dreszcze przeszywajace całe ciało z zimna. Pomimo tego, że był początek maja pogoda była istnie październikowa. Smętna, ponura, powodującą jeszcze większe przygnębienie niż niejeden człowiek tamtego dnia już w sobie nosił. Krople deszczu swobodnie spływały po wszystkim na co padły, czasami tworząc mniejsze bądź większe kałuże. Spadały na liście, gdzie zatrzymywały się na chwilę, czekając na kilka innych kropel by móc złączyć się razem w jedną dużą kroplę, która pod wpływem własnej wagi spływała z liścia by spaść już finalnie na ziemię bądź parasol. Kap, kap, kap. Ulewa nie miała nawet zamiaru ustąpić, by chociaż na minutę pozwolić słońcu się wychylić. Ponura, bura, wisiała w powietrzu nad miasteczkiem dając chłodną, nieprzyjazną aurę.

Kap, kap, kap. Kolejne krople rozbijały się po oknie w którym siedział siedemnastoletni chłopak. Nastolatek ze smutną miną obserwował całą pogodę, która nie zachęcała do wyjścia na spacer, a wręcz pomagała by ponure myśli wpełzły chłopakowi do głowy. Jego oczy zawieszone były w przestrzeni, nie zwracając uwagi na nic. Jego egzystencja wydawała mu się w tym momencie bardziej beznadziejna niż normalnie. Co jakiś czas tylko mrugnął swoimi bursztynowymi oczami, które pod wpływem emocji jakie w sobie trzymał zmatowiały i straciły ciepły blask życia. Jego wargi były wyschnięte, rozchylone. Powieki nabiegły od płaczu, a zaczerwienione policzki aż bolały od ciągłego wycierania łez rękawem czarnej bluzy. Cała figura siedemnastolatka prezentowała się marnie, sam się zaniedbał z żalu.

– Będziesz tak siedzieć w tym oknie cały dzień? – do pomieszczenia wszedł nieco wyższy, starszy chłopak.

Cisza. Nastolatek nawet nie się nie ruszył. Jedyne co zrobił, to pozwolił samotnej łzie spłynąć po jego policzku. Czemu jego brat jest taki spokojny w tej sytuacji? Przecież wczoraj ich rodzice się rozwiedli, ojciec jutro ma trafić do aresztu, a on jest niewzruszony.

– Mama chce, żebyś zszedł na kolację. – chłopak znowu się odezwał podchodząc do brata.

– Nie jestem głodny... – mruknął cicho młodszy z braci.

– Musisz coś zjeść, wyglądasz jak szkielet.

– Daj mi spokój. – odwrócił się do niego, marszcząc nieco brwi. – Nic nie chcę. Ani od ciebie, ani od matki.

Starszy chłopak położył swoją dłoń na ramieniu młodszego brata, chcąc mu jakoś pokazać, że ma w nim wsparcie. Jakiekolwiek. Ich ojciec nie był idealny, czemu on aż tak bardzo za nim tęsknił? Zasłużył sobie na więzienie, a ich matka na uwolnienie się od niego i jego okropnego sposobu bycia. Cała ich trójka potrzebowała, żeby odciąć się od tego mężczyzny.

– Martwię się o ciebie, wiesz?

– Łukasz daj mi spokój, nie chcę z tobą gadać.

– Tęsknisz za ojcem, i ja to widzę.

– No i co? W przeciwieństwie do was ja się nim przejmuję! – chłopak wybuchnął płaczem od nowa.

Starszy z braci spojrzał tylko na młodszego, który roztrzęsiony siedział na parapecie, wyglądając jak każde istniejące nieszczęście i nędza o jakiej można sobie tylko pomyśleć. Chciał go do siebie nieco przytulić, jednak ten odepchnął go mocno od siebie.

– Zostaw mnie! – krzyknął, głosem zachrypniętym od płaczu. – Wyłaź stąd! Wynoś się! Nienawidzę cię, czemu nic z tym nie zrobiłeś?!

Łukasz spojrzał tylko na młodszego brata oczami pełnymi żalu. Wiedział, że jego brat potrzebuje czasu by dojść do siebie po tym wszystkim, by zrozumieć, że wszystko co się teraz wydarzyło wyjdzie im na dobre. Jednak nie umiał patrzeć i słuchać tego, jak jego brat się zachowywał i obnosił wobec niego i ich rodzicielki. Westchnął tylko, nie spuszczając brata z oczu. Po chwili stania w ciszy starszy brunet wyszedł z pokoju młodszego, jednak z obawą, że ten może sobie coś zrobić. Nie chciał go do niczego zmuszać. Sebastian potrzebuje czasu oraz wsparcia. Musi się oswoić do ich nowego życia. Nowego, lepszego życia, którego jeszcze nie widać. Ale szczęśliwe dni nadejdą, prędzej czy później, dla ich całej rodziny.

Will Of The EveningOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz