Signore arrogante

719 64 20
                                    


- Co się tu kurwa wyprawia?! Czy wy wiecie która jest godzina?!

W drzwiach stała wściekła Vic, burza jej jasnych, potarganych włosów oraz koc, którym była owinięta świadczyły o tym, że jeszcze chwilę wcześniej przemierzała niezbadane krainy marzeń sennych. Moja przyjaźń z Victorią nauczyła mnie jednego- narażanie się jej przed poranną kawą można porównać do sugerowania directionerkom, że ich ukochany zespół wcale nie robi sobie "dłuższej przerwy".  Za jej plecami zobaczyłam dwie nieznajome twarze na których malowała się mieszanina strachu i zaintrygowania.

- Vicky ratuj! Ta kobieta mnie bije!- rzucił intruz unosząc dłoń w geście mdlejącej wiktoriańskiej lady.

- Vic, co ten zbok robi w NASZYM mieszkaniu?! I do tego w MOIM łóżku?!

Zanim dziewczyna była w stanie odpowiedzieć na moje pytania zza jej pleców padło:

-NASZYM mieszkaniu? Nie wspominałaś, że znalazłaś współlokatorkę.- zauważyli jednocześnie mężczyźni kryjący się za plecami mojej przyjaciółki. Wtem wyglądający na młodszego od reszty paczki blondyn wysunął się naprzód i wyraźnie rozentuzjazmowany zaczął mówić w zawrotnym tępie.

-To ty jesteś Anastazja! O przepraszam, podobno preferujesz Ana, miałem ciocię o podobnym imieniu. Nie wiem jak mogłem się nie domyślić, miło Cię poznać Ana! A może to jednak była kuzynka? Kuzynka babci? O której w ogóle przyleciałaś? Mam nadzieję, że podróż przebiegła bez problemów. Próbowałaś kanapek z serem na lotnisku? Podobno są świetne ale nie miałem okazji jeszcze spróbować! -wyrzucił chłopak na jednym wdechu i już miał kontynuować monolog gdy wszedł  mu w słowo ciągle zalegający w MOIM łóżku typ. 

-Thomas, zanim spowodujesz, że ona wskoczy do najbliższego samolotu powrotnego, może dasz nam się ubrać? Mnie tam to zbytnio nie przeszkadza, ale nie wiem jaki koleżanka ma stosunek do paradowania przed nami w samej bieliźnie.- powiedział rzucają mi zawadiackie spojrzenie.

W tym momencie dotarło do mnie, że koszulka, którą pozwoliłam sobie przywłaszczyć, nie pozostawia wyobraźni zbyt dużego pola do manewru. Nerwowo obciągnęłam kusy T-shirt do dołu i poczułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem. Z odsieczą przybył nadal stojący w drzwiach  brunet, którego włosy zaplecione były w dwa urocze warkoczyki.


- W takim razie proponuję, żebyśmy udali się do kuchni, a wy dwoje dołączycie do nas jak załatwicie swoje sprawy. Tylko proszę bez rękoczynów i na miłość boską ciszej, bo wczorajsze picie daje mi się mocno we znaki. 

Zanim się obejrzałam cała trójka zniknęła w głębi mieszkania i znów pozostałam sam na sam z Panem Dupkiem. Przez chwilę mierzyliśmy się nieufnym spojrzeniem.  W końcu odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę leżącej pod oknem walizki. W mojej dłoni znalazły się kosmetyczka, ręcznik i ciuchy na zmianę. Żwawym krokiem ruszyłam w stronę łazienki, gdy zza moich pleców dobiegł mnie rozbawiony całą sytuacją głos:

- Principessa, już dałaś mi wyraźnie do zrozumienia, że to TWOJE łózko i TWÓJ pokój, ale przywłaszczyłaś sobie coś  co należy do mnie. 

Odwróciłam się w jego stronę.

-Jeżeli myślisz, że tym tekstem coś osiągniesz to grubo się mylisz principe, mam swoje standardy. 

Parsknął z pobłażaniem i odparł:

- Schlebia mi, że uznałaś to za podryw, ale uwierz, gdybym miał taki zamiar to nie opuścilibyśmy łóżka, aż do zachodu słońca.  Po prostu jak się już przebierzesz to oddaj mi moją koszulkę, to moja ulubiona.

Bez słowa weszłam do łazienki i zaryglowałam drzwi. Fuck, tak coś czułam, że ten T-shirt był zbyt obszerny jak na Vic. Podczas porannej toalety moje myśli samoistnie wróciły do chłopaka od którego dzieliła mnie jedynie cienka płyta z karton gipsu.  Najgorszy typ faceta- wygląd młodego Adonisa, ale wszystko szlag bierze jak tylko otworzy usta. Co za arogancki kretyn! I ten jego bezwstydny uśmieszek- jak popracuję  nad moim celem to nie będzie mu już tak do śmiechu! Zdejmując koszulkę poczułam subtelną woń męskich perfum i papierosów- jak mogłam wcześniej nie zwrócić na to uwagi? Ta dziwna mieszanka aromatów pobudziła moją wyobraźnię. W głowie pojawił mi się obraz skąpanego w świetle poranka bruneta. Jego tatuaże zdecydowanie przypadły mi do gustu, a długie włosy, aż prosiły się o dotyk, natomiast tors...

- Nie chcę być namolny, ale mogłabyś już wychodzić, kawa nam wystygnie.- rozległo się niecierpliwe pukanie do drzwi.

Szybko narzuciłam na siebie moje czarne legginsy, luźną koszulkę z Harrym Stylesem i związałam włosy w niechlujnego koka. Zdecydowanym ruchem otworzyłam drzwi i rzuciłam T-shirtem w stronę chłopaka. Nie czekając na jego reakcję opuściłam pokój z dumnie uniesioną głową. 

I'm not like other ragazzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz