PROLOGUE

253 27 64
                                    

ROZPADAŁO SIĘ na dobre. Zadrżała gdy ciężkie, zimne krople dotknęły jej rozgrzanej skóry. Naciągnęła głębiej kaptur na głowę i ruszyła w dół ulicy.

Nastał wieczór, a światła lamp i narastający deszcz, nadawały miastu nuty tajemniczości. Idąc przez ulice mogło mieć się wrażenie, że grało się w jakimś filmie grozy.

Każdy mieszkaniec tego miasta już po pierwszym miesiącu mieszkania tutaj zdawał sobie, że nie było to wyłącznie wrażenie. Lumiose już dawno temu przestało być uważane za bezpieczne, a skala przestępczości tutaj wciąż drastycznie rosła. Niemal codziennie dało się słyszeć o nowym zabójstwie na tle rabunkowym, lub o nowo wykrytym nielegalnym handlu Pokemonami, bądź przedmiotami z nimi związanymi.

Przestało być to uważane już czymś niezwykłym. Sama mieszkała tu odkąd pamiętała i widok samotnie wałęsających się po mieście Pokemonach, czy ludziach stojących w ciemnych uliczkach aby dokonać nielegalnych transakcji stał się raczej powszechnym widokiem, nie robiącym większego wrażenia.

Działania policji nie przynosiły żadnych rezultatów, w końcu im potężniejszy był twój Pokemon, tym więcej mogłeś sobie pozwolić. Chyba tylko jakieś pojedyńcze zasady moralne utrzymywały jeszcze to miasto w miarowym i sprawiającym na pierwszy rzut oka wrażeniu spokoju.

Przyspieszyła kroku. Miała do przejścia już tylko kilkaset metrów, ale w głębi duszy pragneła jak najszybciej znaleść się na miejscu. Uparcie brnęła przez mokre ulice, ciągle wchodząc w jakieś kałuże. Po chwili poczuła jak jej buty powoli wypełnia woda. Skrzywiła się.

Zwykle deszcz był jej sojusznikiem. Czując jak krople ciekną jej po włosach, czy twarzy, miała wrażenie jakby woda zmywała z niej cały strach, którego tak bardzo starała się wyprzeć. Mając jednak buty, po brzegi wypełnione zawartością kałuż, czuła jak bardzo ją to spowalnia, a nie napawało jej to zbytnim optymizmem.

Gdy dotarła na miejsce, obejrzała się w około, czy aby na pewno jest sama. Wolała nie zostać zaskoczona przez kogoś, kto postanowiłby ją śledzić. Pamiętała wstrząsające ją dreszcze i gęsią skórkę, które towarzyszyły jej w trakcie pierwszego powrotu do domu, gdy zorientowała się, że ktoś za nią idzie. Nie zdziwiła się więc, znów czując na sobie czyjeś uważne spojrzenie.

Uśmiechneła się krzywo pod nosem. Była ciekawa czy obserwator wiedział, że zdaje sobie sprawę z jego obecności.

Czym prędzej pchneła duże, dwuskrzydłowe drzwi. Od razu uderzyło w nią ciepło pomieszczenia, a ciało zadrżało od nagłej zmiany temperatur. Szybkim ruchem ściągnęła kaptur, a czerwony dywan w holu natychmiast zaczął ciemnieć pod wpływem wody, zciekającej jej z włosów i ubrań. Nie przejęła się tym zbytnio.

— Nawet nie zauważy. Woda dawno zdąży wyschnąć, zanim w ogóle zorientuje się, że gdziekolwiek byłam — prychneła, po czym ruszyła w górę szerokich schodów,  a potem długim korytarzem, aby ostatecznie móc znaleść się pod drzwiami swojego pokoju.

W pomieszczeniu panowała ciemność. Wymacała dłonią włącznik i już po chwili pokój rozjaśniło światło. Większość osób w jej wieku byłaby pewnie zachwycona jego wielkością, jednak w porównaniu do innych pomieszczeń w tym domu, był on naprawdę niewielki. Jak przez mgłę pamiętała jeszcze jak sama nie potrafiła się przyzwyczaić do tak wielkiego i pustego miejsca.

Podeszła do wielkiego lustra, mogącego swym odbiciem, bez problemu objąć ja całą. Nerwowo zaczeła przeszukiwać kieszenie, a jej ciało uspokoiło się dopiero gdy jej ręka zacisneła się na małej kulce, owiniętej dokładnie folią by nie emitowała niepotrzebnego światła. Była wielkości tych kauczukowych, którymi bawiła się gdy była młodsza, jednak była także o wiele cięższa, jak gdyby zrobiono ją ze szkła. Mimowolnie jej wzrok skierował się w stronę lustra.

𝐀𝐒𝐇𝐄𝐒 𝐀𝐍𝐃 𝐃𝐔𝐒𝐓, pokemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz