Wyszedł mega długi więc przed czytaniem polecam zaopatrzyć się w jakąś kawusie czy coś
Starałxm się być delikatnx
Dom był jak grobowiec.
Nie mogli być tego świadomi, jak bardzo połączeni są ze sobą, kiedy ta myśl pojawiła się w ich głowach dokładnie w tym samym momencie - kiedy Chuuya przekręcił starym kluczem zacinające się drzwi i kiedy Dazai z walizką stanął przed drzwiami domu rodziców, otworzonymi przez służbę.
- Staraj się za dużo nie odzywać, prowadzenie rozmowy zostaw mi - poinstruowała Eri, mijając go w przejściu. Dazai kiwnął jej tylko w odpowiedzi głową.
Był jej wdzięczny za wzięcie na siebie rozmowy z jego rodzicami, bo czuł, że gdyby tylko otworzył usta, powiedziałby o jedno słowo za dużo, co przekreśliłoby cały plan. Jeśli w ogóle by się odezwał, bo w drugim scenariuszu, po prostu otwierałby, to zamykał usta, niczym ryba.
Widział dumę w oczach ojca, jak krnąbrny i marnotrawny syn zrozumiał swój błąd, wracając do niego z podkulonym ogonem, jak pies do swego pana, który go karmi. Ręka właściciela została tylko raz ugryziona. O raz za dużo, dlatego Dazai musiał starać się ze wszystkich sił, żeby w przypływie nagłego kaprysu jego ojciec tak po prostu nie zmienił zdania. Musiał się postarać, zasłużyć na jego łaskę i wybaczenie. Ślub był ledwie wierzchołkiem spraw, które rodzic dl niego przygotował.
Po dwóch godzinach pozwolono mu odejść od towarzystwa. Ledwo powłócząc się na nogach, dotarł po krętych schodach do swojego dawnego pokoju.
Taki przynajmniej miał zamiar, bo kiedy tylko otworzył drzwi, zastał pustkę. W środku nie było żadnych mebli, żadnych jego rzeczy, tylko gołe ściany. Wszystkiego się pozbyli, łącznie z nim samym, do momentu, aż nagle był im potrzebny.
On nie był rzeczą. Jego rodzicom jednak różnicy to nie robiło.
Ostatecznie został ulokowany w sypialni dla gości razem z Eri. Było mu niedobrze na samą myśl dzielenia z nią łóżka, nawet jeśli mieli spać po przeciwnych stronach materaca. Kiedyś jednak będzie musiał się przemóc. O zdradzie nie było mowy, nawet o ten aspekt jego troskliwy ojciec zadbał w umowie, skazując tym samym Eri na najgorszy seks w jej życiu. To było chore. Od samego czytania dokumentów jakie dostał do podpisania, miał mdłości.
Poczuł ciężar drugiego ciała obok siebie, zaraz po czym kobieca dłoń dotknęła jego pleców, między łopatkami. Eri również wyglądała na wykończoną, czemu jej się nie dziwił.
- Podtarłam sobie tą umową tyłek nim wylądowała w psim gównie.
Dazai się roześmiał. Pierwszy raz od dłuższego czasu.
- Przecież ty nie masz psa - powiedział przez łzy.
Eri, wyraźnie zmęczona, uniosła wyżej kąciki ust.
- Dla chcącego nic trudnego. To był ciężki dzień. Spróbuj się przespać, a ja wychodzę na miasto.
- Nie ma mowy, nie będę spał z nimi pod jednym dachem.
Eri wstała, wyciągając do niego rękę.
- Idziesz ze mną na wycieczkę po klubach?
Poszedł bez chwili zastanowienia.
*
Chuuya snuł się po własnym domu niczym duch. Wszystkie czynności jakie wykonywał, robił automatycznie, sztywno, jakby nie był człowiekiem, a robotem. Pranie, gotowanie, sprzątanie, praca, malowanie obrazu na zamówienie. Mało spał. W ogóle nie spał. Nie chciał spać. Nie mógł na niczym się skupić.
CZYTASZ
Chateau | skk one shot
Fanfiction"I don't mind if you wanna go anywhere I'll take you there" ~ gdzie Chuuya maluje obrazy, a Dazai jest wypalonym pisarzem i obaj znajdują w sobie inspirację do tworzenia ~ Ilość słów 19k (podzielone na rozdziały, don't worry) 🌸Praca inspirowana man...