Draco
Bliznowaty zabił Voldemort'a. Wojna się skończyła. Ministerstwo nadal poluje na śmierciożerców. Niby wszystko jest dobrze, ale nie dla mnie.
Niby mam narzeczoną, nie wybrałem jej, ale ją mam. Niby mieszkam w wielkim Malfoy Manor. Niby mam bogactwa, ale tylko te materialne. Mam na myśli to, że może mam narzeczoną, ale nie kocham jej. Ona też mnie nie. Ona tylko chce mieć dziedzica. Obrzydliwe.
Mój sadystyczny ojciec został zesłany do Azkabanu, ale czeka na proces, ponieważ powiedział ministerstwu, że ma przydatne dla nich informacje. Tak, zamierza powiedzieć parę nazwisk śmierciożerców.
Swoją drogą, zmusił mnie do zostania jednym z nich. Potem, przez niego, miałem zabić Dumbledore'a. Za karę byłem bliski do zostania wilkołakiem. Potem wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli i nadal dziwnie patrzą. Jestem traktowany jak wyrzutek przez ojca.
Kilka osób, którym mogłem chociaż minimalnie zaufać, zginęło podczas bitwy. Reszta się ode mnie odwróciła. Nawet moja żona nie czuje się do końca bezpiecznie, gdy jestem w pobliżu.
Jestem nazywany potworem, tylko dlatego, że ktoś zmusił mnie do zostania potworem.
Przez to wszystko grozi mi wyrzucenie z domu i pozbawienie majątku, nie wspominając o wizycie w Azkabanie.
A więc tak... Bez użalania się nad sobą... Bo nie mogę... Bo nie mam uczuć, a przynajmniej nie mogę ich okazywać, bo to słabość...
Niby wszystko mam, ale jednak czuję, że coś jest nie tak; że czegoś mi brakuje.
I nie zapominajmy o wysokiej pozycji społecznej! Ale nawet to jest poważnie zagrożone utratą...
Pod koniec wojny, kiedy dopiero zaczynałem moją śmierciożerczą karierę, mój ojciec był jebanym fanatykiem Czarnego Pana. Matka się go bała, więc tańczyła jak jej zagrał. Przez te wszystkie lata nauczył mnie jednego, że gdybym się mu sprzeciwił, dostałbym ciężką karę do odrobienia. Dlatego nawet nie mogłem się mu sprzeciwić. I to nie dlatego, że się bałem, po prostu nie mogłem.
I ten cholerny Bliznowaty... Chłopczyk z idealnym życiem, statusem wyższym od mojego, popularny jeszcze zanim zaczął mówić. Gdyby nie to, że jest Gryfonem, byłbym zazdrosny, chciałbym być nim.
Kilka razy uratował mi życie, ale tylko po to, żeby nie stracić swojej dobrej opinii.
Jak można mieć tak rozczochrane włosy!? Czy on wogóle wie, co to jest grzebień!? Fryzjera prawdopodobnie nigdy w życiu na oczy nie widział...
Na Merlina, Malfoy! Przestań myśleć o tym idiocie, nazwanym Bliznowatym!
Zapiąłem guzik w rękawie mojego garnituru, patrząc na moje odbicie w lustrze. W tym samym czasie po moim policzku spłynęła jedna mała łza, którą natychmiast wytarłem palcem.
Nie, nie mogę płakać. Arystokraci nie płaczą. A zwłaszcza Ty, Malfoy.
Jeszcze raz poprawiłem garnitur i wyszedłem z wielkiej łazienki.
Skierowałem swoje kroki do jednego z wielu salonów.
Znalazłem w nim Astorię. Jak zawsze była ubrana bardzo elegancko i pociągająco. Większość mężczyzn już byłaby twarda. Cóż, ja mam inne gusta. Usiadłem przy stole naprzeciw niej. Podniosłem do ust filiżankę kawy. Astoria zrobiła to samo.
– Więc... O czym dzisiaj będziemy rozmawiać? – zaczęła trochę nieśmiało.
– A w ogóle musimy rozmawiać o czymkolwiek? – prychnąłem wrednie.
CZYTASZ
𝐖𝐇𝐈𝐒𝐊𝐘||𝐃𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲||𝐩𝐥
FanfictionZałamany Harry wybiera się do klubu, zamawia whisky i przysiada się do niego pewien blondyn o imieniu Draco. Obaj nie wiedzą z kim mają do czynienia, więc bez większego problemu rozmawiają o swoich doświadczeniach i wyznają pewne rzeczy. Co z tego w...