Neunzehn

1K 88 87
                                    


— Ej widzieliście gdzieś Naruto?

Impreza skończyła się piętnaście minut po czwartej rano. Po wyjściu wszystkich gości Hebi zaczynało składać swój sprzęt i po sobie sprzątać. Madara i Hashirama mimo, że byli właścicielami też sprzątali lokal. Po mimo kelnerów czy też osób sprzątających. Chcieli (a raczej Hashirama chciał) pomóc. Gdyby nie Senju to Madara nawet by palcem nie kiwnął, ale wystarczyło jedno słowo by zaczął być chętny do pomocy.

Potem Sasuke zaczął szukać zaginionego chłopaka. Myślał, że może zdycha, w którejś z toalet lub śpi w jakiejś sypialni, ale nigdzie go nie znalazł. Był nawet na tyłach budynku, ale też go tam nie zastal.

— Uspokój się, może poszedł do domu? Dzwoniłeś do niego? — Próbował go uspokoić Obito. Wokalista chodził cały nerwowy i zirytowany.

— Nie odbiera, ma wyłączony telefon. Do dupy z tym. — Fuknął.

— Może czeka przed budynkiem? Tam na sto procent nie sprawdzałeś. — Próbował podnieść go na duchu. Uchiha jedynie kiwnął głową i czekając aż Kakashi z Nejim się zbiorą wyszli przed budynek.

Na niebie jeszcze widniał księżyc. Słońce miało dopiero zawitać około szóstej rano, więc blask księżyca ich obudził do życia.

— I co? Nie ma go. Obito, to już nie jest zabawne. Na prawdę nie wiesz gdzie on jest? — Zaczął się jeszcze bardziej denerwować.

— Skąd mam wiedzieć? Cały czas byliśmy na scenie, nasze jedyne przerwy były na siku i już.

— Ej chłopaki patrzcie, tam stoi karetka — Wtrącił się Neji pokazując na stojący ambulans niedaleko Tsukuyomi. — Podejdźmy zobaczyć co się stało. Może przy okazji spytamy się okolicznych czy nie widzieli Naruto.  — obydwoje kiwnęli głową i ruszyli.

Tłum zasłaniał im całą widoczność. Mogli jedynie usłyszeć szepty jakiś staruszek z wyrazami współczucia dla jakiegoś chłopaka. Sasuke się zirytował i przepchał się na przód. To co zobaczył wprawiło go w ogromne zaskoczenie.

— Naruto!

Krzyknął przerażony. Na noszach leżał blondyn. Nie miał ubrań, był cały posiniaczony i nie przytomny. Ratownicy okrywali go folią, która przepuszcza ciepło.  Podszedł do nich.

— Co mu się stało? — zapytał jednego z nich.

— Chłopak najprawdopodobniej padł ofiarą gwałtu. — Uchiha zbladł. — Tamta starsza Pani po nas zadzwoniła. Proszę jej się pytać. My zabieramy go do szpitala. Prosimy jeszcze o pełne imię i nazwisko, bo jak się nie myle, zna pan tego chłopaka.

— Uzumaki Naruto.

Czarnowłosy był przerażony. Jak to się stało? Kto to mu zrobił? Był przerażony, ale i wściekły. Chciał się na kimś wyżyć za to wszystko. Spojrzał się za siebie i odszukał staruszkę, o której mówił ratownik.

— Przepraszam, to Pani znalazła tamtego chłopaka, prawda? Niech Pani mi powie co się stało.  — zaczepił niską Panią.

— Sama dokładnie nie wiem. Przez problemy z nogą nie mogę sobie pozwolić na dalekie spacery, więc chodzę od swojego mieszkania za ten budynek. I właśnie wtedy zobaczyłam tego chłopaka. Był nagi i nie przytomny jak go znalazłam, jego rzeczy leżały porozwalane, jednak ciuchy były poszarpane i zniszczone. Zadzwoniłam po karetkę. Nikogo nie widziałam potem.

— Dziękuje.

Zabrał rzeczy od kobiety po czym odszedł. Wrócił do chłopaków, jednak nic się nie odzywał. Chciał się dostać jak najszybciej do szpitala i dowiedzieć się więcej. Czuł się winny temu wszystkiemu, jednak jakaś cząstka w nim mówi, żeby się nie przejmował.

Piosenka || SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz