Tylko Sasuke

752 61 156
                                    

Ponieważ było kilka zapytań o moje SasuNaru, to pomyślałam sobie, że wrzucę kilka fajniejszych tekstów także na wattpada.

*

Uzumaki Naruto mógł uchodzić za normalnego. W końcu był jednym z najlepszych jouninów Wioski Ukrytej w Liściach. No i był synem samego Czwartego Hokage. Z wyglądu też mu niczego nie brakowało – Naruto był wysokim jak na swoje siedemnaście lat, niebieskookim blondynem. Lubił żartować i dużo się uśmiechał. Uzumaki Naruto naprawdę mógłby uchodzić za normalnego. Mógł, ponieważ, niestety, nikt go za normalnego nie uważał i to nie tylko w Konosze. Wszędzie, dosłownie wszędzie, gdzie Naruto się nie pojawił, był uważany, delikatnie mówiąc, za wariata.

Tego dnia Naruto, po dwuletniej nieobecności, wracał do Konohy, swojej rodzinnej wioski. Był zły, cierpiał na absolutny wstręt do wszystkiego, co rymowane, był mokry – bo kurwa, od całych trzech dni padało – i ogólnie chyba miał depresję.

Przy przekraczaniu bramy został wylegitymowany przez jakichś dwóch leszczy. Nie skomentował tego, choć nerwy go brały, ponieważ chyba, do jasnej pierdolonej nędzy, był rozpoznawalny! Zaraz potem ruszył do siedziby Hokage.

Na miejscu zastał jakieś zamieszanie. Złapał jednego z ludzi Hokage i dowiedział się, że jakiś idiota o mało co nie podpalił archiwum, kładąc papierosa nie tam, gdzie trzeba. Kręcąc głową nad głupotą niektórych ludzi, polazł na górę.

Zapukał do drzwi gabinetu Hokage i zaraz usłyszał rozdrażnione „wejść". Wzruszył ramionami, pchnął drzwi i przekroczył próg.

Ojciec, siedzący za biurkiem zawalonym papierami, nawet na niego nie spojrzał. Jak dla Naruto, to wyglądał na zmęczonego, jego blond włosy były jakieś takie przyklapnięte, a błękitne oczy podkrążone.

- Co się znowu stało? – zapytał Hokage zmęczonym głosem, przerzucając jakieś papiery.

- A co się miało stać? – odparł Naruto pytaniem, na co Hokage raptownie poderwał głowę.

- Naruto! – wykrzyknął uradowany, po czym zerwał się zza biurka i rzuciła na swojego syna. Naruto skrzywił się, gdy ojciec go uścisnął. – I jak tam? Wróciłeś?!

- Nie, ściskasz zombie.

- Racja, głupie pytanie! – Hokage zaśmiał się, drapiąc po czuprynie. – To jak tam? Co tam? Nauczyłeś się czegoś?

- Eee... trochę tak. Bee był nawet fajny, pomijając fakt, że cały czas śpiewał. I rymował. Na wszystkich Kage, tato! Jak on beznadziejnie rymował!

Minato Namikaze zachichotał.

- Byłeś u mamy? – zapytał.

- Nie, przyszedłem wprost do ciebie, ale zaraz idę do domu. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale ociekam wodą.

Hokage spojrzał na kałużę, która powstała pod stopami Naruto. Znów się zaśmiał, widocznie przybycie syna poprawiło mu humor.

- Zauważyłem. Leć do domu, bo będziesz chory.

- Po siedemnastu latach mojego życia mógłbyś zauważyć, że ja nie choruję.

- Ach, no tak, no tak. W takim razie co, pogadamy w domu? Kami-sama, jak ty wyrosłeś! Jeszcze kilka centymetrów i mnie przerośniesz!

- Tato, ja już jestem wyższy – zauważył Naruto.

- Tak?! – zdziwił się Hokage, przyglądając mu się uważnie. – Och, masz rację! No proszę, a więc całkiem dobrze cię karmili na tym wygnaniu! No, idź się pokazać mamie!

Tylko Sasuke | SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz