7. Putt a Little love on me

64 14 2
                                    

Miłego czytania :) Mam nadzieję, że lubicie ten tekst chociaż troszkę :) 


7. Putt a Little love on me

We wrote and we wrote 'til there were no more words

We laughed and we cried until we saw our worst

Is it wrong that I still wonder where you are?

Is it wrong that I still don't know my heart?

Dni mijały tak szybko, wiosna zmieniła się w lato, a trasa po Europie stała się tylko wspomnieniem. Nie planował długiej przerwy, pomyślał, że wpadnie do Londynu, przepakuje walizkę i ruszy dalej. Nic nie trzymało go w tym mieście, więc odpoczywać mógł równie dobrze w Stanach. Nie miał żadnych kwiatów, które musiałby podlać, a mieszkanie wyglądało tak samo jak w dzień, w który je opuścił. Rozejrzał się znudzonym wzrokiem po pustych ścianach. Jakiś czas temu pozbył się ramek ze zdjęciami, których kiedyś było tu bardzo dużo. Nie potrzebował tego uczucia pustki, które pojawiało się za każdym razem, gdy wpatrywał się w uśmiechnięte twarze na fotografiach. Nie chciał rozpamiętywać tamtych chwil, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że nieustannie błądzi po oceanach wspomnień, zanurzając się w nich coraz głębiej. Czasami wydawało mu się, że z trudem bierze głęboki oddech i unosi się nad powierzchnią.

Westchnął, zerkając na zegarek na swoim nadgarstku. Powinien już wyjść, jeśli nie chciał się spóźnić. Może te spotkanie jednak nie było najlepszym pomysłem. Mógłby je jeszcze odwołać, ale przecież naprawdę chciał zobaczyć swoich przyjaciół. Nie widywali się zbyt często, a teraz akurat nadarzyła się taka okazja, żal byłoby ją zmarnować. Chwilę temu patrzył przecież na ekran telefonu i czytał wiadomość od Louisa, szatyn przypomniał mu, że zobaczą się tam, gdzie zawsze. Czyli zadymiony pub po raz kolejny miał być świadkiem ich spotkania.

Znał drogę do tego miejsca, tak jakby zapisała się w jego umyśle już na stałe. Nogi prowadziły go przed siebie, dobrze wiedząc, gdzie mają iść. Ludzkie ciało i umysł były zadziwiające i nieustanie go zaskakiwały. Umówili się już w środku, więc nie czekał i wszedł do pomieszczenia, odnajdując wzrokiem stolik, przy którym zawsze siadali. Zauważył ich od razu. Nic się nie zmienili, mimo upływu tych miesięcy. Uśmiechnął się szeroko i podszedł do nich szybko.

– Niall! – Harry był tym, który podniósł się jako pierwszy i przytulił go mocno. – Dobrze cię widzieć.

– Was też, cieszę się, że udało nam się spotkać – odsunął się od bruneta i uścisnął dłoń Louisa, który był równie pogodny i uśmiechnięty co jego mąż. – Wyglądacie kwitnąco, małżeństwo wam służy panowie – zajął swoje tradycyjne miejsce i popatrzył na nich z zaciekawieniem.

– Nie żartuj sobie z nas, mam wrażenie, że od pierwszego dnia, kiedy się poznaliśmy, mówisz, że jesteśmy jak stare, dobre małżeństwo – Harry udawał zirytowanego, ale dobrze wiedzieli, że uwielbiał, gdy ktoś mówił tak o nim i Lou.

– Cóż mogę powiedzieć? Winny wszystkim stawianym zarzutom – roześmiał się, widząc, jak młodszy mężczyzna przewraca oczami i splata lekko dłoń swoją i Louisa.

– Powiedz lepiej, co u ciebie. Jak trasa? – Louis wolał przerwać ich przekomarzania, pamiętał zbyt dobrze, że mogli dyskutować w ten sposób przez bardzo długi czas.

– Właśnie, opowiadaj – Harry przysunął swoje krzesło bliżej stolika. – Nie udało nam się pojawić na koncercie w Europie, ale wylatujemy do Stanów kilka dni po ślubie Gemmy, więc masz nasze słowo, że wpadniemy. Swoją drogą, Gemms będzie niepocieszona, że się nie pojawisz. Przyjaźnicie się od tylu lat, a ty będziesz nieobecny podczas najważniejszego dnia w jej życiu.

Niewypowiedziane -  Nemma/ LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz