dziękuję każdemu kto przeczytał albo zabrał się za czytanie tego ff, kochani jesteście:) spóźnione wesołego nowego roku<3
______________________Louis
Rano obudziłem się z szerokim uśmiechem na ustach, na których przeplatały się delikatne promienie słońca. Wczoraj zrobiłem coś, co chciałem zrobić już od dawna, ale nie potrafiłem się do tego przyznać. Stwierdziłem, że dzisiaj w końcu powiem Harry'emu co do niego czuję.
Jestem tak kurewsko zakochany.
Po chwili ogladania widoku zza okna, w końcu wstałem z łóżka. W za dużych dresach zszedłem do kuchni, w której zostałem Harry'ego. Stanąłem w drzwiach i obserwowałem jak chłopak robi sobie kawę. Nawet przy tym wyglądał idelanie.
-Dzień dobry piękny- powiedziałem entuzjastycznie podchodząc do loczka.
-Hej Lou...is. Louis- poprawił się Harry patrząc wystraszonym wzrokiem.
-Możesz mówić mi Lou- za te kilka słów otrzymałem tak promienny uśmiech od zielonookiego, że czułem jakby topiło mi się serce.
Patrzyłem. Podziwiałem to jak wygląda. Zwracałem uwagę na każdy piękny element jego ciała. Nie sądziłem, że jest gorący ani przystojny. Uważałem, że po prostu jest piękny. Piękne są jego oczy, piękne sa jego włosy, piękny jest styl w jaki się wypowiada oraz jak podnosi jednym słowem człowieka na duchu. Piękny jest jego uśmiech, który widzę zdecydowanie za rzadko.
-Uśmiechnij się Hazz- wyszeptałem i po otrzymaniu wielkiego banana na twarzy młodszego powróciłem do podziwiania jego urody.
Jego włosy. Wyglądały tak bardzo puszuście i miękko, że jedyne na co miałem ochotę to włożenie w nie ręki i bawienie się nimi. Obstawiam, że pachniały truskawkami. W zasadzie jestem tego prawie pewny, gdyż każdy kosmetyk Harry'ego do włosów jest właśnie o zapachu tych owoców. Kochałem to jak pojedyńcze pasemka kręcą się bardziej niż normalnie i opadają temu pięknemu chłopcu na czoło.
Jego usta. Malinowe, pełne. Chciałem się w nie wpić i zapomnieć o świecie. Zapomnieć o wszystkim. Uwielbiałem sposób w jaki Harry nawilża je koniuszkiem języka. Uwielbiałem co jakiś czas wpatrywać się w nie i wyobrażać sobie jak się całujemy. Jak nasze usta się o siebie ocierają, jak czujemy nawzajem siebie.
Jego oczy. Piękna zieleń, lecz nieco wyblakła. Ta szmaragdowa zieleń jest przykryta problemami. Dużą ilością problemów, które coraz bardziej zabierają jej ten blask. Ale wiecie co? Dalej są piękne. Dalej są jedynym odcieniem zieleni, na który chciałbym patrzeć godzinami. Jedyny na jaki zwracam uwagę. Jedyny, który tak bardzo kocham.
Kocham jego oczy, kocham jego włosy, kocham jego uśmiech, kocham jego dłonie, kocham jego głos, kocham jego sposób bycia, kocham to jak się wypowiada, kocham jego gestykulacje, gdy mówi o czymś co go interesuje. Po prostu kocham go.
Może w natłoku emocji albo zamyśleniu, zbliżyłem powoli swoją twarz do chłopaka i musnąłem swoimi ustami te jego.
-Mogę?- spytałem cicho.
-Pytasz, a wiesz- odpowiedział szeptem i wpił się w moje usta.
W moment poczułem miłe ciepło rozchodzące się w moim ciele. W brzuchu czułem motylki tak mocne, jakby zaraz miały mnie rozerwać i wylecieć na błękitne niebo.
-Hej chłopaki!- krzyknął Niall wchodząc do kuchni- Omg aww nie ruszajcie się!- jedyne co usłyszałem to dźwięk robienia zdjęcia.
Szybko oderwałem się od loczka i popatrzyłem wkurzonym wzrokiem na frabowaną barbie.
CZYTASZ
we just been drunk babe || L.S
FanfictionLouis Tomlinson (22) i Harry Styles (20) byli wspólokatorami. Jeden wolał imprezy i alkohol, a drugi siedzenie w łóżku, późną nocą i myślenie o każdej nawet najmniejszej rzeczy. Jeden drugiego nienawidził, drugi pierwszego kochał. ~ !Uwaga! występu...