Rozdział 3

1.6K 85 0
                                    

miesiąc później

- Nigdy! - powiedziałam

- Jesteś świetna. Musisz chociaż spróbować. - upierał się Don i Brian. Od śmierci moich rodziców ukrywają mnie i wychowują jak siostrę. Kocham ich. Teraz oni są moją rodziną. Oczywiście wraz z Mią. Wszystko się wyjaśniło. To przyjaciele Mika. Luna przychodzi do mnie prawie codziennie i narzeka na moje męskie ubrania, które zapewnił mi Don. Musiałam je nosić, aby nie wsadzili mnie do domu dziecka. Mi to nie przeszkadza.

- Powtarzam, nie będę się z nikim ścigała. - zaprzeczyłam kolejny raz - Nawet nie mam samochodu.

- A co jak powiem, że oddam ci jeden ze swoich. Ulubiony kolor? - zapytał Brian.

- Niebieski, ma mi się podobać. - uśmiechnęłam się. Don i Mia się zaśmiali.

- Spodoba się.

Poszliśmy do garażu. Stało tam kilka aut. Były fajne, ale nie podobały mi się za bardzo. Szłam za Brianem, a obok mnie podążał Don. Nie wiedziałam gdzie idzie. Przeszliśmy do innej sali garażowej. U nich było ich kilka. Zauważyłam auto przykryte materiałem, który po chwili teżał na ziemi.

- Jakoś mnie nie przekonałeś.

- Poczekaj.

Brian wszedł do samochodu i odpalił wóz. Warkot silnika uspokajał mnie, ale coś innego zwróciło moją uwagę. Niebieskie neony.

- Słyszałeś już kiedyś, że cię kocham?

Brian z Donem zaśmiali się. Szybko do nich dołączyłam. Uwielbiałam ich. Dbali o mnie wraz z Mią jak o nikogo innego. A ja pomagałam im w warsztacie.

- Dobra, a teraz co wcisnąłeś pod maskę? - zapytałam przez śmiech. Chłopaków napadła kolejna fala śmiechu. Brian wyłączył silnik po czym otworzył maskę. Uśmiechał się od ucha do ucha.

- Z tum silnikiem to ty nawet odrzutowiec przegonisz. - powiedział Don. Nie widziałam nigdy takiego silnika, chociaż przez miesiąc nauczyłam się składać samochód z części pierwszych. Ale wiedziałam, że to prawda, chociaż... - Ale i tak mojego samochodu nie przegoni. - wszystko gra.

- Ale nie możesz podawać prawdziwego imienia, i też będziesz musiała się przebierać, kaptór, bandama. - tłumaczył mi Brian.

- Dlaczego, przecież to nielegalne zawody, nikt po gliny nie zadzwoni.

- Ale gliny tam się kręcą. Mogą za nami pojechać. Poza tym, nikt nie stawia na laski. - dokończył Don. - Więc? Jak chcesz się nazywać?

- Demi...

Zapadła chwila ciszy, którą przerwał Don.

- Dobry wybór.

Furious/l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz