r. 17. Decyzje niecierpliwości

54 6 3
                                    

Frustracja Danzo powoli wzrastała. Coś w zachowaniu obiektu 058 zmieniło się w momencie, kiedy Shimura był już prawie pewny, że udało mu się go skruszyć. Jej wzrok... nie wyrażał już ledwo trzymanego wybuchu rozpaczy, ani desperackiej chęci udowodnienia własnej wartości. Smutek był tylko tłem jej pustych, zdeterminowanych oczu.

To wyglądało jak wyzwanie rzucane starszemu trenerowi, dlatego stwarzał coraz więcej sytuacji do szybkich pomyłek, a co za tym idzie - bicia dziewczynki. Ku jego zdziwieniu już się nie broniła, a wręcz grzecznie i dumnie czekała na zadany cios, a potem znów patrzyła prosto w jego oczy, jakby chciała pokazać, że wcale się go nie boi. Nie było to jednak podobne do tego, co nieudolnie próbowała robić wcześniej. Teraz jej postawa była jak najbardziej szczera i prawdziwa, co doprowadzało Danzo do szału. Nienawidził poczucia bezsilności, jakie ogarniało go przez jej zachowania. I choć wcześniej sądził, że żaden obiekt nie jest równym mu człowiekiem i nie będzie w stanie wyprowadzić go z równowagi, to każdy kolejny trening z brązowowłosą udowadniał mu, jak bardzo się mylił.

Miał tego dość. Myśl o tym, że nie ma władzy nad kimś tak słabym nie dawała mu spokoju. Niechęć do dziewczynki rosła, a Danzo czuł, że jak tak dalej pójdzie, to będzie zmuszony do poproszenia kogoś o pomoc. Tym bardziej, że niezwykłe oczy obiektu, jeśli je posiadał, do tej pory się nie ukazały, mimo nienawiści i smutku, które przecież musiał w sobie posiadać. Potrzebny był tylko klucz, aby je uwolnić.

-------------

Trening z Kirito przebywał, jak zwykle, w jak najlepszym porządku i przyjemnej atmosferze. Dystans między niebieskookim a Werą stopniowo się zmniejszał, aktualnie będąc na tyle krótki, iż oboje coraz częściej pozwalali sobie na subtelny uśmiech, kiedy dziewczynka robiła postępy. A takich okazji było coraz więcej, gdyż, jak się okazało, czarnooka szybciej poprawiała się dzięki metodom i bezcennemu wsparciu ze strony swojego nauczyciela. Ćwiczenia nadal upływały im głównie na nauce, nie zaś rozmowach niezwiązanych z tym tematem, jednak brązowowłosa czuła się coraz bardziej komfortowo w towarzystwie sowiej maski.

Tego dnia sukcesem został zwieńczony trening rzucania shurikenami. Do wieczora zostało jeszcze dobrych parę godzin, a w środki wszystkich naszykowanych tarcz właśnie precyzyjnie wbiły się rzucone z impetem ostre metalowe gwiazdki. Stojąca od nich w pewnej odległości przyszła kunoichi oddychała ciężko, ale z satysfakcją, kiedy dostrzegła, jak dobrze poszło jej tym razem. Długie godziny ćwiczeń jak najbardziej się opłacały, a największą dla niej nagrodą była nie tylko świadomość poprawy, ale przede wszystkim uśmiech Kirito, który wywoływał u niej podobne uczucia, jak wtedy, gdy Ikami i Warane cieszyli się z jej postępów w czytaniu i pisaniu, choć te teraźniejsze emocje były o wiele mocniejsze.

Do tej pory dziewczynka nie potrafiła pojąć, jak wielkie szczęście ją spotkało, że pośród tak bardzo wrogich lub obojętnych na jej cierpienie osób pojawił się ktoś taki, jak jej mistrz, który pod sowią maską skrywał swoje prawdziwe 'ja' - tak delikatne, zniszczone i smutne, że istotnie trudno było je zachować. I byłby je pewnie utracił z czasem, zatapiając się na zawsze w ciemności, gdyby nie ten jeden mały promyk młodości, tak bardzo podobny do duszy jego z dawna utraconej siostry.

- Świetnie Ci dziś poszło. Widać, że dałaś z siebie wszystko - mówiąc to zaklaskał kilka razy delikatnie, podkreślając swoją dumę z tak znaczącego progu postępu. Ten gest napełnił dziewczynkę dumą. Uśmiechnęła się do mistrza, choć zaraz jej wzrok z powrotem powędrował w stronę tarcz treningowych. Kirito sądził, że w ten sposób czarnooka próbuje przekonać samą siebie o własnym sukcesie. W końcu od Danzo nigdy nie słyszała żadnych pochwał i mimo postępów osiąganych w kontroli drewna nie potrafiła się z nich cieszyć, ani docenić tego, jak daleko zaszła.

Naruto - the wenin sagaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz